W lipcu upubliczniony został projekt zmian w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym oraz m.in. kodeksie karnym. Zakłada on wprowadzenie w czasie rozwodów i separacji nowej instytucji - rodzinnego postępowania informacyjnego, które ma pomóc w ugodzie pomiędzy rodzicami. Szereg jego zapisów dotyczy alimentów - m.in. wprowadza natychmiastowe świadczenia alimentacyjne oraz kary grzywny i ograniczenia wolności za utrudniania kontaktów z dzieckiem.
Patrycja Rojek-Socha: Pani Sędzio, jak Pani ocenia propozycje zawarte w projekcie?
Sędzia Dorota Hildebrand-Mrowiec: Jeśli chodzi o sam kierunek zmian to jest on właściwy, ale wszystko rozbija się o szczegóły. Choćby rodzinne postępowanie informacyjne. Obecnie mamy już możliwość mediacji, które się nie sprawdzają, wiele osób nie chce z nich korzystać. Jako Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych postulowaliśmy nawet, żeby były one bezpłatne. Teraz proponuje się postępowanie informacyjne prowadzone przez sędziego, a potem jeśli oczywiście strony wyrażą zgodę mediacje.
Czytaj: Rodzic utrudnia kontakty? Kurator nie może reagować>>
To nie spełni założonego celu pogodzenia par lub ułatwienia ustaleń okołorozwodowych?
Pomysł nie jest całkiem nowy. Kiedyś były już podobne posiedzenia pojednawcze, które się nie sprawdziły. Trwały 15 - 20 minut. Tak naprawdę tylko wydłużały całe postępowanie, bo żeby takie rozwiązanie przyniosło efekt konieczne jest zaangażowanie. Nie tylko po stronie sędziego, który musi się przygotować, ale też stron. A prawda jest taka, że większość osób, które decydują się na rozwód są tej decyzji pewne. Kolejna sprawa - moim zdaniem sędziowie nie są odpowiednio przygotowani, by prowadzić takie postępowania.
To znaczy?
Uważam, że ten etap postępowania prowadzić powinien terapeuta rodzinny, psycholog, pedagog, mediator czyli osoby, które mają odpowiednie wykształcenia. Istotne bowiem jest to, by wiedzieć jak z tymi osobami, często skonfliktowanymi, rozżalonymi z powodu decyzji drugiej strony, rozmawiać. A emocje są duże. Nie wszyscy sędziowie mają zdolności mediacyjne. Część spośród nas, sędziów rodzinnych, orzekała w innych sądach, w innych sprawach np. gospodarczych, teraz orzekają w sprawach rozwodowych. Kolejna kwestia - czas. Sędzia do takiego postępowania, jeśli będzie je prowadzić musi się dobrze przygotować. To odciągnie go od zadań orzeczniczych. Samo postępowanie informacyjne też zapewne w takiej sytuacji, gdy będzie prowadzone przez sędziego, postępowania rozwodowego nie przyspieszy. Myślę, że najistotniejsze byłoby przeprowadzenie tej wstępnej rozmowy tak, by osoby, które trafią na salę sądowa już wiedziały czego chcą, miały uzgodnione podstawowe kwestie np. kontakty z dziećmi i alimenty.
W jaki sposób powinni być wyznaczani specjaliści do takich postępowań?
Być może warto skorzystać z opiniodawczych zespołów sądowych specjalistów. Tam powinni być wyznaczeni psychologowie, którzy mogą zajmować się postępowaniami informacyjnymi. Jest jeszcze jeden ważny element. Rodzi się pytanie czy sędzia, który prowadzi takie postępowanie informacyjne, rozmawia ze stronami, może potem orzekać w sprawie rozwodu. To dość cienka granica. To co wcześniej powie, może być traktowane jako sugestia dla którejś ze stron, a nawet wejście w rolę jej adwokata.
Czytaj: Joanna Parafianowicz: nowe przepisy nie zmienią polskich rozwodów>>
Sędziowie rodzinni powinni zajmować się też podziałem majątku?
To też trudna kwestia. Myślę że dobre jest obecne rozwiązanie. Sędziowie wydziałów cywilnych, którzy zajmują się sprawami majątkowymi, są do tego typu postępowań lepiej przygotowani. Podział majątku to przede wszystkim kwestie finansowe związane z ustaleniem wartości składników majątkowych. W wydziałach rodzinnych zajmujemy się innymi problemami, przede wszystkim zabezpieczeniem dobra dziecka.
Kolejna propozycja, alimenty natychmiastowe. Wiele osób uważa, że to ważny krok...
Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych postulowało wprowadzenie tabel alimentacyjnych na wzór tych tabel, które są np. w Niemczech. I też uważamy, że to jest dobry kierunek, ale w naszej ocenie brakuje m.in. wskaźnika wiekowego dziecka i
wskaźnika uwzględniającego zarobki rodziców. Trzeba pamiętać, że inne są potrzeby dziecka małego, inne dziecka które jest w podstawówce, inne tego, które studiuje. Różne są też możliwości rodziców. Przykładowo dla ojca, matki zarabiających ponad 5 tys. zł 400 zł alimentów nie jest dużą kwotą. A wszystkim nam zależy na tym, by przyznawanie alimentów przebiegało w miarę szybko, a odwołań było jak najmniej. Naszym zdaniem alimentami, ich wyliczaniem - tym bardziej, że w przypadku alimentów natychmiastowych jest siedmiodniowy termin - powinni zajmować się referendarze. Najwięcej spraw z kategorii pilnych jest w sądach rodzinnych i też w sądach rodzinnych jest najmniej asystentów. Jeśli ustawodawca daje nam nowe obowiązki, to powinno się rozważyć wprowadzenie referendarzy, którzy by nas wspomogli.
