Sprawa dotyczyła byłych małżonków z Białegostoku. Rozwiedli się w 2008 r., ale sąd podzielił majątek dopiero w lutym 2013 r. Po rozwodzie żona wyprowadziła się do miasta, a mąż został na gospodarstwie.
Kobieta domagała się prawa do części unijnych dotacji, które mąż dostawał już po rozwodzie. Argumentowała, że przysługiwały one do gospodarstwa, które jeszcze nie zostało podzielone przez sąd.
Sąd Rejonowy w Białymstoku przyznał byłej żonie prawo do części dopłat. Zasądził majątek po połowie, wliczając w to również prawo do dopłat.
Były mąż zaskarżył ten wyrok do Sądu Okręgowego w Białymstoku, argumentując, że żona nie powinna dostać połowy majątku wspólnego, bo to on pracował na utrzymanie gospodarstwa. Twierdził ponadto, że dotacje unijne, które otrzymał już po rozwodzie, nie powinny być zaliczone do majątku do podziału.
Sąd okręgowy miał wątpliwości, czy dopłaty unijne, które mąż dostał po rozwodzie, powinny być podzielone między byłych małżonków.
Wątpliwości wzięły się z tego, że do tej pory nawet Sąd Najwyższy wydawał w podobnych sprawach różne wyroki - raz orzekł, że małżonek, który po rozwodzie dostał dopłaty unijne do gospodarstwa, będącego wcześniej majątkiem wspólnym, musi się rozliczyć z nich z byłym współmałżonkiem, innym razem orzekł, że dopłaty nie mogą być rozliczane przez małżonków po rozwodzie.
Białostocki sąd był zdania, że dopłaty unijne powinny być rozliczone przy podziale majątku, bo są dochodem z gospodarstwa rolnego, czyli z majątku dotychczas wspólnego. Sąd wolał jednak, by rozstrzygnął to Sąd Najwyższy.
Sąd Najwyższy odmówił w piątek podjęcia uchwały w tej sprawie (sygn. III CZP 86/13).
Sędzia Krzysztof Pietrzykowski wyjaśnił, że białostocki sąd musi najpierw ustalić, który z małżonków dostał unijne dopłaty. W momencie, gdy sąd to ustali, będzie można podzielić dopłaty - zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem SN - jako dochód z majątku wspólnego. (PAP)