Pomija się fakt, że realne znaczenie przepisom nadaje dopiero odpowiednie stosowanie prawa, jego interpretacja w doktrynie i wykładnia przez organy sądowe. Czy patrząc z tej perspektywy, status biegłych sądowych wymaga radykalnego przemeblowania, a może tylko pewnej korekty?
Czytaj: Prof. Tomaszewski: Od 2026 roku biegli sądowi mogą pracować na nowych zasadach>>
Czy naprawdę jest tak źle?
W Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad projektem ustawy o biegłych, gdyż „obowiązujące przepisy dotyczące biegłych sądowych są nieprecyzyjne, niedostosowane do potrzeb obecnej praktyki lub ich brakuje, a system /…/ jest niefunkcjonalny”. Skąd taki wniosek i jakie są przyczyny „niefunkcjonalności”? Czy oparto go na wynikach dogłębnej analizy akt postępowań? A może uwzględniono stanowisko rzeszy sędziów, prokuratorów, adwokatów i samych biegłych? Nie wiadomo. Stawiane pytania są aktualne, gdyż Zespół Roboczy przygotowujący ustawę, formułując krytyczne tezy, powołał się na stare raporty z lat 2012-2014 zewnętrznych organizacji, a zmiany powinny bazować na aktualnych i wewnętrznych badaniach Ministerstwa Sprawiedliwości.
Reformatorzy twierdzą, że „środowisko prawnicze od lat domagało się zmian” w przepisanych dotyczących biegłych sądowych. Faktycznie, leitmotive w dyskursie naukowym stanowi krytyka systemu biegłych, chociaż do tej pory mówiono głównie o mechanizmie ich wynagradzania. Niemniej, znany jest kazus szkoły, która „produkowała” ekspertów z zakresu badania pisma, czy komentowane w środowisku „ekspertyzy” znanego jasnowidza. Wśród tysięcy opinii, uzyskiwanych w procesie karnym, siłą rzeczy znajdą się i takie, które zostały „schrzanione”. Jednak diametralnie inny obraz funkcjonowania biegłych, aniżeli przedstawia Komisja, opieram na swoim kilkunastoletnim doświadczeniu zdobytym w pracy prokuratora. Współdziałałem z wieloma biegłymi i uzyskałem ponad tysiąc różnych opinii, a wszystkie one stanowiły pełnowartościowy materiał dowodowy. Temat rzekomego „nieprawidłowego opiniowania” nie jest „żywy” wśród prokuratorów, co oznacza, że przepisy o funkcjonowaniu biegłych generalnie sprawdzają się (wyjątek stanowi niedobór biegłych lekarzy, ale to temat na odrębną dyskusję). Jedyny znaczący problem, to koszty sporządzania opinii i stąd brały się w poprzednich latach „patologie” typu przetargi na biegłych czy polecenia ograniczenia opiniowania, bo brakuje środków. Skoro, po wprowadzeniu zmian, stawki biegłych „wzrosną znacząco”, to powstaje zagrożenie, że to na prokuratorów spadnie ciężar szukania oszczędności i „na siłę” ograniczania korzystania z ekspertów. Były takie czasy „niezależnej prokuratury”, kiedy wbrew zapotrzebowaniu procesowemu przychodziły odgórne polecenia aby ograniczyć powoływanie biegłych bo nie ma pieniędzy.
Czytaj: Centralna lista i certyfikowanie kandydatów na biegłych sądowych>>
Prezes sądu i prokurator - jako gwaranci dobrego opiniowania
Projektanci zmian twierdzą, że nieprawidłowości w opiniowaniu wynikają z braku należytej weryfikacji osób, które zostają biegłymi sądowymi. Pomija się jednak fakt, że przepisy prawa nakładają na organ procesowy obowiązek sprawdzenia, czy ekspert nadaje się do wyznaczonego zadania, a następnie, czy przedłożona przez niego opinia jest pełna, jasna i wewnętrznie spójna. Sporadyczne porażki sądowe wynikają nie tylko z niewystarczającego poziomu wiedzy i umiejętności eksperta, ale przede wszystkim są skutkiem zaakceptowania przez organ procesowy nieprawidłowej opinii. Tak zakreślonego problemu nie rozwiąże certyfikacja biegłych, ale lepszy nadzór sądu i prokuratora nad realizacją ekspertyzy. Prokuratorzy wypracowali wewnętrzne mechanizmy eliminacji niekompetentnych biegłych i nie korzysta się z usług osób naznaczone złą opinią, a każdy śledczy ma „swoich biegłych” z którymi współpracuje przez lata i sprawdził ich kompetencje. Sędzia, prokurator czy funkcjonariusz policji posiadają umocowanie w prawie, aby badać kompetencje biegłych przed ich powołaniem i na nich powinny koncentrować się działania mające na celu podniesienie poziomu opiniowania; „wywracanie stolika” i naprawianie sytuacji środkami administracyjnymi nie sprawdzi się. Dodatkowo należy wzmocnić, także logistycznie, faktyczne możliwości sprawowanej przez prezesów sądów okręgowych kontroli nad biegłymi.
