Lech Kaczyński zaznaczył, że od wielu miesięcy twierdził, że ratyfikuje Traktat Lizboński, wtedy gdy naród irlandzki zmieni swoją opinię, którą wyraził, w pierwszym referendum w 2008 roku. Irlandczycy poparli traktat w ponownym referendum 2 października b.r. Prezydent podkreślił, że Polska jest i będzie państwem suwerennym i to Polacy a nie Irlandczycy powinni decydować o akcie ratyfikacji, ale - jak zaznaczył - w UE obowiązuje "zasada jednomyślności". - Więc jeśli ta zasada obowiązuje, to nie ma znaczenia czy odmowa nastąpiła ze strony Niemiec czy Malty, Francji czy Estonii; jeśli ktoś odmówił zgody, znaczy, że traktat zakończył swój byt i dopiero zmiana decyzji narodu irlandzkiego spowodowała, że traktat odżył - dodał Lech Kaczyński.
- Kiedy ponad 500 dni temu podpisywaliśmy Traktat w Lizbonie, mieliśmy jako polski rząd przekonanie, że decydujemy się na pewien historyczny czyn, nie w imię politycznej kalkulacji, ale w imię autentycznych najgłębszych interesów polskiego narodu – powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że podobnie myśleli Polacy, którzy mieli mniej niż inne narody wątpliwości co do sensu wprowadzenia w życie tego dokumentu. Zdaniem premiera, intuicja, wiedza i doświadczenie historyczne podpowiadało polskim obywatelom, że prawdziwa suwerenność i prawdziwe bezpieczeństwo w każdym wymiarze, w tym także energetycznym, będą lepiej zapewnione dzięki obecności we wspólnocie. - Traktat Lizboński jest kolejnym etapem wzmacniania europejskiej wspólnoty, która daje coraz większe poczucie bezpieczeństwa i solidarności tym najciężej doświadczonym w historii, a do takich należy nasz naród. Ten podpis jest także końcem etapu bycia nowicjuszem w europejskiej wspólnocie – podkreślił premier Tusk.
Traktat z Lizbony został podpisany przez przywódców 27 państw Unii Europejskiej 13 grudnia 2007 r. Wtedy rozpoczął się proces ratyfikacji Traktatu w poszczególnych krajach członkowskich. Polski Parlament wydał zgodę na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego w kwietniu 2008 r. Podpis złożony dziś przez prezydenta kończy proces ratyfikacji dokumentu przez Polskę. Z 27 krajów UE Traktatu nie ratyfikowały jeszcze Czechy.
- Kiedy ponad 500 dni temu podpisywaliśmy Traktat w Lizbonie, mieliśmy jako polski rząd przekonanie, że decydujemy się na pewien historyczny czyn, nie w imię politycznej kalkulacji, ale w imię autentycznych najgłębszych interesów polskiego narodu – powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że podobnie myśleli Polacy, którzy mieli mniej niż inne narody wątpliwości co do sensu wprowadzenia w życie tego dokumentu. Zdaniem premiera, intuicja, wiedza i doświadczenie historyczne podpowiadało polskim obywatelom, że prawdziwa suwerenność i prawdziwe bezpieczeństwo w każdym wymiarze, w tym także energetycznym, będą lepiej zapewnione dzięki obecności we wspólnocie. - Traktat Lizboński jest kolejnym etapem wzmacniania europejskiej wspólnoty, która daje coraz większe poczucie bezpieczeństwa i solidarności tym najciężej doświadczonym w historii, a do takich należy nasz naród. Ten podpis jest także końcem etapu bycia nowicjuszem w europejskiej wspólnocie – podkreślił premier Tusk.
Traktat z Lizbony został podpisany przez przywódców 27 państw Unii Europejskiej 13 grudnia 2007 r. Wtedy rozpoczął się proces ratyfikacji Traktatu w poszczególnych krajach członkowskich. Polski Parlament wydał zgodę na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego w kwietniu 2008 r. Podpis złożony dziś przez prezydenta kończy proces ratyfikacji dokumentu przez Polskę. Z 27 krajów UE Traktatu nie ratyfikowały jeszcze Czechy.