Konwencja o prawach człowieka została podpisana w Rzymie 1 listopada 1950 r., a jej wejście w życie warunkowało złożenie w Strasburgu dziesięciu dokumentów ratyfikacyjnych. Dokument nr 10 został złożony 3 września 1953 r. przez Wielkie Księstwo Luksemburg. Od 1953 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka zajął się ponad 500 000 spraw i wydał około 16 500 wyroków. Liczby te obrazują ogrom przedsięwzięcia, jakie zostało zainicjowane wejściem w życie Konwencji.
Obowiązywanie Konwencji oraz działalność Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w powojennej i współczesnej Europie wymyka się tradycyjnemu spojrzeniu na prawo międzynarodowe. Wpływ Konwencji na rzeczywistość prawną poszczególnych państw-stron jest nie do przecenienia. Po raz pierwszy w historii prawa państwom narodowym - do tej pory regularnie skłóconym i toczącym ze sobą wojny - udało się stworzyć ponadnarodowy, stały system ochrony i skutecznego wykonywania określonych norm prawnych. I co więcej - treść tych norm prawnych nie dotyczy partykularnych interesów gospodarczych lub politycznych , lecz obrony praw zwykłych obywateli, którzy w konfrontacji z machiną państwową stali zazwyczaj na z góry straconej pozycji. Z dzisiejszej perspektywy - ludzi żyjących w bezpiecznych granicach Unii Europejskiej, nawykłych już do kręcenia nosem na "kolejne pomysły" decydentów i prawodawców unijnych - rewolucyjność zmian zachodzących w latach 1950 w Europie może wydać się przesadzona. Nic bardziej mylnego. W ochronie praw podstawowych szukać można korzeni samej koncepcji "europejskości" - to Konwencja o prawach człowieka przetarła szlak integracji europejskiej, poprzedzając przyjęcie Traktatów Rzymskich w 1957 r. Rewolucyjna jest także treść Konwencji - jej sygnatariusze, być może nie zdając sobie z tego sprawy, dali do ręki swym współobywatelom oręż do walki o ich własne prawa z ich własnymi organami władzy, i to na szczeblu międzynarodowym. Bez wątpienia była to rzecz bez precedensu.
Przeciętny Europejczyk może nie zdawać sobie sprawy, w jakim stopniu przyjęcie Konwencji i powołanie do życia organu sądowego czuwającego nad jej przestrzeganiem zmieniło sytuację prawną jednostek, ich realną podmiotowość prawną oraz rozumienie tego, co oznacza życie w "społeczeństwie demokratycznym". Mowa tu nie tylko o wspomnianych już wcześniej mieszkańcach relatywnie bezpiecznej Unii Europejskiej: do Rady Europy należą przecież wszystkie kraje europejskie oprócz - niestety - Białorusi. Oczywiście ciężko jest porównywać efektywne standardy ochrony prawnej obywatela Francji i obywatela Rosji, zwłaszcza pochodzenia czeczeńskiego, lub obywatela Turcji pochodzenia kurdyjskiego. Jednak i Czeczeni, i tureccy Kurdowie podejmują ten wysiłek, skarżąc do Trybunału państwa łamiące ich prawa podstawowe - i wygrywają. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie im Konwencja jest dzisiaj najbardziej potrzebna, a nie mieszkańcom sytej (jakkolwiek schudłej nieco w dobie kryzysu) Europy Zachodniej i Środkowej.
Warto wspomnieć w tym miejscu również o ogromnym wpływie Konwencji o prawach człowieka oraz orzecznictwa Trybunału w Strasburgu na stan dzisiejszego prawa polskiego. Stosowanie tymczasowego aresztowania jedynie przez sąd (zamiast prokuratora), przyjęcie 17.06.2004 r. ustawy o skardze na przewlekłość postępowania sądowego - to wszystko "robota" Trybunału. Wyroki pilotażowe w sprawach Broniowski przeciwko Polsce (wyrok z 22.06.2004 r. dotyczący rekompensaty za porzucone mienie zabużańskie), Hutten-Czapska przeciwko Polsce (wyrok z 19.06.2006 r. dotyczący górnych granic czynszów regulowanych w nieruchomościach zwracanych poprzednim właścicielom). A także rzetelność postępowania lustracyjnego, dostępność stron postępowania lustracyjnego do materiałów przechowywanych przez IPN, bezstronność asesorów sądowych - i tutaj zmianom w prawie polskim towarzyszyły wyroki Trybunału. Kolejne kwestie - przeludnienie w zakładach karnych, zbyt długie stosowanie tymczasowego aresztowania, dostępność aborcji w przypadku spełnienia ustawowych kryteriów wykonania zabiegu, karanie dziennikarzy za pomówienie na podstawie art. 212 kodeksu karnego, walka z "falą" w wojsku i wiele, wiele innych - zwróciły szerzej uwagę nie tylko prawników, lecz także całej opinii społecznej dopiero po wyrokach Trybunału. A wszystko to w relatywnie krótkim czasie, począwszy od 1 maja 1993 r., kiedy to Polska uznała jurysdykcję Trybunału, a co za tym idzie uznała prawo Polaków do skargi indywidualnej na naruszenie Konwencji.
Z większą lub mniejszą skutecznością Konwencja za pośrednictwem Trybunału w Strasburgu zmienia naszą rzeczywistość prawną. Można być Konwencjo-entuzjastą, można być i Konwencjo-sceptykiem (że zachowawcza, że procedury trwają latami, że ten cały Trybunał to konserwatywny "old boys club", i że suwerenność kraju cierpi) - trzeba jednak przyznać, że do tej pory, w dziedzinie ochrony praw człowieka, po prostu nikt nie wymyślił nic lepszego. A cały ten proces zaczął się materializować dokładnie 60 lat temu, 3 września 1953 r. w Strasburgu.