Władze aresztu poinformowały w piątek PAP, iż warunki, w jakich przebywa osadzony Szwed, nie odbiegają od warunków, w jakich przebywają inni aresztanci. Ma on m.in. dostęp do opieki medycznej, bezpłatne środki higieny, a jego waga utrzymuje się na podobnym poziomie jak przed aresztowaniem.
Materiał o warunkach pobytu Andersa Hoegstroema w krakowskim areszcie, w którym Szwed przebywa od siedmiu miesięcy, wyemitowała w czwartek wieczorem telewizja SVT. W imieniu oskarżonego Szweda wypowiedział się będący z nim w kontakcie jego przyjaciel Bjoern Fries, polityk Partii Socjaldemokratycznej i były członek władz Karlskrony. Stwierdził, że "Hoegstroem z powodu braku opieki lekarskiej, sam musiał leczyć kontuzję stopy przy pomocy żyletki"; w czasie pobytu w Polsce schudł 15 kilogramów, a ponadto płaci za wodę oraz środki higieny.
Według Bjoerna Friesa sprawą powinny zająć się szwedzkie władze, aby sprawdzić "czy takie traktowanie mieści się w europejskim systemie prawnym".
Dyrektor Aresztu Śledczego przy ul. Montelupich w Krakowie Bogdan Koźbiał powiedział PAP, że Anders Hoegstroem przebywa w areszcie w warunkach takich samych jak inni osadzeni. "Osadzony przebywa u nas w określonym celu; ma to, co mu się należy, łącznie z opieką medyczną, lekarską, wychowawczą, psychologiczną; za nic nie płaci. Przysługuje mu unijna norma 3 m kw. powierzchni, nie ma u nas przeludnienia" - powiedział płk Koźbiał.
Jak podkreślił, nie może się ustosunkować do uwag znajomego Hoegstroema, ani ocenić różnicy między polskimi a szwedzkimi aresztami.
Z kolei oficer prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie por. Tomasz Wacławek poinformował PAP, że Areszt Śledczy na Montelupich posiada własny oddział szpitalny z oddziałami chorób wewnętrznych, chirurgii i psychiatrii, dodatkowo w każdym oddziale aresztu znajduje się ambulatorium z lekarzem w porze dziennej. Każdy osadzony ma dostęp do specjalistów.
"Osadzony przebywa w spokojnej celi 3-osobowej, w której ma możliwość rozmawiania w języku angielskim z innymi osadzonymi. Korzysta z biblioteki i dużo czyta w języku angielskim, otrzymuje także książki angielskojęzyczne z konsulatu" - podał por. Wacławek.
Jak poinformował, Anders Hoegstroem z wychowawcami rozmawia w języku angielskim, średnio 2-4 razu w miesiącu korzystał z konsultacji psychologa. Pod koniec października zgłaszał dolegliwości nogi, został skierowany na prześwietlenie i konsultację specjalistyczną. Został zaopatrzony medycznie. Otrzymuje należne środki higieny, wedle własnych potrzeb może kupować inne w kantynie.
"Podczas przyjmowania do aresztu osadzony ważył 78 kg. Obecnie jego waga wynosi 76 kilogramów" - powiedział por. Wacławek, odnosząc się do informacji podawanych w szwedzkiej telewizji.
Żadne informacje o złym traktowaniu lub kłopotach zdrowotnych Hoegstroema nie dotarły do Prokuratury Okręgowej w Krakowie, która prowadzi śledztwo w jego sprawie. "Do prokuratury nie wpłynęło żadne pismo od dyrekcji aresztu. Także sam podejrzany nie występował ze skargami do prokuratury" - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Śledztwo w sprawie kradzieży napisu "Arbeit macht frei" zostało przedłużone do grudnia. Prawdopodobnie do końca roku zostanie zakończone. Do grudnia przedłużono też areszt Andersowi Hoegstroemowi, podejrzanemu o zlecenie kradzieży, jak i współdziałającym z nim - według ustaleń śledztwa - Polakom: Marcinowi A. i Andrzejowi S.
Hoegstroemowi postawiono zarzut nakłaniania dwóch Polaków do kradzieży napisu umieszczonego nad bramą byłego obozu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Mężczyzna nie przyznał się do winy i przedstawił własną wersję wydarzeń. Grozi mu kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Szwed został zatrzymany w lutym w Sztokholmie i umieszczony w areszcie. Miesiąc później szwedzki sąd zdecydował, że zostanie on wydany Polsce, co nastąpiło w kwietniu.(PAP)