W przyszłym tygodniu po raz pierwszy w historii UE ma nastąpić wysłuchanie kraju członkowskiego w ramach art 7. unijnego traktatu. Zaproponowana przez bułgarską prezydencję organizacja trybu wysłuchania przewiduje m.in. znaczącą rolę dla Komisji Europejskiej w tym procesie. Tymczasem przedstawiciele Polski w Brukseli liczyli, że wraz z tym jak sprawą zaczną się zajmować stolice na bok zostanie odsunięty wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. - Komisja jest strażniczką traktatu, ale nie sygnatariuszką, więc jako taka nie może być stroną podczas prac w ramach artykułu 7 w Radzie - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość wysokiej rangi polski dyplomata.

Polsce nie podoba się też brak limitu czasowego wysłuchania. - To nie może być niekończący się proces - przekonuje rozmówca. Bułgarska prezydencja już w ubiegłym tygodniu poinformowała, że wysłuchanie będzie odbywać się w częściach. Nie sprecyzowano jednak ile ich będzie. Według polskich dyplomatów rodzi to obawy o długotrwałe "grillowanie" Warszawy na posiedzeniach Rady UE ds. ogólnych. - Można się tylko domyślać ile części takie wysłuchanie będzie miało i kto zadecyduje, kiedy procedura zostanie zakończona - komentuje przedstawiciel polskiej dyplomacji.

Tymczasem w środę 20 czerwca wiceszef KE Frans Timmermans zda sprawozdanie ze swojej poniedziałkowej wizyty w Polsce i "konstruktywnej dyskusji, którą odbył tam z premierem Mateuszem Morawieckim" -

Poinformował o tym we wtorek rzecznik Komisji Alexander Winterstein. Podczas   konferencji prasowej powiedział, że unijni komisarze na cotygodniowym spotkaniu w środę poruszą kwestię dialogu Komisji Europejskiej z Polską w sprawie praworządności.

Czytaj: Rząd rozmawia z KE o praworządności, ale zmian nie zapowiada>>


Traktat o Unii Europejskiej. Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Karta praw podstawowych Unii>>