Trzeba podkreślić, że ubieganie się o powołanie na stanowisko sędziego po 2018 roku nie było i nie jest żadnym przestępstwem ani deliktem dyscyplinarnym, zaś motywacje tych osób praktycznie dla każdego były inne i z całą pewnością w większości przypadków nie polegały na „nieprzepartej woli” zrobienia kariery czy na chęci uzyskania korzyści finansowych.

Czytaj: Wydział frankowy drży w posadach - przewodniczący do wymiany >>

640 wyroków magistra prawa?

W dniu 27 czerwca 2022 roku otrzymałam od Prezydenta Rzeczypospolitej akt powołania na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie i jest to fakt niezaprzeczalny. Od tego dnia wydałam 640 wyroków oraz kilka tysięcy postanowień dotyczących między innymi udzielenia zabezpieczenia, umorzenia postępowania i zatwierdzenia ugód pozasądowych. Jeżeli akt mojego powołania miałby być nieważny, to kto w takim razie wydał te orzeczenia – chyba co najwyżej magister prawa, bo adwokatem przestałam być z dniem 26 czerwca 2022 roku.

Wśród przedstawionych założeń pojawiały się pomysły, aby osoby, który po 2018 roku uzyskały pierwsze nominacje sędziowskie, a wcześniej wykonywały inne zawody prawnicze, zostały automatycznie wrócone na wcześniejsze stanowiska czyli ponownie staliby się członkami korporacji prawniczych. W odniesieniu do tego pomysłu niezbędne jest jednak wskazanie, iż gdyby sędziowie, którzy uzyskali nominacje sędziowskie po 2018 roku a przyszli z innych zawodów prawniczych, zostali pozbawieni urzędu, to nie mieliby żadnej możliwości ponownego ubiegania się o stanowisko sędziowskie, albowiem po prostu nie spełnialiby ustawowych kryteriów. Przepis art. 61 par. 2 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych stanowi, że na stanowisko sędziego sądu rejonowego może być powołany ten, kto między innymi przed powołaniem wykonywał zawód adwokata co najmniej przez trzy lata. Wykładnia tego przepisu może być wąska lub szeroka – w zależności od potrzeb, jak życie pokazuje, zaś przy wąskiej wykładni nie będę w stanie spełnić tego kryterium, bo od 26 czerwca 2022 roku nie wykonuję już zawodu adwokata, więc przed powołaniem (ponownym) musiałabym nie tylko być ponownie wpisana na listę adwokatów, ale i ponownie osiągnąć wymagany staż pracy adwokata. Oczywiście analogiczna sytuacja ma miejsce w odniesieniu do wszystkich innych zawodów prawniczych.

Czytaj: Adwokat neo-sędzia trafi na stanowisko starszego asystenta sędziego >>

Dyskryminacja i nierówne traktowanie

Dodatkowo trzeba zadać pytanie, czy takie osoby wrócone na łono korporacji na mocy ustawy zostaną automatycznie i bezkosztowo wpisane na listę adwokatów, zostanie im założona działalność gospodarcza, zostaną im przywróceni klienci i sprawy? Szybko jednak te koncepcje zmieniły się i w ciągu paru dni wyłonił się projekt, aby te wszystkie osoby zrobić asystentami sędziów. Może i znalazłyby się jakieś osoby, które przyjęłyby takie asystenckie stanowisko, choć ja osobiście takich nie znam. Wobec czego – niezależnie czy pierwsza czy druga koncepcja zostałaby wdrożona, uzasadniony jest wniosek, iż dotychczasowa, wieloletnia praca zawodowa tych osób zostałaby doszczętnie zniszczona.

Przedstawiony projekt zmian zakłada zróżnicowanie grup sędziów w zależności od mających nastąpić konsekwencji. Całkowicie wyłączeni mają być asesorzy, jako osoby które nie miały wyjścia i musiały uczestniczyć w procedurze przez wadliwą KRS. Trzeba jednak podkreślić, że na takiej samej zasadzie ja musiałam uczestniczyć w takiej procedurze. Nikt nie kazał asesorom zostawać sędziami, tak samo jak i mi. Zaś z drugiej stroni ani asesorzy, ani ja, nie mieliśmy żadnej innej alternatywnej możliwości procedowania. Czy takie rozróżnienie – co do asesorów i prawników z korporacji – w zakresie konsekwencji w świetle proponowanych zmian nie jest czystym przejawem dyskryminacji i nierównym traktowaniem w dostępie do służby publicznej?

Co do kolejnej kategorii osób, to jestem w stanie znaleźć uzasadnienie dla osób, które wykorzystując wyłącznie relacje towarzyskie uzyskały stanowiska lub funkcje, przy czym ich kompetencje nie zawsze szły w parze w wymiarem postawionych zadań czy uzyskiwanymi korzyściami. W tym przypadku w pełni rozumiem, że zasadne są postulaty wdrożenia postępowań dyscyplinarnych, w trakcie których możliwe będzie wnikliwe i bezstronne przeanalizowanie, czy uzyskane stanowisko lub funkcja zbieżne były z faktycznie posiadanymi kompetencjami i doświadczeniem zawodowym. Jednak zasadnicze jest, aby takie ustalenia dokonywane były wyłącznie w oparciu o przepisy dyscyplinarne, a nie zaś wdrażane na zasadzie rewolucyjnej czystki – wyrzucimy wszystkich i zobaczymy co dalej z tego wyjdzie.

