W maju 2005 r. emerytowany lekarz Stanisław W. zawarł z NFZ umowę, w której fundusz zezwolił na wystawianie recept na lekarstwa darmowe dla siebie i rodziny uprawnionych do refundowanej opieki zdrowotnej. Umowa zobowiązywała lekarza do prowadzenia ewidencji danych.
Od 30 grudnia 2010 do 11 lutego 2011 r. NFZ przeprowadził kontrolę dokumentacji u lekarza Stanisława W. i stwierdził, że dokumentacja dla niego, zony i córki jest źle prowadzona, gdyz nie są zaznaczone wszystkie lekarstwa. Tym samym stwierdzono naruszenie ustawy o zawodzie lekarza i nakazano 90-letniemu lekarzowi zwrócić niemal 70 tys. zł. Gdy lekarz odmówił, sprawa trafiła do sądu.
Sąd I instancji zasądził na rzecz NFZ żądaną kwotę. Od wyroku sadu rejonowego apelację złożył Stanisław W. uznając, że sąd I instancji popełnił szereg błędów, m.in. niewłaściwie zinterpretował art. 46 ust. 1 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Według tego przepisu "inwalidom wojennym oraz osobom represjonowanym, ich małżonkom pozostającym na ich wyłącznym utrzymaniu oraz wdowom i wdowcom po poległych żołnierzach i zmarłych inwalidach wojennych (...) przysługuje bezpłatne zaopatrzenie w leki o kategorii dostępności "Rp" lub "Rpz" oraz środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego objęte decyzją o refundacji, dopuszczone do obrotu na terytorium Polski."
I właśnie Stanisław W. należał do grupy uprawnionych do darmowych leków, gdyż był kombatantem wojennym. Apelacja pozwanego została oddalona.
W takiej sytuacji pełnomocnik lekarza złożył skargę kasacyjną
Adwokat Michał Osiński, reprezentujący lekarza przed Sądem Najwyższym, że nie zachodzi tu bezpodstawne wzbogacenie po stronie lekarza, gdyż nie można żądać zwrotu świadczenia, które jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (art.411 kc).
Radca prawny Radosław Lopiński dodał, że powstanie szkody po stronie NFZ nie zostało wykazane.
SN zgodził się z tymi argumentami i uchylił wyrok Sądu Okręgowego Warszawie, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Zdaniem SN sąd II instancji nie wskazał podstawy faktycznej i prawnej swego wyroku. Co więcej - nie wyjaśnił, czym jest orzeczona suma 70 tys. zł, jeśli nie jest karą umowną. Pozwany jako lekarz wystawiał recepty i to jest inna relacja niż widział to sąd. Sąd przyjął, że Stanisław W. jest jedynie pacjentem.
- Sąd nie rozważył zastosowania art. 65 kc. - zauważył sędzia Józef Frąckowiak. To znaczy, że oświadczenie woli należy tak tłumaczyć, jak tego wymagają ze względu na okoliczności, w których złożone zostało, zasady współżycia społecznego. - NFZ zastosował sztywną wykładnię umowy i sąd niesłusznie poparł to stanowisko.
Zarzut o brakach w dokumentacji SN jest także niezasadny.
- Prawo stosowane to sztuka czynienia tego co dobre i sprawiedliwe - brzmi rzymska paremia. A fundusz domaga się zwrotu sumy wydanej na leki przez uprawnionego 90 -latka, zamiast zadbać, by świadczenie nie trafiło do rąk osób nieuprawnionych - podkreślił sędzia Frąckowiak.
Sygnatura akt I CSK/13, wyrok z 14 listopada 2014 r.
SN: NFZ przez zbytni formalizm - cztery lata gnębił lekarza
Narodowy Fundusz Zdrowia błędnie ocenił, że dokumentacja medyczna prowadzona przez 90-letniego lekarza ma liczne braki i nieścisłości. Za karę zażądał zwrotu ok. 70 tys. zł. Sąd Najwyższy uznał, że to Fundusz popełnił nadużycie.