Ustawa weszła w życie 30 kwietnia. W czwartek Babalski informował posłów o jej funkcjonowaniu. Jak mówił, w celu rozwiązania problemu spotkał się z przedstawicielami Związku Banków Polskich. Zapowiedział również spotkania z Krajową Radą Notarialną.
"Spróbujemy z nimi też ten temat omówić tak, żeby być może przed przerwą wakacyjną jeszcze temat podjąć i spróbować to wszystko naprawić" - wskazał wiceminister. Zastrzegł, że jest to wstępna deklaracja.
"Jesteśmy na etapie szukania porozumienia. Z naszej strony, ze strony ministerstwa rolnictwa, mamy wyjście z tej sytuacji i niezwłocznie je zaproponujemy. Poprosimy o opinię Związku Banków Polskich i w krótkim czasie - jeśli taka będzie potrzeba - będziemy to nowelizować, żeby po prostu ludziom pomagać, a nie utrudniać" - wyjaśnił.
Tłumacząc posłom, gdzie tkwi problem z kredytami, wskazał, że - w myśl przepisów ustawy - bank, mając warunki zabudowy, pozwolenie na budowę i szacunek, nie może wpisać wyższej wartości niż rzeczywista wartość nieruchomości. "Rzeczoznawca nie szacuje przyszłej inwestycji, pomimo że jest pozwolenie na budowę, pomimo że jest dokumentacja techniczna na postawienie tam budynku - rzeczoznawca nie bierze tego pod uwagę, tylko szacuje wartość nieruchomości rolnej" - mówił Babalski.
Według wiceministra autorzy ustawy założyli, że zabezpieczenie w postaci wpisanej wartości jest dobre dla rolników. "Była zgoda co do tego. Ale pojawiły się inne okoliczności" - mówił wiceminister.
"Proszę sobie wyobrazić, że wtedy ani bank, ani nikt nie interweniował. Nie było problemu. Dzisiaj jest. Ale pochylamy się nad nim, będziemy to rozwiązywać" - dodał.
"Wszystko właściwie sprowadza się do dyskusji na temat hipoteki i postawy banków. Nie oceniam, czy dobrej, czy złej. Podejrzewam, że (banki) działają też w dobrej wierze. Ale też nie mogę godzić się z tym - była kiedyś taka praktyka - że wartość, która wynosiła 100 tys., w hipotece była czterokrotnie większa" - mówił Babalski. Jednak według niego hipoteka nie może być jedynym warunkiem udzielania kredytu.
Zaznaczył też, że doniesienia o problemach z kredytami pojawiały się przede wszystkim w mediach.
Posłowie opozycji przypominali, iż już na etapie prac sejmowych zwracali uwagę na możliwe problemy dotyczące wartości gruntów i zabezpieczenia kredytów dla rolników.
"Na usta cisną się słowa: +a nie mówiliśmy?+" - zaczęła swoje wystąpienie Dorota Niedziela z PO. "Dalej twierdzimy, że to jest bubel prawny, gdzie w dalszej konsekwencji, nie tylko po miesiącu monitorowania (...) wyjdzie problem niekonstytucyjności, naruszania własności prywatnej i wiele innych, na które jako opozycja wielokrotnie zwracaliśmy uwagę" - mówiła.
"Tworzenie następnego wroga - po wrogu, który miał przyjść i kupić naszą ziemię - spisku banków, (...) to po prostu niegodne. Trzeba napisać tak ustawę, żeby była jasna dla banków, dla właścicieli i dla wszystkich, którzy zajmują się sprzedażą ziemi" - dodała.
Babalski zapewnił, że MRiRW ma opinie prawników z Uniwersytetu Warszawskiego, według których w żadnym wypadku w ustawie nie zostały naruszone konstytucja czy Traktat Unii Europejskiej. "Mamy to opisane w opiniach ludzi, którzy na co dzień zajmują się prawem rolnym. To są dokumenty, które były również podstawą do tego, że ta ustawa, która weszła w życie, według nas jest ustawą spełniającą wszelkie warunki, które w polskim prawie obowiązują" - odpowiadał wiceszef resortu rolnictwa.
