Postawienie w stan oskarżenia Ponty, który zarzuty usłyszał już w sierpniu, oznacza, że prokuratura zamknęła swoje dochodzenie i przekazała sprawę do sądu.
Rumuński urząd antykorupcyjny (DNA) zarzuca Poncie, że w 2011 roku, na rok przed objęciem stanowiska premiera, przyjął 50 tys. euro od swego dawnego wspólnika Dana Sovy, a później dwukrotnie mianował go ministrem. Według śledczych Ponta wystawił fałszywe rachunki datowane na 2007 i 2008 rok, kwitując rzekome honoraria, jakie miał otrzymać za usługi prawnicze dla kancelarii Sovy.
Wiesław Jasiński
Osoby na eksponowanych stanowiskach politycznych. Przeciwdziałanie korupcji i praniu pieniędzy>>>
W opublikowanym w czwartek oświadczeniu prokuratura przekazała, że oprócz Ponty zarzuty postawiono też czterem innym osobom zamieszanym w sprawę. Wobec Sovy toczy się dochodzenie dotyczące korupcji.
Premier twierdzi, że oskarżenia przeciwko niemu są motywowane politycznie, a on sam jest ofiarą "próby zamachu stanu" zorganizowanego przez opozycję we współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Odmawia podania się do dymisji. Dzięki znaczącej większości swej partii w parlamencie przetrwał już trzy inicjowane przez opozycję głosowania nad wotum nieufności; ostatnie odbyło się w czerwcu.
Jak pisze Reuters, trwanie Ponty na stanowisku premiera jest postrzegane jako główna przeszkoda na drodze Rumunii do transparentnej polityki, przejrzystego biznesu i niezawisłego sądownictwa, czego domaga się Unia Europejska. (PAP)
Czytaj także: Rumunia: prokuratura żąda 15 lat więzienia dla urzędującego ministra>>>