Podczas konferencji i w publikacjach poświeconych działalności najwyższych instancji sądowniczych w Polsce słyszy się czasem o konflikcie kompetencyjnym między Trybunałem Konstytucyjnym a Sądem Najwyższym. Taki konflikt rzeczywiście istnieje – potwierdza prof. Ewa Łętowska. Jego źródłem jest to, że Sąd Najwyższy przyjmuje założenie, iż nie będzie honorował orzeczeń TK, które mają charakter zakresowy. To są takie wyroki , kiedy Trybunał orzeka, że jakiś przepis jest niekonstytucyjny w zakresie dotyczącym określonej grupy podmiotów albo zakresów czasowych lub przedmiotowych. Trybunał wydaje takie orzeczenia żeby zminimalizować skutki wyrwania danego przepisu w całości z systemu prawa. Nie zostawia się wtedy dziury w systemie, przepis generalnie działa, ale nie ma zastosowania do określonej sytuacji – mówi prof. Ewa Łętowska. – Ale jeśli tego rodzaju orzeczenie zakresowe traktuje się zresztą zupełnie błędnie, jako rodzaj wykładni i mówi, że się nie będzie go stosować, to jaka będzie na to reakcja? – pyta retorycznie. – No, a taka, że przy następnych skargach Trybunał będzie orzekał od razu o niezgodności z Konstytucja całego przepisu. A wtedy – podkreśla prof. Łętowska – Sąd Najwyższy nie będzie mógł tego komentować, będzie musiał przyjąć do wiadomości, że ten przepis nie obowiązuje.
- To jest czasami szkodliwe z punktu widzenia systemu prawa. No, bo jeśli Trybunał może zakwestionować jakiś przepis tylko częściowo, to po co ma ciąć po całości? Uważam, że wyroki zakresowe są pewnym chwytem oszczędzającym system prawny – komentuje pani profesor i ubolewa, że częśc sądów nie chce przyjąć takiego rozumowania.    

Więcej na ten temat w najnowszym numerze kwartalnika "Krajowa Rada Sądownictwa"