Sąd Najwyższy  w wyroku z 20 kwietnia uwzględnił kasację złożoną przez redaktora „Rzeczpospolitej” Michała Stankiewicza. Zmienił wyroki I i II instancji, które zasądziły zapłacenie przez dziennikarza 5 tys. złotych nawiązki. Jednak musi on przeprosić a pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” Bolesława Dolińskiego, którego nazwał baronem paliwowym o niejasnych powiązaniach. Redaktor naruszył swym artykułem dobra osobiste eksperta sejmowego, członka prezydium Polskiej Izby Paliw Płynnych.

W październiku 2002 roku Stankiewicz napisał w „Rzeczpospolitej”: Paliwowi "baronowie" uzyskują coraz większy wpływ na życie publiczne w Polsce. Bolesław Doliński, bohater wielu śledztw prokuratorskich z prawomocnym wyrokiem na koncie, jest ekspertem jednej z podkomisji sejmowych, zajmującej się paliwami. Doliński ma na swoim koncie prawomocny wyrok za porwanie, ciągną się za nim nie załatwione interesy, liczne śledztwa i procesy karne.

Osoba publiczna ma cześć

Sędzia sprawozdawca Teresa Bielska-Sobkowicz uzasadniając wyrok stwierdziła, że kasacja jest częściowo zasadna. Sąd II instancji skoncentrował się na ustaleniu, czy powód Bolesław Doliński jest osoba publiczną. Powód podejmował działalność publiczną w Polskiej Izbie Paliw Płynnych będąc w jej kierownictwie. Zajmował się szczególnie ważną dziedziną życia gospodarczego, interesującą niemal wszystkich. Jego udział w pracach podkomisji sejmowej  czyni go osobą publiczną, a więc taką, która musi się liczyć z oceną swego życia prywatnego i zawodowego przez media. A działalność dziennikarska polega właśnie na informowaniu o ważnych wydarzeniach ze sfery życia publicznego.

SN powołał się na pytanie prawne, które zaowocowało wydaniem 18 lutego 2005 roku uchwały w składzie siedmiu sędziów (III CZP 53/04) Na wątpliwość, czy postawienie nieprawdziwego zarzutu w publikacji prasowej może być  uznane za bezprawne naruszenie dóbr osobistych (art. 24 § 1 k.c) SN odpowiedział: „Wykazanie przez dziennikarza, że przy zbieraniu i wykorzystaniu  materiałów prasowych działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu  oraz wypełnił obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności,
uchyla jego bezprawność. Jeżeli zarzut okaże się nieprawdziwy, dziennikarz zobowiązany jest do jego odwołania”.

Sąd Najwyższy przypomniał, iż postawienie komuś zarzutu nieprawdziwego, naruszającego jego cześć, jest zawsze działaniem sprzecznym z zasadami współżycia społecznego i w
związku z tym bezprawnym. Bez znaczenia z punktu widzenia bezprawności jest to, czy postawienie tego zarzutu było podyktowane dobrą wiarą autora i poparte  starannością w zbieraniu i sprawdzaniu danych, na których się opierał, te okoliczności bowiem mogą wyłączać tylko jego winę. Postawienie zarzutu, którego  prawdziwości nie wykazano, choćby podyktowane było przeświadczeniem  wywodzonym z uzasadnionych podstaw, że wypowiedź jest oparta na prawdziwych  faktach i że broni społecznie uzasadnionego interesu, stanowi ,,bezprawie cywilne".

Bezprawność publikacji

Sąd Najwyższy zaznaczył, że w tej konkretnej sprawie artykuł nie był bezprawny. Dziennikarz wykazał bowiem, że działał w interesie publicznym, gdyż ta sfera aktywności opisywana przez „Rzeczpospolitą”  budziła zainteresowanie społeczne. Sąd Apelacyjny uznał tę publikację za w pełni uzasadnioną. Liczne oskarżenia zawarte w artykule o niepłacenie podatków i nie spłacanie innych dłużników przez Bolesława Dolińskiego, jako udziałowca spółki Petrol są dopuszczalne. 

- Żyjemy w kraju, gdzie obowiązuje przejrzystość sfery publicznej – mówiła sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz. – Posłowie składają sprawozdania o swoim majątku, więc i ekspert komisji sejmowej, który doradza w sprawie aktów prawnych musi takim zasadom transparentności hołdować.

SN powołał się na orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który sformułował teorię o „grubej skórze” osób publicznych. Taka osoba musi się liczyć, że fakty z życia osobistego, takie jak zadłużenie może być ujawnione. Dlatego bezprawnym działaniem nie jest podawanie do publicznej wiadomości, że osoba publiczna winna jest Skarbowi Państwa pewną sumę pieniędzy, z kim prowadzi interesy gospodarcze, ile wynosi majątek jej spółki, jak również i to czy prokuratura prowadzi przeciwko niej śledztwo. Takie informacje można publikować w prasie. Jeśli zaś kwota zadłużenia osoby publicznej nie jest zgodna z prawdą, to zawsze można domagać się sprostowania. Jedyną informacją sprzeczna z prawem była wzmianka, że powód współpracuje z mafią. Jeśli źródła nie są dokładnie sprawdzone, to takich rewelacji nie wolno publikować – podsumował Sąd Najwyższy.  

Sygnatura akt I CSK 500/10