Sąd, który sprawdzał, czy doszło do propagowania symboliki faszystowskiej podczas pochodu 16 lutego 2010 roku, w Dniu Odzyskania Niepodległości Litwy, w czwartek umorzył sprawę.
Decyzję uzasadnił tym, że znak prezentowany na plakatach niesionych podczas pochodu "nie może być uważany za symbol faszystowskich Niemiec, chociaż wizualnie go przypomina". Zdaniem sądu, na plakatach przedstawiono znak wygrawerowany na pierścieniu pochodzącym z XIII wieku, znalezionym podczas wykopalisk w litewskiej miejscowości Kiernowo.
Świadek w sprawie Milvydas Juszkauskas jest przekonany, że prezentowanie znaku przypominającego swastykę jest przybliżaniem społeczeństwu historii Litwy. Jego zdaniem, należy łamać stereotypy i swastyka nie powinna być kojarzona z hitlerowskimi Niemcami, a odwrotnie - z Litwą, gdyż to jest jej dziedzictwo.
Decyzją sądu w Kłajpedzie jest oburzony dyrektor litewskiego Instytutu Monitoringu Praw Człowieka Henryk Mickiewicz. "To bardzo zła decyzja" - powiedział w piątek PAP.
Przypomniał, że swastyka symbolizuje państwo niedemokratyczne, ideę faszyzmu, system naruszający prawa człowieka. Decyzja sądu w zasadzie daje przyzwolenie dla zmilitaryzowanej młodzieży na pochody w Dniu Niepodległości z plakatami swastyki, z hasłami "Litwa dla Litwinów" - uważa Henryk Mickiewicz.
Od kilku lat w Dniu Odrodzenia Niepodległości, 16 lutego, i w Dniu Przywrócenia Niepodległości, 11 marca, w Wilnie i innych miastach kraju odbywają się przemarsze nacjonalistycznej młodzieży.

Z Wilna: Aleksandra Akińczo