W skutek dostępności orzecznictwa w formie elektronicznej rozrastają się uzasadnienia do wyroków. Elektronika stworzyła tu ogromną szansę, która staje się po części udręką dla wymiaru sprawiedliwości. Przedłuża się w konsekwencji czas oczekiwania na wydanie wyroku.
Streszczać zamiast przeklejać
Niektórzy sędziowie uzasadnienie traktują jako swoistą wypowiedź na temat prawa – zauważa prof. Jacek Gołaczyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
– Z punktu widzenia strony są to wywody niepotrzebne. Strony oczekują przede wszystkim podania motywów, dlaczego sąd wydał taki, a nie inny wyrok. Stron nie interesuje polemika sędziego z poglądami Sądu Najwyższego w danej sprawie.
Wzorem poprawnego uzasadnienia dla prof. Gołaczyńskiego są uzasadnienia Sądu Najwyższego, w których nie ma polemiki z doktryną, ale jest odniesienie do innych wyroków wydanych przez ten sąd, aby wyjaśnić dlaczego zapadło określone rozstrzygniecie.
Prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku pytana przez jednego z sędziów, co zrobić, aby uniknąć przeklejania całych stron uzasadnień z programów internetowych poradziła, aby nauczyć się po prostu je streszczać. Wtedy zaoszczędzi się papier i czas sędziów wyższej instancji.
Pułapki baz aktów prawnych
Współczesne systemy informatyczne dla prawników obejmujące zbiory aktów prawnych niosą liczne zagrożenia dla użytkowników. Po pierwsze – zbiory najczęściej są niekompletne i subiektywne. Największy problem jest z aktami powstałymi przed postaniem Internetu, a także 50-80 lat temu.
- Najczęściej bazy aktów prawnych opierają się na tym, co było ogłoszone w Dzienniku Ustaw lub Monitorze – wyjaśnia dr Grzegorz Wierczyński z Uniwersytetu Gdańskiego, specjalista z zakresu informatyki prawniczej. – Jeśli jednak akt nie został ogłoszony, a obowiązuje, to nie ma go w bazie.
To tak jakby nigdy go nie było w systemie prawnym. Przykładem mogą być niektóre dekrety carskie, np. dotyczące łowiectwa.
Innym przykładem są umowy PRL z NRD, których nie ma w bazach danych prawnych, dlatego, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie umieściło ich w swojej bazie. Natomiast możne je znaleźć w bazach aktów prawnych w Niemczech.
Po drugie - problemem są różne kryteria obowiązywania aktów prawnych, przyjęte przez autorów systemów elektronicznych. Np. sędzia czy adwokat zagląda do bazy aktów prawnych, jeśli nie ma aktu w bazie, znaczy, że akt nie obowiązuje. Ale taki użytkownik nie zdaje sobie sprawy, jakie kryteria przyjęła redakcja opracowująca ten zbiór.
Prawnicy nie korzystają już z papieru
Przed kilkoma laty prezesi Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll i Jerzy Stępień przyznali, ze sędziowie TK nie korzystają z papierowych Dzienników Ustaw, tylko z wersji elektronicznych. Niekiedy w takich wersjach zdarzają się błędy, np. wypada jeden wiersz tekstu. I wtedy mamy do czynienia ze zmienionym aktem prawnym.
Większość sędziów przyznaje się, że w 99 proc. drukują orzeczenia i akty prawne z wersji elektronicznych. Zdaniem dr Grzegorza Wierczyńskiego jest to działanie zupełnie uzasadnione, gdyż jak pokazały badania psychologiczne tekst czytany bezpośrednio z monitora nie pozwala na dostateczne skupienie uwagi, co także może spowodować błąd użytkownika systemu.
- Nowe technologie są coraz doskonalsze, lecz stwarzają zagrożenie polegające na tym, że system prawny będzie się wolniej rozwijał, przy systemach elektronicznych precedens nie ma dużych szans - konkluduje dr Wierczyński.
Źródło: Konferencja "Innowacyjne technologie i narzędzia w pracy prawnika", Wolters Kluwer, 31 maja 2012 r.
Rozwój informatyki powoduje mniejszą kreatywność prawników
Informatyka prawnicza stworzyła nowe ryzyko: system prawny nie będzie się rozwijał, gdyż krążyć będzie wokół tez orzeczeń opublikowanych w internecie. Precedensowe wyroki mają mniejsze szanse.