Rozmowa z radcą prawnym Iwoną Mirosz, wicepresem Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw
Krzysztof Sobczak: Czy prawnik pracujący w biznesie ma podstawy do tego, by wypowiadać się na temat koniunktury gospodarczej, trendów na rynku?
Iwona Mirosz: Sądzę, że prawnicy mogą widzieć wiele spraw dotyczących zjawisk zachodzących w gospodarce. Dotyczy to zarówno prawników wewnętrznych, zatrudnionych w firmach, jak i tych z kancelarii, które wykonują zlecenia w ramach obsługi prawnej przedsiębiorstw. Szczególnie prawnik wewnętrzny bezpośrednio obserwuje procesy zachodzące w gospodarce, często wręcz uczestnicy w przygotowywaniu i podejmowaniu decyzji z nimi związanych. On coraz częściej jest, i powinien być, "partnerem w biznesie". Uczestniczy w posiedzeniach zarządu, obserwuje toczące się dyskusje, bierze udział w podejmowaniu decyzji. Widzi też relacje z kontrahentami i wszystko to, co dzieje się na rynku, na którym działa jego firma. W tej grupie prawników przedsiębiorstw wyraźnie już widać takie ekonomiczne podejście do problemów, którymi oni zajmują się jako prawnicy.
A prawników z kancelarii to nie powinniśmy pytać o zjawiska zachodzące na rynku, bo oni są poza gospodarką?
Ależ oczywiście, że możemy pytać i wiele na ten temat od nich usłyszymy. Tylko to jest trochę inna perspektywa. Oni siłą rzeczy są słabiej zorientowani w szczegółowych problemach firm, ale mają za to szersze spojrzenie na zachodzące procesy. Oni mogą sytuację w gospodarce oceniać np. przez pryzmat spraw, którymi zajmują się. A więc gdy przybywa zleceń na obsługę od strony prawnej fuzji i przejęć, to mogą stwierdzić, że koniunktura w gospodarce rośnie. Albo widzą, że np. wiele firm bankrutuje trzeba przygotowywać układy z wierzycielami. Istotne jest też, jak dużo jest sporów, szczególnie na tle niedotrzymywania terminów płatności. Na bazie takich obserwacji można nie tylko oceniać aktualny stan gospodarki, ale także przewidywać, w którym kierunku ona zmierza. Jak jest dobra płynność, to sprawy idą w dobrym kierunku, gdy przybywa sporów o zapłatę, to sygnał, że koniunktura zaczyna się psuć. Prawnicy pracujący przy takich sprawach widzą przede wszystkim skutki pewnych zjawisk zachodzących w gospodarce, ale czasem też mogą przy okazji wyłapywać sygnały pewnych zjawisk, które dla innych jeszcze nie są widoczne.
Czy przedsiębiorcy i menedżerowie mogą przychodzić do prawników i pytać o przyszłość gospodarki, albo o spodziewaną koniunkturę w danej branży?
Na takie pytania odpowiadać powinni przede wszystkim przedsiębiorcy i ekonomiści. Ale oczywiście, prawnik pracujący dla biznesu też tu może sporo dodać. Dlatego, że widzi pewne zjawiska na poziomie prawnym, które mają swoje przełożenie na zjawiska ekonomiczne, albo sygnalizują, że coś zaczyna się dziać. Poza tym prawnik może przedsiębiorcy wiele zasugerować na podstawie swojej wiedzy o zmianach w prawie, albo o trendach w orzecznictwie. Zmiana jakiegoś przepisu może mieć istotne znaczenie dla branży. Bywa też, że jeden wyrok NSA lub ETS wywiera poważny wpływ na sytuację w jakiejś sferze gospodarki. Śledzenie tych spraw i wyciąganie z nich odpowiednich wniosków może być przydatne przy podejmowaniu strategicznych decyzji w firmach. Dotyczy to również działalności organów nadzoru. Na przykład prawnicy obsługujący rynek finansowy muszą bardzo uważnie śledzić nie tylko kolejne rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego, ale też bacznie obserwować kierunek myślenia tego regulatora, starać się przewidywać też jego przyszłe ruchy. Taka rekomendacja albo ożywia rynek kredytów, albo go uspokaja. To dla banków i funduszy inwestycyjnych jedna z podstaw planowania działalności. Prawnik obserwujący przygotowywane regulacje, albo już czekające na wejście w życie - a dzisiaj vacatio legis bywa dość długie - może przewidzieć, w jaki sposób one wpłyną na rynek, Na przykład, że zwiększą popyt na coś, a na coś innego osłabią.
Czytaj także: #remove_this_link