Czytaj w LEX: Biegli sądowi nie są nieusuwalni > >
Certyfikowanie biegłych jako „lek na całe zło”
Zespół Roboczy chce, aby status biegłego sądowego otrzymywała osoba, która zda egzamin i otrzyma certyfikat nadawany przez Komisję Certyfikacyjną Biegłych Sądowych i Instytucji Opiniujących. Komisja będzie podmiotem niezależnym od Ministerstwa Sprawiedliwości z bardzo szerokimi uprawnieniami: oprócz nadawania, cofania i zawieszania certyfikatów ma prowadzić obligatoryjne szkolenia z prawa, badać „postawę etyczną” biegłych, okresowo ich weryfikować pod kątem dokształcania się i uaktualniania kompetencji. Rozwiązanie takie godzi w status biegłego, jako osoby, która powinna być niezależna w wykonywaniu zadań dotyczących realizacji opinii. Chodzi m.in. o niezależność „wewnętrzną” tj. subiektywne przekonanie eksperta, że prowadząc ekspertyzę, podlega tylko prawom nauki i przepisom o biegłych, a nie procedurą szkolenia, cofania czy zawieszania jego uprawnień. Nie do zaakceptowania jest założenie, że w skład trzyosobowego zespołu oceniającego ekspertów będą wchodzili czynni biegli z ich specjalności (interesujące, kto im przyzna certyfikaty?). Rodzi to konflikt interesów, bo oprócz wzniosłej idei pełnienia funkcji biegłego, funkcjonuje rynek świadczenia usług przez biegłych, gdzie osoby zwyczajnie starają się otrzymać zlecenie od sądu czy prokuratora. Nie mówiąc już o „niekomfortowej” sytuacji, kiedy dwóch ekspertów, naznaczonych zależnością typu „egzaminator” i „egzaminowany”, spotka się w konkretnej sprawie w charakterze biegłych.
Jest ryzyko, że wielu najwyższej klasy ekspertów zrezygnuje z funkcji biegłego sądowego, m.in. dlatego, że poddanie się weryfikacji będzie urągać ich wysokim, budowanym przez wiele lat kompetencjom. Czy wykwalifikowany lekarz kliniczny z tytułem profesorskim zgodzi się być ocenianym przez kolegę po fachu? Podobnie psycholog, psychiatra, seksuolog? Jak zweryfikować programistę z zakresu technologii blockchain, skoro takich ekspertów jest kilkunastu? Zresztą, czy jednak Komisja da radę faktycznie sprawdzić wiedzę i umiejętności czternastu tysięcy osób? Nie licząc specjalistów zatrudnionych w instytucjach oraz czasu niezbędnego do realizacji innych zadań, które ma posiadać Komisja.
Problemem jest status członków Komisji. Aby zachować obiektywizm i nie być posądzonym o konflikt interesów, w Komisji powinny zasiadać osoby, które zrezygnowały z opiniowania i nie są związane z wydająca ekspertyzy instytucją specjalistyczną lub naukową. Przyjmując, że osoby takie muszą być najwyższej rangi specjalistami, a zakresów specjalizacji biegłych są setki, to powstaje pytanie: jak skonstruować niezależne, wieloosobowe gremia egzaminatorów? W funkcjonowanie Komisji siłą rzeczy wpisane jest zderzenie interesów pomiędzy biegłymi na różnych polach ich aktywności, dzielenie ich na „lepszych” (oceniających) i gorszych (ocenianych), a w konsekwencji skłócanie całego środowiska.
