W swoich pismach wysyłanych do osób wskazywanych spółce przez jej kontrahentów, jako dłużnicy, SAF groziła, że jeśli nie zapłacą oni swoich należności, to może odwiedzić ich windykator, a cała sprawa zostanie zgłoszona policji i zakończy się grzywną w wysokości do 5 tys. zł lub nawet 30-dniowym aresztem. Ponadto spółka groziła, że dane tych osób zostaną umieszczone w Rejestrze Dłużników Niewypłacalnych, nie będą oni mogli zaciągnąć kredytu w banku ani kupić niczego na raty, zostaną obciążeni wszelkimi kosztami postępowania sądowego i komorniczego, a żądana kwota wzrośnie wielokrotnie.
W maju 2011 r. prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że zachowanie SAF jest sprzeczne z prawem i dobrymi obyczajami i narusza zbiorowe interesy konsumentów. Stwierdził, że spółka nie udziela rzetelnej i pełnej informacji, wręcz przeciwnie - wywołuje u konsumentów wrażenie, że kto inny niż komornik może egzekwować długi i kto inny niż sąd może zobowiązać dłużnika do wyjawienia majątku. Z tego powodu prezes UOKiK nałożył na SAF kary w wysokości przekraczającej łącznie 70 tys. zł.
SAF odwołał się od decyzji prezesa UOKiK, ale kilka dni temu Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta uznał, że była ona słuszna (sygn. XVII AmA 140/11).
To nieprawda, że w stosunku do konsumenta, który nie wykonuje swoich obowiązków umownych "wszystkie chwyty są dozwolone" - stwierdził sąd, zwracając uwagę na to, że spółka SAF nie wie nawet, czy adresaci jej pism są faktycznie dłużnikami. Jej działalność polega na przyjmowaniu zleceń windykacyjnych od przedsiębiorców, a więc bazuje ona tylko na tym, co twierdzą jej kontrahenci i nie zawsze dysponuje prawomocnym tytułem egzekucyjnym.
Spółka bezpodstawnie założyła, że ma do czynienia z osobami niewywiązującymi się ze swoich obowiązków i z tego powodu niezasługującymi na ochronę - uznał sąd, potwierdzając, że SAF działała w sposób naruszający zbiorowe interesy konsumentów.