Oddalił też jednak zażalenie pełnomocniczki tej grupy 18 mieszkańców, dotyczące zobowiązania ich do uiszczenia kaucji na zabezpieczenie kosztów procesu - poinformowano w piątek w białostockim sądzie.
Przywołując przepisy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym sąd apelacyjny ocenił, iż Sąd Okręgowy w Olsztynie trafnie uznał, że roszczenie mieszkańców Korsz może być rozpoznane w takim postępowaniu, a kwestia, czy jest ono uzasadnione, będzie wyjaśniana w postępowaniu dowodowym.
Czytaj: Rozpoczęto postępowanie ws. zamknięcia zakładu recyklingu akumulatorów w Korszach>>
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Olsztynie Agnieszka Żegarska poinformowała, że pozew 18 powodów przeciwko ZAP Sznajder Batterien S.A. z siedzibą w Piastowie wpłynął do sądu okręgowego w Olsztynie 18 września ubiegłego roku.
"Żądanie pozwu zostało określone jako pozew o ustalenie odpowiedzialności w postępowaniu grupowym za spowodowanie rozstroju zdrowia powodów w postaci zwiększonego stężenia ołowiu w ich krwi w wyniku przekroczenia norm emisji ołowiu do środowiska w Zakładzie Recyklingu Akumulatorów w Korszach w okresie od stycznia 2011 r.do dnia wniesienia powództwa"- wyjaśniła Żegarska.
17 grudnia ubiegłego roku przed sądem okręgowym w Olsztynie odbyła się pierwsza rozprawa, na której sąd postanowił o rozpoznaniu sprawy w postępowaniu grupowym. Na to postanowienie pozwana spółka złożyła zażalenie wskazując, że w jej ocenie pozew nie podlega rozpoznaniu w postępowaniu grupowym.
Protestujący od ponad dwóch lat domagają się zamknięcia zakładu utylizacji akumulatorów w Korszach należącego o spółki ZAP Sznajder Batterien, który - ich zdaniem - emituje niebezpieczne związki ołowiu. Dlatego powołali Komitet na Rzecz Ochrony Środowiska i Zdrowia Mieszkańców Miasta Korsze.
Protestujący podważają legalność funkcjonowania zakładu i zarzucają bezczynność instytucjom odpowiedzialnym za nadzór nad nim. Protesty w Korszach nasiliły się pod koniec 2013 r. W związku z licznymi skargami lokalny samorząd postanowił sfinansować mieszkańcom badania krwi na zawartość ołowiu. Władze miasta informowały potem, że badania wykazały przekroczone normy zawartości ciężkiego metalu u 36 mieszkańców, w tym 18 dzieci.
W 2014 r. kętrzyński Sanepid wstrzymał produkcję w zakładzie w związku z przekroczeniem norm na obecność ołowiu we krwi u kilku pracowników. Decyzję uchylił po dwóch miesiącach wojewódzki Sanepid, gdy zakład przedstawił dowody, że na stanowiskach produkcyjnych nie ma już takich przekroczeń.
Śledztwo w sprawie zakładu utylizacji akumulatorów prowadzi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Bada ona, czy zakład nie naraził pracowników na pracę w szkodliwych warunkach spowodowanych wysokim poziomem ołowiu. Jak poinformował PAP w piątek rzecznik prokuratury Zbigniew Czerwiński, przesłuchiwani są mieszkańcy i pracownicy zakładu, śledczy analizują opinię biegłych dotyczącą wpływu działalności zakładu na stan środowiska. Nie wykluczone, że prokuratura powoła kolejnych biegłych do sporządzenia opinii uzupełniającej.
Przedstawiciele ZAP Sznajder Batterien S.A. od początku protestów zapewniają, że zakład w Korszach ma "wszelkie certyfikaty świadczące o spełnieniu najsurowszych norm środowiskowych" i był wielokrotnie kontrolowany przez Sanepid i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Jak podał PAP w piątek wiceprezes spółki Konrad Sznajder, zakład obecnie "pracuje i zatrudnia ludzi".
W gminie Korsze mieszka 11 tys. osób, a stopa bezrobocia sięga tam ok. 30 proc. Miejscowy zakład recyklingu akumulatorów działa od 2011 r. i zatrudnia 40 pracowników. (PAP)