Poseł Marek Sawicki (PSL) zauważył, że miesiąc czasu to za mało na ocenę ustawy. "Te rozwiązania prawne, które dzisiaj monitorujemy, miały przede wszystkim zapobiec spekulacji rolniczą ziemią na inne cele, jak również miały zapobiec sprzedaży tej ziemi cudzoziemcom. Zakaz sprzedaży ziemi agencyjnej na okres pięciu lat zrównał niestety polskich rolników z cudzoziemcami, a więc polski rolnik także nie może kupić tej ziemi agencyjnej" - powiedział. "Niezmiennie utrzymuję pogląd, że między ziemią a rolnikiem nie trzeba pośredników" - zaznaczył.
"Problem w tym, że w ustawie znalazł się zapis, że bank nie może ustanowić hipoteki na wartość realizowanej inwestycji. Nikt nie będzie pożyczał pieniędzy, nie mogąc ustanowić zabezpieczenia adekwatnego do podejmowanego ryzyka" - mówiła posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska.
W ocenie posłów PiS ustawa jest dobra i zmierza do ochrony polskiej ziemi. Od wiceministra rolnictwa oczekiwali wyjaśnień, dlaczego jednak banki wycofują się z kredytów hipotecznych dla rolników i jak wygląda realizacja pierwokupu przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Pytali też o sygnały dochodzące z kancelarii notarialnych, związane z interpretacją zapisów ustawy o obrocie ziemią rolną.
"Ustawa o ziemi tak naprawdę ogranicza możliwość wypływu polskiej ziemi w ręce, które na pewno uniemożliwiają obrót ziemią dla polskiego rolnika. (...) Docierają do nas posłów informacje, że kancelarie notarialne nie chcą podpisywać aktów notarialnych; boją się, że źle mogą zinterpretować zapisy ustawy. Zatem nasuwa się pytanie, czy to może być zmowa kancelarii notarialnych?" - pytała posłanka PiS Lidia Burzyńska.
"Ustawa z pewnością naruszyła pewne interesy. Ale nie są to interesy małych rolników, a grup uprzywilejowanych" - mówiła Barbara Bartuś (PiS).
Zwracając się do Babalskiego posłanka PO Dorota Rutkowska wskazała: "Sam pan przyznał, że ta ustawa może mieć mankamenty, więc nie próbujcie chować tych mankamentów za parawanem spisku notariuszy, bankierów, a może jeszcze sądów".
Wiceminister poinformował też, że w planie finansowym zasobu własności Skarbu Państwa w 2016 r. przewidziano wydatki na realizację zakupu gruntów w kwocie 330 mln zł. Według niego do 7 czerwca do prezesa ANR wpłynęło 409 wniosków o wyrażenie zgody na nabycie nieruchomości rolnych przez podmioty inne niż rolnik indywidualny i wydano 25 decyzji administracyjnych w tym zakresie.
Wiceminister zapowiedział, że kolejną informację o funkcjonowaniu ustawy resort przedstawi jesienią albo pod koniec roku, kiedy zbierze wszystkie uwagi. "Mamy już przygotowany materiał, który będzie pokazywał krok po kroku kto, jak, gdzie kupi i sprzeda. To wszystko będzie zamieszczone na stronach Agencji Nieruchomości Rolnych i na stronach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi" - dodał.
Ustawa o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, uchwalona przez Sejm 14 kwietnia, weszła w życie 30 kwietnia. Nowe przepisy na 5 lat wstrzymują sprzedaż państwowych gruntów, wyjątkiem są nieruchomości do 2 ha oraz inne przeznaczone np. na cele nierolne, jak pod budownictwo mieszkaniowe, centra biznesowo-logistyczne czy składy magazynowe. Zgodnie z nią podstawową formą zagospodarowania państwowej ziemi jest dzierżawa.
Ustawa reguluje też prywatny obrót ziemią; zakłada, że nabywcą ziemi rolnej może być jedynie rolnik indywidualny, czyli osoba fizyczna, która osobiście gospodaruje na gruntach do 300 ha, ma kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkuje w gminie, gdzie jest położona co najmniej jedna działka jego gospodarstwa.
Agencja Nieruchomości Rolnych uzyskała prawo pierwokupu ziemi, gdy uzna, że transakcja nie powinna dojść do skutku. Jednak nie dotyczy to dziedziczenia gospodarstwa przez osoby bliskie.
Spod rygorów ustawy są wyłączone działki o powierzchni mniejszej niż 0,3 hektara (30 arów), co oznacza, że będzie mógł je kupić nie rolnik. (PAP)