Zatrzymany będzie obligatoryjnie powiadomiony o możliwości wyboru adwokata. Jeśli do aresztu trafi przedsiębiorca będą o tym powiadamiani zarządzający przedsiębiorstwem. Takie m.in. zmiany w prawie karnym przygotowuje resort sprawiedliwości. Z uzasadnienia projektu wynika, że przepisy związane z prawami osób zatrzymanych i aresztowanych doprecyzowano w związku z naciskiem wywieranym przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu na polski rząd w sprawie powszechnego stosowania w Polsce systemu bezzasadnego przewlekłego aresztowania wobec osób podejrzanych.
Gdy klika dni temu ukazał się w "Rzeczpospolitej" artykuł dość krytycznie oceniający tego typu zamiary ministerstwa sprawiedliwości, z resortu nadeszło coś w rodzaju dementi. Nie brzmiało ono zbyt szczerze, ale też nie tyle chodziło w nim o to, by powiedzieć, że żadnych zmian nie będzie, tylko by nie polemizować z nierzetelnym artykułem, jak go określił rzecznik resortu. Teraz już wiemy, że prace nad projektem zmian przepisów dotyczących tymczasowego aresztowania były prowadzone i, jak się okazuje, są w nim dość daleko idące pomysły.
Resort chce np. wprowadzenia do kpk przepisu stanowiącego, że zatrzymanego nie tylko należy natychmiast poinformować o przyczynach zatrzymania, o przysługujących mu prawach oraz wysłuchać go, ale także poinformować "o prawie do skorzystania z pomocy adwokata". Projekt doprecyzowuje też przepis o tym, kogo zawiadamia sąd w
przypadku aresztowania. Dziś sąd jest obowiązany niezwłocznie zawiadomić o areszcie pracodawcę, szkołę lub uczelnię, a w stosunku do żołnierza - jego dowódcę. Resort sprawiedliwości chce dopisać, że w przypadku, gdy oskarżony jest przedsiębiorcą, sąd na jego wniosek będzie też powiadamiał zarządzającego firmą.
Resort chce też zmienić jedną z przesłanek dotyczącą przedłużania aresztu tymczasowego na okres dłuższy niż dwa lata. Proponowane rozwiązanie ma wyeliminować sformułowanie, że areszt przedłuża się z powodu "innych istotnych przeszkód, których usunięcie było niemożliwe", którą zakwestionował Trybunał Konstytucyjny, jako nieokreśloną. Przyjęcie tej zmiany spowoduje, że stosowanie tymczasowego aresztowania będzie mogło zostać przedłużone w postępowaniu sądowym wyłącznie w oparciu o ściśle określone przesłanki, czyli np. w związku z: zawieszeniem postępowania karnego, czynnościami zmierzającymi do potwierdzenia tożsamości oskarżonego, wykonywaniem czynności dowodowych w sprawie o szczególnej zawiłości lub poza granicami kraju i celowym przewlekaniem postępowania przez oskarżonego.
Ciekawą lektura jest uzasadnienie projektu. Wynika z niego, że przepisy związane z prawami osób zatrzymanych i aresztowanych doprecyzowano w związku z naciskiem wywieranym przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu na polski rząd w sprawie powszechnego stosowania w Polsce systemu bezzasadnego przewlekłego aresztowania wobec osób podejrzanych. - Na przestrzeni ostatnich miesięcy można zaobserwować znaczny wzrost nadużywania przez prokuraturę instytucji tymczasowego aresztowania, które polega na bezrefleksyjnym kierowaniu do sądów wniosków o zastosowanie lub przedłużenie stosowania aresztu - można przeczytać w uzasadnieniu projektu. Tylko dlaczego jego autorzy piszą o ostatnich miesiącach, skoro to zjawisko występuje w Polsce "od zawsze"? W ostatnich miesiącach to było oczekiwanie, że po zmianie rządu coś się w tej dziedzinie zmieni, a tu urzędnicy z resortu mówią nam, że nic takiego.
Jak by tego było mało, to dodają, że mimo że ten najdotkliwszy ze środków zapobiegawczych powinien służyć wyłącznie zapewnieniu prawidłowego biegu postępowania, w "szeregu wypadków pełni przede wszystkim funkcję nacisku wobec podejrzanych osób". Przyznają też, że w dużej mierze niepotrzebne stosowanie przepisów o tymczasowym aresztowaniu dotyka przedsiębiorców, ze względu na nie zawsze kompetentne prowadzenie przez prokuratury skomplikowanych spraw gospodarczych. Wystarczy przypomnieć sprawę Romana Kluski - czytamy w uzasadnieniu. Tu można dodać, że nie trzeba wcale przypominać świeżutkiej sprawy Janusza Filipiaka, prezesa Comarchu i klubu Cracovia, którego zakuto w kajdanki na lotnisku (wracał z zagranicy, nie uciekał!) w związku z podejrzeniem o... antydatowanie aneksu do umowy piłkarza.
Autorów nowelizacji niepokoi też - bardzo słusznie - długotrwałość tymczasowych aresztowań, która może wskazywać na niewłaściwy czy opieszały sposób prowadzenia postępowań przygotowawczych i sądowych. Za przykład podają opisywaną w mediach sprawę aresztowania na wiele miesięcy prezesów wrocławskiej firmy komputerowej "Bestcom". Jeden z podejrzanych prezesów został przesłuchany przez prokuraturę po siedmiu miesiącach od zatrzymania. Uff!. To tylko nieliczne przykłady świadczące o tym, że te przepisy trzeba zmienić. A potem jeszcze popracować nad prokuratorami i sędziami, by nauczyli się w cywilizowany sposób je stosować.
Przepisy o aresztach będą zmienione
Zatrzymany będzie obligatoryjnie powiadomiony o możliwości wyboru adwokata. Jeśli do aresztu trafi przedsiębiorca będą o tym powiadamiani zarządzający przedsiębiorstwem. Takie m.in. zmiany w prawie karnym przygotowuje resort sprawiedliwości. Z uzasadnienia projektu wynika, że przepisy związane z prawami osób zatrzymanych i aresztowanych doprecyzowano w związku z naciskiem wywieranym przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu na polski rząd w sprawie powszechnego stosowania w Polsce systemu bezzasadnego przewlekłego aresztowania wobec osób podejrzanych.