Sprawdź w LEX: Jedna rzetelna opinia biegłego sądowego jest wystarczająca > >
Cena promocyjna: 79.6 zł
Cena regularna: 199 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 79.6 zł
Zamknięta korporacja i prywatyzacja opiniowania przez biegłych
Jeśli spojrzeć na kraje europejskie, to funkcjonują bardzo różne modele biegłych w procesie: niekiedy listy biegłych mają charakter lokalny, a nawet sądy mogą powoływać dowolne osoby jeśli uznają, że posiadają one wiadomości specjalne. W większości państw Unii Europejskiej wpis na listę wymaga spełnienia „tylko” warunków formalnych (niekaralność, przedstawienie referencji i dokumentów potwierdzających wykształcenie itp.). Podobny system, jaki proponuje Zespół Roboczy, spotyka się wyjątkowo np. w Holandii, ale nie można bezpośrednio przekładać realiów niderlandzkich na grunt krajowy bez uwzględnienia okoliczności faktycznych i różnić w systemach prawnych obu krajów (w Holandii np. jest drastycznie mniejsza liczba biegłych, aniżeli w Polsce). Administracyjna, ścisła kontrola nad biegłymi odbiega od modelu preferowanego w zdecydowanej większości krajów UE oraz przygotowanego pod egidą Komisji Europejskiej przez grupę międzynarodowych ekspertów, w której uczestniczyłem, projektu funkcjonowania europejskiej listy biegłych sądowych.
Wprowadzenie korporacjonizmu w sprawowaniu funkcji biegłego to niedobre rozwiązanie. Ze swej natury każda organizacja posiadająca uprawnienia władcze w jakiś sposób oddziałuje tym imperium na swoich członków. Komisja miałaby potężne narzędzia wobec biegłych i kandydatów na biegłego, co może rodzić subiektywne i/lub obiektywne przeświadczenie o braku ich niezależności, a przecież status biegłego ustawodawca przyrównuje do niezależnej pozycji sędziego.
Państwo nie powinno oddawać swoich kompetencji w tak zasadniczej kwestii, jak kształtowanie pozycji biegłego prywatnej organizacji. Chodzi o osoby, których wynik pracy wpływa decydująco na najbardziej żywotne interesy podsądnych: czy oskarżonemu można przypisać winę, który z rodziców będzie sprawował opiekę nad dzieckiem, czy należy się powodowi wielomilionowe odszkodowanie itd. Zadaniem państwa polskiego jest czuwanie, aby proces opiniowania był prowadzony na jak najwyższym poziomie, a przekazanie tych kompetencji Komisji, jeśli dodać do tego postulaty o płaceniu przez podsądnych za opinie sądowe, stanowiłoby prywatyzację prawa publicznego i procesu opiniowania oraz nieuzasadnione faworyzowanie „rękami sądu” stron, które są bogate i stać je na drogie opinie. Czy to przypadek, że dzisiaj „opinie prywatne” są zawsze zgodne z „zapotrzebowaniem” ich zleceniodawców?
Co zmienić, a czego nie zmieniać
Twierdzenia o niskiej jakości pracy biegłych sądowych oraz braku ekspertów do opiniowania to problem wyimaginowany, a na pewno nie mający nich wspólnego z praktyką prokuratorską. Czy warto zatem robić kolejny eksperyment na i tak już pokiereszowanym ciele pacjenta, jakim jest wymiar sprawiedliwości? Spowoduje to utratę przez państwo kontroli nad biegłymi, zmniejszy liczbę biegłych sądowych, radykalnie podniesie wydatki ponoszone przez Skarb Państwa na opinie oraz funkcjonowanie Komisji i skłóci środowisko samych biegłych. Lepszą alternatywę stanowi dogłębne zdiagnozowanie pracy biegłych: jeśli realizowane przez nich zadania dotknięte są błędami systemowymi, to na czym one polegają i na którym etapie funkcjonowania występują. I wtedy ewentualnie można wdrożyć mechanizmy naprawcze.
Dr Paweł Opitek, prokurator Prokuratury Regionalne w Krakowie, Dyrektor Biura Prawnego ZZPiPP.
Czytaj również w LEX: Możliwość udziału w sprawie sędziego (biegłego sądowego) w sytuacji gdy pozostaje on w stosunku pracy z jedną ze stron procesu > >