"Wydaje mi się, że zakończenie negocjacji do końca roku z PE jest absolutnie możliwe" - powiedział polskim dziennikarzom podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Marcin Korolec, który reprezentował Polskę na nadzwyczajnym posiedzeniu ministrów ds. konkrecyjności w Luksemburgu. Jak dodał, Polska, już w roli prezydencji, rozpocznie za kilka dni negocjacje z Parlamentem Europejskim. Korolec jest już po wstępnych rozmowach z eurodeputowanymi z komisji prawnej i nie przewiduje większych trudności. "Mamy wspólny cel, by osiągnąć porozumienie jak najszybciej" - powiedział.
Po 30 latach od rozpoczęcia w UE pierwszych prób stworzenia jednolitego systemu patentowego, "jesteśmy na finiszu" - podkreślił.
Chodzi o prowadzenie przez polską prezydencję negocjacji z PE ws. dwóch uzgodnionych w poniedziałek przez rządy rozporządzeń - o jednolitym systemie patentowym oraz obowiązującym w nim reżimie językowym, który był najtrudniejszą częścią dotychczasowych uzgodnień. Kompromis osiągnięty przez rządy zakłada zawiązanie tzw. wzmocnionej współpracy w sprawie jednolitego patentu 25 państw UE, bez Hiszpanii i Włoch. Te dwa kraje nie zgodziły się ze względu na przyjęcie w kompromisie trzyjęzykowego (angielski, francuski i niemiecki) systemu tłumaczeń patentów już wykorzystywanego przez Europejski Urząd Patentowy (EPO).
Do uzgodnienia wciąż pozostaje ustalenie systemu rozstrzygania sporów patentowych. Węgierska prezydencja, jak poinformował Korolec, zaproponowała 14 czerwca umowę międzyrządową dot. rozwiązywania sporów w oparciu o sąd EPO. Umowa będzie teraz negocjowana przez kraje. Zakłada ona powołanie specjalnego trybunału ds. ochrony patentów, stworzonego wyłącznie przez państwa członkowskie uczestniczące w systemie. Ponieważ chodzi o umowę międzyrządową, będzie ona następnie musiała być ratyfikowana przez parlamenty wszystkich 25 państw uczestniczących we wzmocnionej współpracy.
Ponieważ nie wiadomo, jak długo ta ratyfikacja potrwa, trudno jest - jak wyjaśnił Korolec - przewidzieć, kiedy cały nowy system europejskiego patentu wejdzie w życie. "Wszystkie trzy elementy (dwa rozporządzenia i umowa) tworzą całość prawną" i muszą zacząć obowiązywać jednocześnie - wyjaśnił. Uczestniczący w spotkaniu ministrów europejski komisarz ds. wspólnego rynku Michel Barnier wyraził jednak nadzieję, że cały system "stanie się rzeczywistością w ciągu najbliższych dwóch lat".
Problem, jaki sąd będzie rozstrzygał spory patentowe, pojawił się dopiero 8 marca, kiedy Trybunał Sprawiedliwości UE wydał negatywną opinię ws. propozycji krajów UE, które chciały, by zarówno spory związane z przyszłym wspólnotowym patentem, jak i z istniejącym patentem europejskim rozpatrywał jeden sąd. Tymczasem do konwencji z Monachium z 1973 r., na podstawie której wydawany jest patent europejski, należą kraje spoza UE, takie jak Szwajcaria, Turcja czy Albania. Dlatego - zdaniem Trybunału - kraje uczestniczące we wzmocnionej współpracy powinny wypracować nowy system rozstrzygania sporów, który będzie mieścił się "w ramach prawnych rozwiązywania sporów w UE".
Koszty uzyskania patentu w UE są 10-krotnie wyższe niż w USA, m.in. dlatego, że nie ma jednolitego patentu. W ostatnich negocjacjach kością niezgody było tłumaczenie patentu. Według Korolca, po wejściu w życie nowych rozwiązań prawnych, koszty "dramatycznie zmaleją nawet do 5 proc."
Wzmocniona współpraca to procedura przewidziana w Traktacie z Lizbony, która pozwala grupie krajów zacieśniać integrację w jakiejś dziedzinie, nie oglądając się na innych w sytuacji, gdy nie może być osiągnięte porozumienie na poziomie całej UE.
Inga Czerny (PAP)