"Porozumienie wszystkich krajów byłoby najlepsze dla rynku wewnętrznego UE. Ale ponieważ w obecnej sytuacji jest to niemożliwe, to Polska zgadza się z krajami, które szukają alternatywnych rozwiązań. Jesteśmy gotowi przyłączyć się do wzmocnionej współpracy" - powiedział Korolec podczas posiedzenia ministrów "27" w Brukseli.
"Wzmocniona współpraca rzeczywiście będzie miała miejsce - tak to wygląda z deklaracji państw członkowskich, jak i gotowości KE, żeby ten proces przyspieszyć. W sytuacji, kiedy wzmocniona współpraca nie jest pytaniem teoretycznym, a rzeczywistością polityczną, to przyjęcie wzmocnionej współpracy i przystąpienie Polski jest korzystne w szczególności dla polskich małych i średnich przedsiębiorców" - dodał potem w rozmowie z dziennikarzami.
Polska poparła wzmocnioną współpracę, o którą poprosiło Komisję Europejską dziesięć krajów z Niemcami i Francją na czele. Potem w osobnym liście dołączyła do nich Wielka Brytania. Na piątkowym posiedzeniu pomysł "11" poparło szereg innych krajów - podsumowała belgijska prezydencja, sama mocno wspierająca wnioskodawców.
Tylko Włochy i Hiszpania powtórzyły stanowczy sprzeciw wobec "dyskryminacji" ich języków w unijnym systemie patentowym opartym na trzech językach: angielskim, francuskim albo niemieckim do wyboru. Czechy, Cypr i Portugalia nie określiły jasno stanowiska, bo chcą dokładnie przestudiować propozycję. Ale nawet jeśli wraz z Włochami i Hiszpanią będą przeciw współpracy, to nie wystarczy, by zablokować jej ustanowienie. Zgodnie z traktatem, zgoda na wzmocnioną współpracę zapada kwalifikowaną większością głosów.
Włoski minister powiedział, że dla jego kraju "język jest sprawą polityczną" i zaapelował, by kwestię tłumaczeń patentów przedyskutować "na najwyższym poziomie politycznym UE". Okazją mógłby być najbliższy unijny szczyt za tydzień w Brukseli, na którym premier Silvio Berlusconi może przekonywać partnerów do zablokowania wzmocnionej współpracy.
"Już we wtorek w przyszłym tygodniu Komisja Europejska przyjmie propozycję" - zapowiedział unijny komisarz Michel Barnier, zadowolony z poparcia. Cieszył się, że Węgry, które po Belgii obejmą unijną prezydencję 1 stycznia, zapowiedziały szybkie prace najpierw nad formalnym zatwierdzeniem wniosku o wzmocnioną współpracę, a potem nad właściwą propozycją legislacyjną.
Polska, choć nigdy nie była entuzjastą instrumentu wzmocnionej współpracy grupy państw, uznała, że skoro i tak ona powstanie, to najgorzej byłoby pozostać poza nią. Tym bardziej, że KE wstępnie potwierdziła uwzględnienie poprawek wprowadzonych wcześniej w pracach legislacyjnych na wniosek różnych krajów. W przypadku Polski kluczowe będzie zapewnienie, że przez okres przejściowy drugim obowiązkowym językiem tłumaczenia całego patentu będzie angielski, jeśli wnioskodawca wybierze inny język; tłumaczenie na angielski ma mieć taką samą moc prawną. Tak ma być, aż komputerowe tłumaczenia automatyczne na angielski będą na tyle dobre, że zastąpią tłumaczenia ręczne. Polska nalega na poprawę jakości maszynowych tłumaczeń, w czym mocno poparła ją Francja.
"Nasz postulat został dzisiaj co do zasady przyjęty przez główne państwa oraz KE. Mówimy o technicznym okresie przejściowym. Mamy tłumaczenie ręczne do czasu aż będziemy pewni, że system tłumaczeń maszynowych jest wystarczająco wysokiej jakości. To wychodzi naprzeciw głównemu postulatowi, który był formułowany np. przez PKPP Lewiatan, żeby polscy przedsiębiorcy mieli zawsze dostęp do tłumaczenia angielskiego" - powiedział Korolec.
Argumentując, że staje w obronie interesów polskich firm, PKPP Lewiatan do ostatniej chwili apelował do polskiego rządu o sprzeciw wobec wzmocnionej współpracy i zablokowanie tej inicjatywy razem z Hiszpanią, Włochami i grupą mniejszych krajów. Zdaniem Lewiatana, współpraca prowadzi do "Europy dwóch prędkości, co narusza zasadę solidarności, a także zasadę równości" w UE.
Będzie to druga wzmocniona współpraca w UE, po współpracy 14 krajów w rozwodach międzynarodowych, w której Polska nie uczestniczy. Ale w czwartek polski dyplomata powiedział, że niewykluczone, że i Polska do niej dołączy w przyszłości.
Z Brukseli Michał Kot (PAP)