Wnioskodawcy nie chcą ujawniać swoich personaliów.
Jak wynika z akt sądowych, Stanisław D. - ojciec braci, spędził w różnych więzieniach, m.in. w Rzeszowie i Rawiczu, 6 lat - od 11 lutego 1950 do 11 lutego 1956 roku. Stało się tak w wyniku wyroków Wojskowego Sądu Rejonowego w Rzeszowie, Najwyższego Sądu Wojskowego i Zgromadzenia Sędziów tego drugiego sądu.
Jak wynika z listów wysyłanych do Stanisława po jego skazaniu, jego żona i dwaj mali synowie (3 i 6 lat) żyli w nędzy. Stracili m.in. duże mieszkanie i zostali zakwaterowani w 18-metrowym pokoju bez dostępu do kuchni i ograniczonym dostępem do łazienki. Ponadto UB podczas rewizji skonfiskował biżuterię, futra i inne cenne przedmioty należące do rodziny D.
Stanisław D. zmarł w 1981 roku. W grudniu 1991 roku sąd w Rzeszowie uznał tamte wyroki za nieważne. Wówczas żona Stanisława, Katarzyna wnioskowała do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie za doznaną krzywdę z tytułu skazania jej męża.
W marcu 1993 roku synowie wnieśli o dopuszczenie ich do udziału w sprawie w charakterze wnioskodawców. Jednak sąd w Rzeszowie uznał, że ich wniosek został złożony po ustawowym terminie. W myśl ówczesnego prawa bracia mogli złożyć taki wniosek w ciągu roku od uprawomocnienia się decyzji sądu o nieważności wyroków sądów wojskowych. Tymczasem wniosek synów wpłynął w marcu 1993 roku.
W 1993 roku decyzją ówczesnego Sądu Wojewódzkiego z Rzeszowie Katarzyna D. otrzymała jedną trzecią zasądzonego odszkodowania i zadośćuczynienia. Było to wówczas 177 mln zł, co obecnie wynosi 17,7 tys. zł. Pozostałych dwóch trzecich z przyznanych pieniędzy nie wypłacono synom, bo nie byli wykazani jako wnioskodawcy.
"Wówczas sąd zasądził 100 proc. odszkodowania dla całej trójki. Tymczasem w myśl obowiązującego prawa, pieniądze wypłacić można było tylko tym, którzy we wniosku byli wskazani jako powodowie" - powiedział PAP Jerzy D.
Orzeczenie sądu wojewódzkiego zostało utrzymane przez Sąd Apelacyjny w Rzeszowie.
Jesienią zeszłego roku Jerzy D. zwrócił się z prośbą o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich, który wystąpił do Sądu Najwyższego o kasację. RPO wskazywał, że odrzucenie wniosku braci z powodu przekroczenia ustawowego terminu roku jest rażącym naruszeniem prawa materialnego, i wniósł o uchylenie tego postanowienia i skierowanie go do ponownego rozpoznania przez obecny Sąd Okręgowy w Rzeszowie, czyli ówczesny sąd wojewódzki.
W grudniu 2013 roku Sąd Najwyższy przychylił się do tego wniosku i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. SN uznał, że sąd wojewódzki nie rozważał merytorycznie wniosku braci, bo od razu uznał go za złożony zbyt późno.
Przed rzeszowskim sądem okręgowym bracia domagają się wypłacenia dwóch trzecich zasądzonego w 1993 roku odszkodowania i zadośćuczynienia. Jednak z uwagi na obecną wartość złotego ich roszczenie wynosi obecnie łącznie ponad 5,6 mln zł wraz z odsetkami od 1993 roku. Kwota ta po podzieleniu na trzy części wyniesie po prawie 1,9 mln zł dla każdego z braci.
Na tę kwotę składa się głównie 2,190 mln zł zadośćuczynienia za niesłuszne przebywanie ich ojca w więzieniu, 2 mln zł zadośćuczynienia za utratę zdrowia Stanisława w wyniku fizycznego i psychicznego znęcania się funkcjonariuszy UB oraz 0,5 mln zł zadośćuczynienia za pogorszenie się warunków życiowych.
W skład roszczenia wchodzi też odszkodowanie za utratę pracy przez ich ojca w okresie 6 lat uwięzienia oraz dwa miesiące po opuszczeniu zakładów karnych, gdy szukał nowego zatrudnienia. Wnioskodawcy wyliczyli, że jest to 955 tys. zł. Jak podkreślają we wniosku, ich ojciec był cenionym pracownikiem Konsumów (sklepy zakładowe Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego), a jego miesięczne wynagrodzenie było pięciokrotnie wyższe niż przeciętne wynagrodzenie w kraju.
Do kwoty roszczenia dochodzą jeszcze koszty obrony Stanisława i dojazdów rodziny na widzenia w więzieniach.
Pierwsza rozprawa w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie odbyła się w minionym tygodniu. Obaj bracia zostali przesłuchani. Rozprawa została odroczona; sąd zwrócił się do IPN o akta osobowe Stanisława, aby poznać jego sytuację materialną przed aresztowaniem i po opuszczeniu więzienia. Jest to konieczne do ustalenia wysokości odszkodowania.
Agnieszka Pipała (PAP)