Opinię taką prezydent przedstawił w opublikowanym w piątek wywiadzie dla "Washington Post".
Andrzej Duda podkreśla w nim, że "zgodnie z polską konstytucją TK nie jest upoważniony do oceniania uchwał, na podstawie których mianowani są sędziowie". Gdy dziennikarka przypomina, że parlament zawetował mianowanie sędziów wybranych przez poprzednie władze, nie czekając na orzeczenie TK, prezydent zaznacza, że "była to decyzja polskiego parlamentu", a "nikt nie ma kompetencji, by wstrzymać jego pracę".
Według Andrzeja Dudy "niezależność TK nie została naruszona". Gdy dziennikarka stwierdza, że wiele osób na Zachodzie obawia się, iż Polska oddala się od demokratycznych standardów, prezydent odpowiada, że "gdyby opinia publiczna w Zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych miała dostęp do wiarygodnych informacji dotyczących tego, jak obecna opozycja w ub.r. próbowała przejąć na własność TK, istota tego sporu w Polsce byłaby jasna".
Na pytanie, dlaczego parlament zwykłą większością głosów może zmieniać funkcjonowanie innej niezależnej władzy, prezydent odpowiada, że powodem jest to, iż za poprzednich rządzących "doszło do głębokiego złamania zasad demokratycznych" i prób "przejęcia na własność TK".
Dziennikarka zauważa, że obecny rząd "praktycznie przejął media publiczne", na co Duda mówi, że jego zdaniem "sytuacja nie jest wyjątkowa, gdyż po każdych wyborach nowy rząd wprowadza zmiany w mediach publicznych". "Ludzie, którzy pracowali w mediach publicznych za poprzedniego rządu, byli mianowani przez poprzednie władze" - dodaje.
Z kolei pytany o połączenie funkcji niezależnego prokuratora i ministra sprawiedliwości, Duda przypomina, że "takie rozwiązanie wprowadzono w Polsce po 1989 roku, gdy zrzucaliśmy więzy komunizmu". "To się wiąże z odpowiedzialnością rządu za sytuację w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego i za porządek publiczny" - tłumaczy.(ks/pap)
Dowiedz się więcej z książki | |
Polskie prawo konstytucyjne
|