Patryka Wałdocha złapał fotoradar, na którym wyszło, że jechał on 46 km na godzinę po drodze, na której było ograniczenie do 30 km. Rower nie ma numeru rejestracyjnego, bo nie musi, ale Patryka rozpoznał jeden ze strażników miejskich, sąsiad szybkiego rowerzysty. Dlatego straż miejska z Kościerzyny zaproponowała mu mandat w wysokości 50 zł. Patryk jednak odmówił, argumentując m.in. tym, że nie miał pojęcia o przekroczeniu dozwolonej prędkości, ponieważ rower nie ma licznika – bo znowu nie musi mieć.
Tłumaczenia te nie przekonały straży, która skierowała sprawę do sądu. Ten najpierw próbował jakoś jej się pozbyć, ale w końcu, na polecenie wyższej instancji ma przeprowadzić regularne postępowanie.
Można by stwierdzić, że to głupota w stylu tych wezwań o zapłatę jakichś groszy wysyłanych co jakiś czas przez urzędy, które za list polecony muszą płacić kilka złotych. Tak i tu, działania podjęte już przez straż miejską i sądy kosztują znacznie więcej niż te 50 złotych, które Patryk miałby zapłacić. Co więcej sam Patryk wyda zapewne więcej na dojazdy do sądu.
Najprościej zapewne by było, gdyby straż na początku machnęła na to ręką i Patrykowi odpuściła. Strażnicy mogliby się zająć czymś innym, a i sądy też nie narzekają na brak zajęć.
No ale jeśli pojazd jechał szybciej, i to znacznie szybciej niż wolno w tym miejscu? Jeśli obowiązuje jakieś prawo, to powinno być przestrzegane i egzekwowane. Jednak z drugiej strony jak ma przestrzegać takich zakazów pojazd, który zgodnie z prawem nie musi mieć licznika?
I to jest dość fundamentalny problem, który będzie musiał rozstrzygnąć sąd. Trochę jeszcze media i kabarety ponabijają się z tej sprawy, ale być może zapadnie precedensowy wyrok, może nawet dojdzie do wypracowania jakiejś zasady prawnej. A 18-letni Patryk, tracąc więcej niż te początkowe 50 zł, przyczyni się do wyjaśnienia ważnej kwestii prawnej.
Czytaj także: Rozpoczął się proces rowerzysty zarejestrowanego przez fotoradar
Rowerzysta z Kościerzyny wykreuje orzecznictwo?
W Kościerzynie rozpoczął się proces chłopaka, który przekroczył na rowerze dozwoloną prędkość. Chodzi o 50 złotowy mandat, ale przy okazji być może rozstrzygnięte zostanie pytanie, czy rowerem można popełnić takie wykroczenie.