Sprawa Colloseum należy do największych i najbardziej skomplikowanych w historii wymiaru sprawiedliwości na Śląsku. To też jedna z największych spraw w Polsce, jeśli chodzi o skalę wyrządzonej szkody. Przed katowickim sądem okręgowym proces toczył się ponad pięć lat. Z ustaleń śledztwa wynika, że większość z 430 mln zł została wyłudzona w obrocie wierzytelnościami, a głównymi oszukanymi były należące do Skarbu Państwa firmy: Będziński Zakład Elektroenergetyczny (BZE) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE).
Na rozpoznanie apelacji sąd odwoławczy wyznaczył sześć terminów rozpraw. Na pierwszej miał przesłuchać b. wiceprezesa Colloseum Piotra W. - zatrzymanego w lutym ubiegłego roku po prawie 10 latach ukrywania się - który będzie odpowiadał w oddzielnym procesie.
Choć W. został w poniedziałek doprowadzony na rozprawę, do przesłuchania świadka nie doszło. Sąd zauważył, że ten sam adwokat, mec. Łukasz Szatko, reprezentuje z urzędu b. wiceprezesa Colloseum, a równocześnie jest obrońcą z wyboru głównego oskarżonego, b. właściciela konsorcjum Józefa J. Sąd uznał to za konflikt interesów obrończych i wyprosił Szatkę z sali rozpraw. Adwokat nie może teraz reprezentować J., katowicki sąd okręgowy ma rozważyć wyznaczenie innego obrońcy dla W. Być może b. wiceprezes zostanie przesłuchany podczas wtorkowej rozprawy.
Sędzia Mirosław Ziaja argumentował, że po zatrzymaniu W. zadeklarował chęć złożenia obszernych wyjaśnień i skorzystania z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Według sędziego podczas przesłuchania w śledztwie W. miał też pomówić J. o poważne przestępstwa korupcyjne. Sąd uznał też, że nie do końca zbieżna jest linia obrony J. i W. w sprawie, która jest przedmiotem procesu odwoławczego - cesji wierzytelności.
Mec. Szatko powiedział dziennikarzom, że jest bardzo zaskoczony decyzją sądu. Według niego linia obrony J. i W. w sprawie handlu wierzytelnościami jest zbieżna - obaj nie przyznają się do winy i uważają, że cesje były legalne.
„Okoliczności mające wskazywać na rzekomą kolizję interesów procesowych nigdy nie były podnoszone, na żadnym etapie postępowania, szczególnie ze strony prokuratury, która miała świadomość treści wyjaśnień zarówno pana W, jak i J., i nigdy nie kwestionowała mojego udziału w tych czynnościach procesowych” - powiedział adwokat.
Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, nie chciał się odnosić do informacji na temat złożenia przez W. wyjaśnień obciążających J. Za „nadinterpretację” uznał twierdzenie sądu, że W. stara się o nadzwyczajne złagodzenie kary. „W sytuacji, w której nie przyznaje się, trudno mówić, żeby liczył na nadzwyczajne złagodzenie kary” - zaznaczył.
Po zatrzymaniu W. został oskarżony o siedem przestępstw, w tym oszustwa na kwotę 437 mln zł. Sąd Okręgowy w Katowicach, gdzie trafił akt oskarżenia zdecydował niedawno o zwrocie sprawy prokuraturze. Decyzja w tej sprawie jest nieprawomocna.
Nieprawomocny wyrok w głównej sprawie zapadł w maju 2011 r. Józef J. został skazany na osiem lat więzienia. Sąd wymierzył mu też grzywnę w wysokości 720 tys. zł, zakazał pełnienia stanowisk w spółkach prawa handlowego na 10 lat i zobowiązał do częściowego naprawienia szkody - w wysokości 55 mln zł. J. miałby też pokryć koszty sądowe, które w jego przypadku wyniosły 144 tys. zł.
Poza J. - oskarżonym m.in. o wyłudzenie 385 mln zł - przed sądem okręgowym odpowiadało 12 osób. Oskarżone były przede wszystkim o oszustwa bądź niegospodarność, a także utrudnianie kontroli skarbowej i śledztwa oraz uszczuplenia podatkowe. Dwie z nich zostały uniewinnione, postępowanie wobec dwóch innych sąd umorzył. Pozostałym oskarżonym sąd wymierzył kary więzienia - części z nich w zawieszeniu - i grzywny. Niektórzy oskarżeni, podobnie jak J., zostali zobowiązani do naprawienia części szkody, ale w wielokrotnie niższych kwotach.
Pod koniec lat 90. BZE był winien PSE setki mln zł za energię elektryczną, jednak nie spłacał tych należności. Do negocjacji ws. oddłużenia BZE włączyło się Colloseum. Według prokuratury i sądu I instancji przedstawiciele tej spółki przekonali b. głównego księgowego i dyrektora ds. finansowych PSE Krzysztofa Ł., by jednoosobowo i bez księgowania sprzedał długi. Colloseum nie płaciło za nabycie tych wierzytelności. Nie odnotowywano ich w księgach PSE, a część z zawiadomień o cesjach wierzytelności została sfałszowana. Z tymi bezprawnymi - w części zupełnie sfałszowanymi - umowami cesji przedstawiciele Colloseum szli do BZE. Dzięki głównemu księgowemu i dyrektorowi ds. finansowych tej spółki Romanowi N. natychmiast otrzymywali pieniądze, których wcześniej PSE nie mogły odzyskać od BZE.
W marcu 2002 r., kiedy katowicki sąd postanowił go aresztować, Józef J. wyjechał z Polski. Zniknęli też inni podejrzani w tej sprawie. J. zatrzymano w lipcu 2003 r. w izraelskim mieście Jaffa. Został sprowadzony do Polski na podstawie umowy ekstradycyjnej i spędził w areszcie cztery lata i siedem miesięcy. W 2007 r. wyszedł na wolność, gdy w jego imieniu wpłacono 3 mln zł kaucji. Dopiero w lutym 2012 r. zatrzymany został Piotr W.
Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjne Colloseum istniało od 1996 r. Zaczynało od handlu samochodami i obrotu wierzytelnościami. W końcu lat 90. rozwinęło szeroką działalność finansową, inwestycyjną i handlową. Kupiło m.in. kontrolny pakiet akcji Huty Pokój w Rudzie Śląskiej i lubelską spółkę PRiM. Dzięki współpracy z innymi akcjonariuszami uzyskało decydujący głos w akcjonariacie dwóch spółek giełdowych: Huty Ferrum i Energomontażu-Północ.
Rozpoczął się proces apelacyjny ws. Colloseum
Przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach rozpoczął się w poniedziałek proces odwoławczy ws. Colloseum, chodzi o oszustwa na kwotę ok. 430 mln zł. Wbrew planom nie udało się przesłuchać jako świadka b. wiceprezesa konsorcjum, zatrzymanego po 10 latach ukrywania się.