Podczas zgromadzenia ogólnego sędziowie dość dobitnie opowiedzieli się po Pani stronie. Jakie to miało znaczenie prawne?
Sędziowie nie mają armii, mogą wypowiadać swoje poglądy, te interpretacje mają absolutne poparcie w interpretacji prawa. Bardzo dziękuję kolegom, że tak postąpili jak postąpili, ja nie prowokowałam tych uchwał.
Nie wszyscy sędziowie byli obecni…
To nie jest nasza wina; jedni byli chorzy, inni na urlopach. Może mają inne poglądy, ale są też tacy, którzy mają inne poglądy niż np. ja, a jednak byli. To nie jest bowiem kwestia poglądów, lecz kwestia prawa i hierarchii norm. Konstytucja nie pozwala na skrócenie kadencji I Prezesowi SN i to nie podlega żadnej ocenie, ani dyskusji.
Co by Pani Profesor powiedziała sędziom w takiej sytuacji trudnej, kiedy patrzą na Sąd Najwyższy?
Oczywiście, że patrzą na Sąd Najwyższy, ale Sąd Najwyższy będzie zdziesiątkowany. Czy tego chcę, czy nie. Uważam, że muszą orzekać według swojego sumienia i tak, żeby w przyszłości mogli spojrzeć w lustro. Moje działania także zmierzają do tego, żebym ja mogła spojrzeć sobie bez niesmaku w lustro. Żebym nie zrobiła czegoś, czego mogłabym się w przyszłości wstydzić. Bo to wszystko nie jest łatwe i sędziom w rejonie nie będzie łatwo i będą się bali dyscyplinarek. Przecież te postępowania dyscyplinarne ministra sprawiedliwości, który jest równocześnie prokuratorem generalnym, który tam może wkładać swoich wysłanników, którzy będą patrzeć, jak przebiega to postępowanie dyscyplinarne. Będzie nastawione na tych, którzy sprzeciwiają się.
Co Pani Profesor czuje widząc Obywateli RP i ludzi przychodzących pod Sąd Najwyższy?
Jest ich za mało, żeby coś zmienić, ale chapeau bas. To piękne, że przychodzą. To daje nam wielkie wsparcie moralne. W tej chwili jest to bardzo ważne. Sędzia ma tylko słowa, nie ma armii i politycznego wsparcia. Sędzia jednak nie może pozostać „apolityczny” skoro przestrzeganie Konstytucji stało się niestety kwestią polityczną.
Popularne są obecnie twierdzenia, że sędzia ma mówić językiem gminu. Sędzia ma dobrze rozstrzygać, mimo, że ma 500 - 700 spraw rocznie w referacie. Mój mąż był sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego i starsi koledzy mówili mu: musisz tak powiedzieć uzasadnienie, żeby strona przegrywająca wiedziała, co doprowadziło do rozstrzygnięcia sprawy, jakie motywy kierowały sądem. Na takie tłumaczenie sędzia musi mieć czas. Jak ma 700 spraw rocznie, to tego czasu mu brakuje. Jest jak przy taśmie produkcyjnej.
Zawód sędziego jest piękny, bardzo odpowiedzialny i wymaga hartu ducha. Prezes Strzembosz powiedział: nie urodziliśmy się tylko sędziami dla dobrych czasów. Nie przypuszczał, że te czasy mogą być aż tak złe dla sądownictwa. Ale trzeba zachować godność, godność sędziego. A tego należy szukać w sobie. Tak jak Kant, który stwierdził: Niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie.
Rozmawiały: Patrycja Rojek-Socha i Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska