Czy są wyroki moralnie niesłuszne? Czy osoby podejrzane o popełnianie najcięższych przestępstw, pozostające w aresztach karnych mogą żądać zadośćuczynienia  za opisanie ich działalności przez prasę? Okazuje się, że tak. A co więcej dziennikarze i wydawcy muszą te osoby przepraszać publicznie. Jak się wobec tego czują pobite i obrabowane ofiary przestępstw, których urażeni publikacjami skazani nigdy nie przeproszą? - takie pytania rodza się na tle następującej sprawy.
„Super Expres” w lutym 2009 r. doniósł: “Kilerzy posiedzą dłużej’.  Gazeta zamieściła pod artykułem zdjęcia dwóch osób z czarnymi opaskami na oczach - bohaterów tekstu. Chodziło o dwóch skazanych odsiadujących wtedy 12 –letnie kary pozbawienia wolności za udział w grupie przestępczej, rozbój, wymuszenia i pobicia. Pojawiły się dwa artykuły: jeden w wersji papierowej, drugi w internecie. Mówiły one, że skazani nie wyjdą tak szybko z więzienia, gdyż postawiono im dodatkowe zarzuty m.in. ostrzelania jednego z kolegów i wysadzenia w powietrze baru oraz zabicia czterech osób.

Pozew o 500 tys. zł
Jeden z bohaterów tekstu Marek N. wytoczył autorom i wydawcy „SE” proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych. Według niego publikacje były krzywdzące, gdyż nigdy żaden sąd nie skazał go za zabójstwo. Ponadto informacje w „SE” przyczyniły się do przedłużenia aresztu przez sąd penitencjarny oraz zaburzyły jego dobre relacje z rodziną i współwięźniami. Zażądał wiec zadośćuczynienia w wysokości 500 tys. złotych.
Sąd I instancji 12 września 2011 roku przyznał rację skarżącemu, uznając, że wydawnictwo naruszyło dobra osobiste w postaci prawa do wizerunku. Twarze bowiem można było łatwo rozpoznać. Sąd uznał także, że słowa takie jak „morderca” czy „killer” nie odpowiadają informacjom zamieszczonym na stronie internetowej policji, z której dziennikarze czerpali materiał do artykułu. Na rzecz powoda zasądzono więc 10 tys. złotych wraz z obowiązkiem przeproszenia w prasie.

Adwokat: wyrok jest niemoralny
Od wyroku odwołało się wydawnictwo Murator  wydające „SE”.
- Wyrok, który zapadł w sądzie okręgowym jest wadliwy z punktu widzenia prawa materialnego, niemoralny i szkodliwy społecznie – argumentował adwokat Artur Wdowczyk. – Policja może publikować wizerunek oskarżonych w internecie, a prasa – nie, i za to musi przepraszać. Organ państwowy ma inne prawa niż wydawnictwo? – pytał adwokat pozwanego wydawnictwa.
Adwokat Wdowczyk zaznaczył, że problem jest natury etycznej. Wyrok sądu I instancji jest głęboko niesprawiedliwy, gdyż nie liczy się z odczuciami ofiar przestępstw powoda Marka N.
Adwokat powoda replikowała: - Nie można piętnować osoby skazanej do końca życia – twierdziła adwokat Joanna Krysińska. – Marek N. odbył karę za inne przestępstwa, a nie za morderstwa, które nie zostały potwierdzone przez prawomocne orzeczenie sądowe. Proces w tej sprawie toczy się od 10 lat, ale nie ma wystarczających dowodów – dodała.

Sąd II instancji każe przepraszać
Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrokiem z 17 lipca 2012 r. tylko częściowo (w zakresie braku krzywdy i zadośćuczynienia) podzielił argumentację wydawnictwa, które składało apelację.
Sędzia Zbigniew Cendrowski powiedział, że każdy człowieka ma prawo do ochrony swoich dóbr osobistych, nawet przestępca wielokrotnie karany. Nazwanie powoda bezwzględnym mordercą narusza jego dobra, takie jak godność osobistą i wizerunek. Dlatego, że Marek N. nie został skazany za morderstwo, zwłaszcza, że  zarzut ostrzelania samochodu okazał się w procesie nieprawdziwy. Należy uznać, że dziennikarze działali bezprawnie.
- Dobre imię powoda zostały naruszone – podkreślił Sąd Apelacyjny i oddalił żądanie wypłacenia zadośćuczynienia. – Sąd penitencjarny nie sugeruje się artykułami prasowymi i zastosowanie aresztu nie było wynikiem lektury „SE” – dodał sąd. – Krzywda zatem nie została wyrządzona powodowi przez publikację artykułu, a brak kontaktu z córką należy przypisać raczej zachowaniu Marka N. – konkludował sąd.

Prawo dziennikarza i prawo człowieka
Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka poproszona o komentarz do tej sprawy uważa, że  dziennikarze działali w interesie publicznym, nie musieli przewidywać wyroku, jaki mógłby zapaść w sprawie.
- Dziennikarz ma prawo do ocen zwłaszcza, gdy są one oparte na akcie oskarżenia – wyjaśnia Bychawska-Siniarska. – Ponadto obowiązkiem dziennikarzy jest zdawanie relacji z toczących się procesów i informowanie o nich społeczeństwa.
Według orzecznictwa strasburskiego dziennikarze nie muszą pisać prawdy, wystarczy, że udokumentują iż rzetelnie zbierali materiał do artykułu.

Sygnatura akt I ACa 1330/11 , wyrok z 17 lipca 2012 r.