Skarga została wniesiona do Trybunału przez Polaka, który dążył do uzyskania zaprzeczenia ojcostwa uznanego przez siebie wcześniej dziecka. W 1995 r. kobieta, z którą skarżący był wówczas związany, urodziła dziecko. Para wzięła ślub, a skarżący uznał dziecko. Po rozwodzie w 2000 r. dziecko pozostało przy matce, a skarżący powziął wątpliwości co do swojego ojcostwa. Przeprowadzone w 2007 r. badanie DNA potwierdziło, iż nie było on biologicznym ojcem uznanego przez siebie dziecka. Ze względu na upływ terminu powództwo o zaprzeczenie ojcostwa w jego imieniu wniósł prokurator - bezskutecznie. Mimo iż skarżący nie jest biologicznym ojcem dziecka, sądy polskie uznały, iż zaprzeczenie ojcostwa byłoby sprzeczne z interesem dziecka. Skarżący zarzucił, iż ten stan rzeczy stanowił naruszenie prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, chronionego w art. 8 Konwencji o prawach człowieka.
Trybunał nie uznał tej argumentacji. Duże znaczenie w tej sprawie miał stan świadomości skarżącego w chwili uznania dziecka. Skarżący w postępowaniu krajowym potwierdził, iż w momencie uznania dziecka wiedział, że matka dziecka miała stosunki seksualne z innymi mężczyznami (ze skarżącym kobieta miała rozpocząć współżycie dopiero po ślubie), a mimo to dziecko uznał, chociaż jego biologiczne ojcostwo nie było oczywiste. Sądy polskie w postępowaniu o zaprzeczenie ojcostwa przyznały nadrzędne znaczenie dobru dziecka: chłopiec w dalszym ciągu uznaje skarżącego za swojego ojca, a nowy mąż matki nie chce go przysposobić ani traktować jak własnego syna. Poinformowanie dziecka o tym, że osoba, którą uznaje za ojca, nie jest jego ojcem, mogłoby stanowić dla niego traumatyczne przeżycie. Zdaniem sądu więź powstała pomiędzy skarżącym a dzieckiem w chwili uznania jest zbyt poważna, by uzależniać jej istnienie od zmiennej woli skarżącego, zwłaszcza że w momencie uznania skarżący doskonale wiedział o tym, iż prawdopodobnie ojcem nie jest. Decyzja skarżącego była świadoma, a więc powinien ponieść jej konsekwencje. Zasada pewności prawnej i dobra dziecka przeważyła nad interesem skarżącego, a prawny stosunek pokrewieństwa winien zostać utrzymany.
Trybunał zgodził się z tym uzasadnieniem. Ingerencja w prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego skarżącego była oczywista, lecz była też proporcjonalna i realizowała uzasadniony prawnie cel. Zdaniem Trybunału polskie sądy dokonały rzetelnej oceny okoliczności faktycznych i prawnych oraz w sposób prawidłowy przeprowadziły czynność porównania i zrównoważenia interesów stron w sprawie. Orzecznictwo Trybunału daje mężczyźnie prawo do zaprzeczenia ojcostwa, lecz prawo to nie jest nieograniczone i może ustąpić interesowi dziecka, jak stało się w omawianej sprawie. Trybunał wskazał, iż to do sądów krajowych należy ocena wagi interesów stron oraz dobra dziecka w konkretnym przypadku, a jego rola ogranicza się do zbadania procesu decyzyjnego w takiej sprawie. W omawianym przypadku skarżący miał daną możliwość przedstawienia swego stanowiska sądowi, a sąd ten uważnie i bezstronnie rozważył i ocenił wszystkie argumenty stron. Przyznanie pierwszeństwa interesowi dziecka w sprawie o zaprzeczenie ojcostwa, przy zastrzeżeniu prawidłowo przeprowadzonego postępowania sądowego, nie stanowi wykroczenia poza margines uznania przysługujący państwom-stronom Konwencji w tej mierze. Naruszenia art. 8 Konwencji o prawach człowieka nie było.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 18 lutego 2014 r. w sprawie nr 28609/08, A.L. przeciwko Polsce.
Strasburg: różne DNA nie zawsze wystarcza dla zaprzeczenia ojcostwa
Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 18 lutego br. uznał, iż oddalenie powództwa o zaprzeczenie ojcostwa ze względu na dobro dziecka - pomimo negatywnego wyniku badania DNA - nie naruszyło Konwencji o prawach człowieka.