Proponowana jest też górna granica obowiązku alimentacyjnego - ukończenie 25. roku życia przez dziecko.
I to też budzi moje wątpliwości. A co w sytuacji gdy dziecko jest niepełnosprawne, ma rentę, ale jest ona mała i bez pomocy rodziców nie będzie w stanie się utrzymać. W mojej ocenie, jeśli jeden z rodziców poświęca swój czas i swój obowiązek rodzicielski wypełnia przez osobiste starania, to drugi musi pomagać, nawet po ukończeniu 25. roku życia. Ten przepis powinien zostać w ten sposób zmieniony i uwzględniać takie przypadki. Oczywiste jest, że renta w obecnej wysokości nie umożliwia zaspokojenia wszystkich podstawowych potrzeb osoby niezdolne do samodzielnej egzystencji.
Czy w takim razie dzieci niepełnosprawne powinny też dostawać wyższe alimenty natychmiastowe?
Do takich spraw sędzia musi podchodzić indywidualnie, w normalnym trybie. To trudno wyliczyć, bo niepełnosprawności są różne, różne są też potrzeby zmagających się z nimi dzieci i różne możliwości rodziców.
Pani Sędzio, jest Pani zwolenniczką penalizacji utrudniania kontaktów z dziećmi?
W mojej ocenie to kolejny bardzo dobry kierunek, ale uważam, że powinna zostać wprowadzona kara pozbawienia wolności w przypadku uporczywego utrudniania kontaktu. Dwa lata - tak jak przy uporczywym uchylaniu się od płacenia alimentów. Powinien też być jeden etap postępowania przed sądem rodzinnym. Projekt zakłada utrzymanie dwuetapowego postępowania przed sądem rodzinnym, z możliwościami zaskarżenia wydanych w nim orzeczeń, dopiero potem postępowanie karne. A to może trwać bardzo długo. Orzeczenie sądu rodzinnego powinno być bezwzględnie respektowane, rodzic powinien się do niego dostosować. W innym wypadku drugi z rodziców i dziecko bezpowrotnie tracą czas potrzebny do zbudowania wzajemnej więzi. Jeśli rodzic utrudnia kontakty wbrew orzeczeniu sądu, powinien zostać ukarany karą pieniężną przez sąd rodzinny, a jeśli nie zmieni postępowania, powinno ruszyć postępowanie karne.
Czytaj: Utrudnianie kontaktów z dzieckiem będzie karalne>>
A ograniczenie wolności?
W mojej ocenie funkcji nie spełni. Przykładowo mama, która ma np. w ramach kary sprzątać, przedstawi L4. Takich spraw
dotyczących utrudniania kontaktów nie ma dużo, ale jeśli już są to jest to duży problem, rodzice są uparci. Trudno wyegzekwować od nich dostosowanie się do orzeczenia. Dobrym rozwiązaniem jest natomiast zapisanie, że uporczywe utrudnianie kontaktów jest podstawą do ograniczenia władzy rodzicielskiej. Jak taką możliwość stosowałam i wiem, że to może zadziałać.
A jeżeli chodzi o wysłuchanie dzieci, konieczne jest podwyższanie standardów?
Jak najbardziej. Oczywiście są niebieskie pokoje, ale korzystają z nich głównie sędziowie karni, w procedurze karnej, w cywilnej raczej nie. To podniesie komfort dziecka w czasie takich wysłuchań. Odpowiedni pokój z zabawkami, książeczkami umożliwi lepszy kontakt z dzieckiem.
Czytaj: RPD: Sprawy rodzinne - adwokat dla dziecka i mediacje>>
Psycholog powinien w tym uczestniczyć?
Ja osobiście wysłuchuję dzieci i muszę powiedzieć, że jeśli to robię, jestem pewna orzeczeń. Widzę dziecko, rozmawiam z nim. Jako sędzia widzę, gdy coś jest nie tak. Przykład? Kiedyś miałam sprawę matki, która chciała wyjechać z córką i nowym partnerem za granicę. Musiałam podjąć decyzję czy wyrazić na to zgodę. Kiedy usłyszałam, że dziewczynka - 6 lat, mówi o rodzinie ojczyma, której praktycznie nie zna, jak o swojej, o dziadkach, kuzynach, i nie wspomina o rodzinie w Polsce, wiedziałam, że już jest zmanipulowana i, że jeśli wyjedzie, kontaktu z biologicznym ojcem i jego rodziną nie będzie. Wysłuchuję dziecko w obecności psychologa tylko wówczas gdy dziecko jest małe, a z informacji od jego rodziców lub wywiadu kuratora wynika, że może reagować emocjonalnie lub kontakt z nim jest utrudniony. Moim zdaniem resort sprawiedliwości powinien tez pomyśleć o szkoleniach dla sędziów w zakresie prowadzenia takich wysłuchań. Nie każdy ma bowiem doświadczenie i naturalną umiejętność rozmawiania z dziećmi.
Polecamy: Komentarz praktyczny: „Rafał Wąworek, Stosowanie przez sądy rodzinne konwencji haskiej dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę, LEX/el. 2017”>>