Senat w głosowaniu zdecydował w środę o powołaniu komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Pierwsze posiedzenie tej komisji odbyło się już w środę wieczorem. Za powołaniem komisji głosowało 52 senatorów, 45 było przeciw, nikt wstrzymał się od głosu. Przeciwko głosowało 45 senatorów Prawa i Sprawiedliwości. Odmiennego zdania był jedynie senator Jan Maria Jackowski z PiS, który głosował za powołaniem komisji. Powołanie komisji poparło 40 senatorów KO, czterech senatorów KP-PSL, dwóch senatorów PPS, dwóch senatorów niezależnych, jeden senator Polski 2050, jeden senator niezrzeszony i jeden przedstawiciel Porozumienia Jarosława Gowina.
Wpływ inwigilacji na wybory
– To jedno z najważniejszych głosowań w tej kadencji Senatu (...). Głosowanie przeciwko tej komisji będzie przyznaniem się do winy – mówił jeszcze przed głosowaniem senator KO Marcin Bosacki, który był przedstawicielem wnioskodawców. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że stanie na jej czele. Do zadań komisji należeć będzie: wyjaśnienie ujawnionych przypadków nielegalnej inwigilacji z użyciem Pegasusa i naruszeń prawa z tym związanych, ocena wpływu nielegalnej inwigilacji na proces wyborczy, opracowanie i wniesienie projektu ustawy reformującej działalność służb specjalnych.
Sejm i PiS przeciwko komisji
Senatorowie PiS w odpowiedzi podważali legalność działań komisji. Nazywali ją "kabaretem" i "cyrkiem". Wcześniej zapowiadali, że nie będą uczestniczyć w jej pracach.
– Senat nie ma żadnych uprawnień śledczych, nie posiada komisji do spraw służb specjalnych. Powołanie tej komisji to zamienianie Senatu w instytucję zajmującą się political fiction. Ta komisja tak naprawdę jest powołana, aby udowodnić z góry postawioną tezę – mówił Marek Pęk z PiS, wicemarszałek Senatu.
Zgodnie jednak z art. 13 regulaminu Senat powołuje komisje stałe do określonego rodzaju spraw oraz może powoływać i rozwiązywać komisje nadzwyczajne do realizacji określonych zadań. W Sejmie zaś działa Komisja do Spraw Służb Specjalnych, której celem powinno być zapoznanie się z informacjami o podejrzeniu naruszenia prawa przez te służby, poprzez dostęp i wgląd do informacji, dokumentów i materiałów uzyskanych w wyniku wykonania zadań ustawowych, zgodnie z przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych oraz ustaw regulujących działalność służb specjalnych, ale nie bada tej sprawy. Posłowie PO zaproponowali więc powołanie komisji śledczej, ale Ryszard Terlecki z PiS, wicemarszałek Sejmu uważa, że jest ona niepotrzebna i nie ma żadnego powodu, aby ją powoływać dla - powiedzmy - szumu medialnego.
Kto w składzie komisji
Zgodnie z przyjęta uchwałą w skład komisji wejdzie siedmiu senatorów: Marcin Bosacki (KO), Jacek Bury (KO), Gabriela Morawska-Stanecka (PPS), Michał Kamiński (PSL), Magdalena Kochan (KO), Sławomir Rybicki (KO), Wadim Tyszkiewicz (niezrzeszony.). W pracach komisji nie będzie uczestniczyć żaden senator PiS. Ugrupowanie to nie zgłosiło swoich kandydatów. Jak tłumaczyli przed głosowaniem wnioskodawcy, do zadań komisji należeć będzie: wyjaśnienie ujawnionych przypadków nielegalnej inwigilacji z użyciem Pegasusa i naruszeń prawa z tym związanych, ocena wpływu nielegalnej inwigilacji na proces wyborczy, opracowanie i wniesienie projektu ustawy reformującej działalność służb specjalnych.
Powołania komisji śledczej domagają się też europosłowie
Grupa polityczna Renew Europe - trzecia grupa w Parlamencie Europejskim po europejskich chadekach (EPP) i socjalistach (S&D) - domaga się, aby Parlament Europejski powołał komisję śledczą w sprawie nadużywania oprogramowania szpiegującego Pegasus przez rządy Polski i Węgier wobec polityków opozycji, prawników i dziennikarzy. Europosłanka RE Sophie in ’t Veld stwierdziła, że w sprawie użycia systemu Pegasus istnieją wyraźne oznaki nadużyć. — Komisja Europejska musi pójść za przykładem Stanów Zjednoczonych i szybko umieścić na czarnej liście firmę NSO Group — powiedziała.
Kogo podsłuchiwano
Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab ddziałającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. - Podpięto i badano mnie urządzeniem za 600 tys. zł w operacji wartej 4 mln zł, czy dostałem 300 zł na kampanię na paliwo – mówił senator Krzysztof Brejza, który apelował o powołanie tej komisji. – Powołajmy tę komisję, aby zagwarantować Polakom prawo do udziału w uczciwych wyborach – przekonywał. Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. - Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - powiedział w wywiadzie dla "Sieci". Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. Z kolei w wywiadzie dla portalu Interia na pytanie, co z tym Pegasusem, odpowiedział nie wiem. - Dostałem pismo od dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej, by wyjaśnić wątpliwości wokół rzekomego podsłuchu wobec Romana Giertycha. To się miało dziać w roku 2019, nie byłem wówczas wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, nie mam o tym większego pojęcia - powiedział Kaczyński.