Dyrektywa nr 2008/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 23 kwietnia 2008 r. rozszerzyłazakres obowiązkowych informacji, jakie powinny znaleźć się w reklamie kredytu konsumenckiego, który podaje stopę oprocentowania lub inne dane liczbowe odnoszące się do kosztów kredytu ponoszonych przez konsumenta. Podkreślić należy, iż Państwa Członkowskie w tym również Polska zobowiązane są w odpowiedni sposób dostosować krajowe regulacje prawne w terminie do dnia 11 czerwca 2010 r. Obowiązek podawania standardowych informacji w reklamie objęty został maksymalną harmonizacją, co powoduje, iż implementacja musi mieć charakter niezmieniony. W związku z tym nie jest możliwe zastanawianie się czy i w jakim zakresie zmiany te mają zostać wprowadzone w ustawie o kredycie konsumenckim, ale jedynie w jakiej formie ma to nastąpić, tak aby była ona jak najbardziej racjonalna z punktu widzenia kredytodawcy i konsumenta.
- Zakres podawanych informacji jest stosunkowo szeroki, gdyż obejmuje stopę oprocentowania kredytu, całkowitą kwotę kredytu, rzeczywistą roczną stopę oprocentowania. Poza tym kredytodawca zobowiązany jest podać inne informacje jeśli uznaje je za warunek zawarcia reklamowanej umowy, w tym także informację o konieczności zawarcia usługi dodatkowej, np. umowy ubezpieczenia. Rozwiązania te z pewnością mają prokonsumencki charakter. Dzięki nim kredytobiorca zyskainformacje na temat całkowitych kosztów kredytu, jakie będzie zmuszony ponieść oraz jednocześnie możliwość porównania oferty reklamowej skierowanej do niego przez różne banki - mówi Piotr Ładoń, aplikant adwokacki w Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Nowakowski i Wspólnicy. Co więcej celem ww. Dyrektywy było jak najszersze otwarcie rynku, tak aby konsument mógł skorzystać z oferty nie tylko krajowych ale również zagranicznych kredytodawców. Wydaje się, iż konsument dzięki tym zmianom będzie mógł dokonać bardziej świadomych wyborów przy zaciąganiu kredytu. Oczekiwanym efektem jest również zwiększenie konkurencyjności oferty kredytów konsumenckich. Wpłynąć na to powinien fakt, iż kredytodawcy już w reklamie będą zmuszeni podawać istotne dla swoich kontrahentów parametry, które będą porównywane z ofertą innych kredytodawców.
- Oczywiście jak każde rozwiązanie wprowadzające szczegółową regulację niesie za sobą pewne zagrożenia. Przede wszystkim konsument otrzyma znacznie większą ilość informacji w reklamie, co z pewnością wpłynie na jej czytelność i zrozumienie. Już w chwili obecnej informacje o rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania zamieszczone w reklamie telewizyjnej w dolnej części ekranu są mało czytelne. Jednak reklama zamieszczona w prasie bądź w formie ulotek takiego niebezpieczeństwa nie niesie, gdyż konsument może się z nią wielokrotnie zapoznać. Ponadto działanie kredytodawcy, którewprowadza w błąd konsumenta uznane może zostać za nieuczciwą praktykę rynkową i kredytodawca zmuszony będzie ponieść konsekwencje takiego działania - powiedział Piotr Ładoń. Istnieje również niebezpieczeństwo, iż nieunikniony wzrost kosztów reklamy związanych z koniecznością dostosowania jej treści do wymogów prawnych może wpłynąć na wzrost kosztu kredytu konsumenckiego. Może również zaistnieć sytuacja, iż kredytodawcy zniechęceni ilością szczegółowych informacji, jakie będą musieli w reklamie zamieścić poprzestaną na emisji reklam wyłącznie wizerunkowych, a nie odnoszących się do konkretnych produktów. W takim wypadku konsumenci zostaną pozbawieni możliwości porównania oferty kredytów konsumenckich na podstawie reklam do nich skierowanych. Wydaje się jednak, iż takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne w przypadku wielości ofert kredytowych oraz stosunkowo wysokiego poziomu konkurencji na rynku. Według Ładonia, w tym świetle założenia do zmiany ustawy o kredycie konsumenckim należy ocenić pozytywnie. Mają one na celu ochronę interesów świadomego swoich praw konsumenta.
- Zakres podawanych informacji jest stosunkowo szeroki, gdyż obejmuje stopę oprocentowania kredytu, całkowitą kwotę kredytu, rzeczywistą roczną stopę oprocentowania. Poza tym kredytodawca zobowiązany jest podać inne informacje jeśli uznaje je za warunek zawarcia reklamowanej umowy, w tym także informację o konieczności zawarcia usługi dodatkowej, np. umowy ubezpieczenia. Rozwiązania te z pewnością mają prokonsumencki charakter. Dzięki nim kredytobiorca zyskainformacje na temat całkowitych kosztów kredytu, jakie będzie zmuszony ponieść oraz jednocześnie możliwość porównania oferty reklamowej skierowanej do niego przez różne banki - mówi Piotr Ładoń, aplikant adwokacki w Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Nowakowski i Wspólnicy. Co więcej celem ww. Dyrektywy było jak najszersze otwarcie rynku, tak aby konsument mógł skorzystać z oferty nie tylko krajowych ale również zagranicznych kredytodawców. Wydaje się, iż konsument dzięki tym zmianom będzie mógł dokonać bardziej świadomych wyborów przy zaciąganiu kredytu. Oczekiwanym efektem jest również zwiększenie konkurencyjności oferty kredytów konsumenckich. Wpłynąć na to powinien fakt, iż kredytodawcy już w reklamie będą zmuszeni podawać istotne dla swoich kontrahentów parametry, które będą porównywane z ofertą innych kredytodawców.
- Oczywiście jak każde rozwiązanie wprowadzające szczegółową regulację niesie za sobą pewne zagrożenia. Przede wszystkim konsument otrzyma znacznie większą ilość informacji w reklamie, co z pewnością wpłynie na jej czytelność i zrozumienie. Już w chwili obecnej informacje o rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania zamieszczone w reklamie telewizyjnej w dolnej części ekranu są mało czytelne. Jednak reklama zamieszczona w prasie bądź w formie ulotek takiego niebezpieczeństwa nie niesie, gdyż konsument może się z nią wielokrotnie zapoznać. Ponadto działanie kredytodawcy, którewprowadza w błąd konsumenta uznane może zostać za nieuczciwą praktykę rynkową i kredytodawca zmuszony będzie ponieść konsekwencje takiego działania - powiedział Piotr Ładoń. Istnieje również niebezpieczeństwo, iż nieunikniony wzrost kosztów reklamy związanych z koniecznością dostosowania jej treści do wymogów prawnych może wpłynąć na wzrost kosztu kredytu konsumenckiego. Może również zaistnieć sytuacja, iż kredytodawcy zniechęceni ilością szczegółowych informacji, jakie będą musieli w reklamie zamieścić poprzestaną na emisji reklam wyłącznie wizerunkowych, a nie odnoszących się do konkretnych produktów. W takim wypadku konsumenci zostaną pozbawieni możliwości porównania oferty kredytów konsumenckich na podstawie reklam do nich skierowanych. Wydaje się jednak, iż takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne w przypadku wielości ofert kredytowych oraz stosunkowo wysokiego poziomu konkurencji na rynku. Według Ładonia, w tym świetle założenia do zmiany ustawy o kredycie konsumenckim należy ocenić pozytywnie. Mają one na celu ochronę interesów świadomego swoich praw konsumenta.