Wśród proponowanych zmian instytucją najbardziej kontrowersyjną jest „czynny żal”. Ja osobiście nie widzę powodów, aby sędziowie powołani po 2018 roku mieli wobec kogokolwiek składać tego typu zapewnienia czy oświadczenia. Do odpuszczania win jedyną właściwą instytucją jest Kościół, a nie władza wykonawcza. Nasze narodowe doświadczenia historyczne w składaniu tego typu deklaracji, powinny być wystarczającym uzasadnieniem, aby więcej takich pomysłów nie wprowadzać.

Czytaj w LEX: Instytucja czynnego żalu na przykładach >

Dla obywateli chaos, dla sądów paraliż

Skoro Krajowa Rada Sądownictwa od 2018 roku jest nielegalna, to nieważne są wszystkie wydawane przez nią akty prawne, w tym uchwały wydawane w procedurze nominacyjnej sędziów. Skoro wedle tego rozumowania sędziowie powołani po 2018 roku są wadliwie powołani – nie są sędziami – to jak mogli wydawać legalne i prawnie wiążące wyroki i inne orzeczenia.

Papier, w tym również projekty ustaw, cierpliwy jest i wszystko przyjmie, wobec czego można tam zapisać, że wyroki pozostaną ważne i skuteczne. Pytanie tylko, czy również na arenie międzynarodowej autorytety prawnicze będą miały analogiczne stanowisko i będą uwzględniać między innymi moje orzeczenia na skutek wprowadzenia proponowanych zmian. Jaki jest walor prawny pytań prejudycjalnych skierowanych do TSUE przez sędziów powołanych po 2018 roku?

Trzeba to jasno podkreślić, iż aktualne propozycje pozostają w całkowitym oderwaniu od konsekwencji, jakie mogą nastąpić oraz zamiast budować i porządkować – gwarantują chaos na wiele lat, zniszczą życie setkom ludzi oraz co najmniej uprzykrzą i spowolnią postępowania sądowe wszystkim obywatelom.

Podejmując się każdej inicjatywy czy inwestycji, trzeba najpierw ustalić jej kosztorys oraz oczekiwane efekty. Inicjatorzy zmian wychodzą z założenia, że jakoś to będzie – zdegradowani sędziowie przyjdą na delegacje albo wrócą sędziowie ze stanu spoczynku, co pozwoli na obsadzenie wakatów i dalsze prowadzenie czynnych postępowań. Tymczasem znaczna część sędziów choćby z mojego wydziału aktualnie wypowiada się, że na żadne delegacje się nie zgodzą, jak również ci, którzy przeszli w stan spoczynku do żadnych powrotów się nie wybierają. W tej sytuacji w wydziale frankowym liczącym obecnie 35 sędziów rozpoznających blisko 45 tys. spraw zostanie tylko 6 sędziów, czyli 7 500 spraw na jednego sędziego, czyli minimum 15 lat czekania na wyrok.
W przedmiotowej sytuacji rodzą się dalsze pytania:

  • skoro KRS działa nielegalnie, to ilu sędziów nielegalnie przeszło w stan spoczynku, albo z niego wróciło, albo pracuje na skutek wyrażania zgody na dalsze zajmowanie stanowiska, mimo osiągnięcia wieku,
  • skoro KRS działa nielegalnie, to czy orzeczenia wydane przez sędziego, który zgodnie z ustawą osiągnął określony wiek i nie może dalej orzekać, a mimo to na podstawie zgody KRS – nielegalnej – orzeka, to czy jego wyroki są ważne czy nieważne,
  • skoro sędziowie są nielegalni, to przecież nielegalnie pobierają wynagrodzenia, korzystają również z ubezpieczenia zdrowotnego, w tym publicznej służby zdrowia – czy wobec tego powinni zwrócić pobrane wynagrodzenia i opłacić swoje ewentualne leczenie zrealizowane w ramach publicznej służby zdrowia,
  • skoro sędziowie są nielegalni, to czy okres wydawania jednak legalnych wyroków należy doliczyć do szeroko rozumianej emerytury, w szczególności co z osobami, które zostały nominowane po 2018 roku po raz pierwszy?

 


Czytaj w LEX: Kryteria powołania na stanowisko sędziego >

Kto na tym zyska?

Proponowane założenia zmian są niekonsekwentne, pozostają w sprzeczności z podstawowymi zasadami logiki i naruszają, a wręcz łamią, jedną z najistotniejszych zasad prawnych – równości wobec prawa.

Trzeba także postawić zasadnicze pytanie, komu mają służyć postulowane zmiany, a polegające faktycznie na wyrzuceniu sędziów, którzy otrzymali nominacje po 2018 roku? Na pewno w żadnym zakresie nie posłuży to obywatelom, ani przyspieszeniu postępowań, ani nie posłuży przywracaniu praworządności, lecz posłuży jedynie odwetowi części środowiska sędziowskiego na sędziach nominowanych po 2018 roku. Pozbawienie blisko 3 tysięcy sędziów urzędu, bez wymaganego przepisami prawa postępowania dyscyplinarnego, to złamanie art. 180 Konstytucji, który stanowi bardzo wyraźnie - sędziowie są nieusuwalni. Zakres proponowanych zmian oznacza wprowadzenie chaosu do wymiaru sprawiedliwości, co w konsekwencji drastycznie spowolni postępowania sądowe na wiele lat. Skutek, który w pierwszej kolejności będzie widoczny i odczuwalny, to spełnienie od wielu lat niezrealizowanych marzeń części sędziów o stanowiska w sądach okręgowych, apelacyjnych albo i Sądzie Najwyższym.

Ewa Pawłowska, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie z tzw. wydziału frankowego, adwokat w latach 2010-2022