Spotkanie poświęcone było wyższym szkołom zawodowym, czyli takim, które kształcą na poziomie licencjackim i magisterskim. Są to przede wszystkim uczelnie prywatne (na 334 uczelnie zawodowe w kraju, jest tylko 35 państwowych).
Minister nauki mówiła też, że o fundusze na tzw. kierunki zamawiane (szczególnie potrzebne dla gospodarki, wspierane finansowo przez rząd) mogą się ubiegać zarówno uczelnie państwowe, jak i prywatne. W tym roku MNiSW chce zamówić kształcenie na poziomie licencjackim dla 3 tys. studentów na kierunkach ścisłych i technicznych. Kandydatów ma skusić stypendium w wysokości 1000 zł miesięcznie dla tych, którzy będą się najlepiej uczyli. W tym roku o realizację studiów zamawianych mogą się ubiegać uczelnie, które już kształcą studentów na takich kierunkach i będą chciały po prostu zwiększyć nabór. W przyszłości MNiSW nie wyklucza dofinansowania dla szkół, które zechcą od podstaw tworzyć nowe kierunki zamawiane.
Kudrycka zapewniła, że szkoły prywatne nie muszą obawiać się reformy, której główną ideą ma być zwiększenie konkurencyjności między poszczególnymi naukowcami i uczelniami. "Już teraz widać, że studenci wybierają niekiedy studia na uczelni niepaństwowej zamiast studiów niestacjonarnych na uczelni państwowej. Szkoły prywatne potrafią już konkurować jakością i infrastrukturą z publicznymi" - oceniła.
Rektorzy szkół zawodowych chwalą pomysł reformy. Wskazują jednak, że brakuje konkretów.
Zdaniem przewodniczącego Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich (KRZaSP) prof. Jerzego Malca z Krakowa na pochwałę zasługuje szczególnie pomysł konkursów na stanowiska kierowników katedr, instytutów i innych jednostek organizacyjnych na uczelniach.
"Bez tego ciągle będziemy tkwić w PRL-owskim modelu kariery akademickiej, gdzie często zupełnie niezależnie od wiedzy, kompetencji czy uzdolnień obsadzane są stanowiska i zawierane są kontrakty. Wprowadzenie konkursów na określone funkcje jest potrzebne" - powiedział Malec.
Jak zastrzegł, same konkursy nie wystarczą. Trzeba jeszcze zachęcić dobrych kandydatów do udziału w nich, a tego nie da się zrobić bez podniesienia wynagrodzeń i umożliwienia rozwoju naukowca, który zdobędzie stanowisko.
"Konkursy formalnie rzecz biorąc są już teraz. Natomiast powinno to wyglądać tak, że osoba, która zwycięży w konkursie, rzeczywiście coś wygra w sensie finansowym lub w sensie możliwości realizacji projektów badawczych" - tłumaczył przewodniczący KRZaSP.
Tylko wtedy, według niego, do konkursów będą przystępowali najlepsi naukowcy i nauczyciele akademiccy, również z innych uczelni. To jest konieczne, jak przekonywał, aby przełamać istniejący schemat, że ludzie rozpoczynający pracę na uczelni, którą ukończyli, pozostają na niej do emerytury.
Urszula Rybicka
Oficjalne źródło: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz PAP - Nauka w Polsce