Dentysta Jarosław B. wykonał pacjentce Ewie S. dwa zabiegi niezgodnie z zasadami sztuki lekarskiej. Dopuścił się nieetycznego zachowania i odmówił wydania zaświadczenia o przeprowadzonych zabiegach w języku niemieckim, jak tego chciała pacjentka.
Drugi zarzut postawiła stomatologowi Zuzanna C. , która zwróciła się do izby lekarskiej ze skargą na Jarosława B., iż niewłaściwie wykonał jej dolną protezę zębową.
Winny niestaranności
Poznański sąd dyscyplinarny w dniach 3-5 listopada 2006 roku uznał winnym lekarza, dlatego, że pacjentkom nie udzielał stosownych informacji zabiegach. Sąd ukarał lekarza karą upomnienia, gdyż uznał, że naruszył on kodeks etyki lekarskiej (art.8 i 13). Zgodnie z tymi zasadami lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas. Ponadto sad przypomniał, że obowiązkiem lekarza jest respektowanie prawa pacjenta do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia.
Informacja udzielona pacjentowi powinna być sformułowana w sposób dla niego zrozumiały.
Lekarz odwołał się od wyroku I instancji twierdząc, że odmówiono mu prawa do obrony. Jego nieobecność w czasie rozpraw sądu dyscyplinarnego spowodowana była chorobą. Jednak sąd nie uwzględnił przedstawionych zwolnień lekarskich wystawionych przez lekarza sądowego.
Sąd lekarski II instancji 13 kwietnia2010 roku trzymał orzeczenie I instancji w mocy.
Kasacja uwzględniona
Obwiniony złożył kasację do Sądu Najwyższego. Zarzucił w niej sądowi II instancji brak wszechstronnego rozpatrzenia sprawy. Powołanie na biegłego osoby, która wcześniej leczyła jedną z pacjentek wreszcie zastosowanie starych przepisów o izbach lekarskich, zamiast obowiązujących obecnie (weszły one w życie 1 stycznia 2010 r., art.118).
Na rozprawie odczytano oświadczenie Zuzanny C., która stwierdziła, że z biegłą nigdy wcześniej się spotkała, jedynie czasie badań zleconych przez sąd.
Zastępca Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej dr Anna Tarkowska wyjaśniała, że obwiniony lekarz był siedmiokrotnie wzywany do złożenia wyjaśnień przez rzecznika okręgowego, ale Jarosław B. zlekceważył te monity.
- Lekarz ma prawo do obrony, ale musi aktywnie uczestniczyć w czynnościach wyjaśniających – twierdziła dr. Tarkowska. – Obwiniony z takich możliwości nie skorzystał.
Nie stawił się też na rozprawie odwoławczej przed Naczelnym Sądem Lekarskim.
Sąd Najwyższy rozpatrując sprawę na podstawie art.63 pkt.4 ustawy o izbach lekarskich uchylił orzeczenie sądu dyscyplinarnego II instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Co do części zarzutów umorzył postępowanie z powodu przedawnienia.
Sędzia Stanisław Zabłocki podkreślił w uzasadnieniu, że o takim orzeczeniu zadecydowało nie uwzględnienie przez sąd I instancji zwolnienia lekarskiego, przedstawionego przez obwinionego. Rozprawa toczyła się dalej, mimo, że obwiniony poinformował sąd o chorobie. Dwa tygodnie później nadeszło pocztą stosowne zaświadczenie. Naruszony został w ten sposób art.6 kpk. Sąd powinien przesunąć termin rozprawy i wybrać termin dogodniejszy dla obwinionego.
Sąd Najwyższy zgadza się z opinią Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, że prawo do obrony można realizować w różnej formie. Lekarze to powinni wiedzieć i właściwie zachowywać się przed swoimi kolegami. Natomiast sąd dyscyplinarny nie wykazał w tej sprawie stanowczości, po trzech wezwaniach do wyjaśnień należało od razu zwołać posiedzenie sądu.
Sygnatura akt III SDI 3/11