Brak ograniczeń przedmiotowych i podmiotowych w korzystaniu z zasobów i możliwości internetu, powiązany jest z przeświadczeniem internautów o nieskrępowanej swobodzie wyrażania myśli i z subiektywnym przekonaniem o bezkarności w formułowaniu krytycznych opinii - twierdzą dr Małgorzata Marciniak, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego i dr Jarosław Marciniak, sędzia sądu rejonowego.
Zdaniem autorów zachodzi potrzeba spenalizowania zachowania administratora danych, polegającego na nie usunięciu bezprawnych danych po uzyskaniu stosownego urzędowego zawiadomienia lub wiarygodnej wiadomości. Zmiana taka mogłaby mieć formę dodania przepisu w rozdziale 5 ustawy z 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną, następującej treści: „Kto, w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej informacji o bezprawnym charakterze przechowywanych danych dostarczonych przez usługobiorcę, umożliwia dostęp do tych danych, podlega karze …“.
- Postulat penalizacji powyższych zachowań uzasadniony jest koniecznością ochrony praw osób (instytucji), które czesto nie mogą kierować skutecznych roszczeń wobec bezposrednich sprawców przestępstw zniesławienia lub znieważenia - twierdzą autorzy artykułu.
Ich zdaniem, trudności związane z ustaleniem sprawców naruszeń czci w internecie stawiają ofiary przestepstw na z góry przegranych pozycjach, pozbawiając pokrzywdzonych należnej ochrony prawnej. Także względy natury słusznościowej przemawiają za objęciem penalizacją zaniechania usunięcia przez administratorów danych bezprawnych treści naruszających prawa innych osób.
Autorzy przytaczają rozstrzygnięcie sądu amerykańskiego, które zapadło w następującym stanie faktycznym: Na jednej ze ścian klubu golfowego, anonimowa osoba umieściła obelżywy wierszyk, zniesławiający jednego z członków owego klubu. Ponieważ autora inkryminujących wypowiedzi nie udało sie znależć, pozwany został właściciel klubu. W wyroku kończącym sprawę sąd przyznał rację powodowi, uznając wierszyk za szkalujący dobre imię członka klubu i pociągnął do odpowiedzialności administratora klubu, który miał „całkowitą kontrolę nad ścianami“, mógł więc wcześniej usunąć obelżywe słowa. Zdaniem sądu, nie miał znaczenia fakt, że własciciele klubu nie podjęli żadnej aktywnej czynności, mającej na celu czy to napisanie czy pomoc w umieszczeniu wierszyka na murze.
Nawiązując do przywołanych w artykule przykładów inkryminowanych treści zamieszczanych w internecie, wskazanie przesłanek odpowiedzialności karnej użytkowników i administratorów danych oraz procesu zbierania materiału dowodowego, zdaniem autorów prowadzi do wniosku, że narzedzia przewidziane w prawie karnym w niedostateczny sposób chronią cześć i dobre imie osób, instytucji, osób prawnych i jednostek organizacyjnych niemających osobowości prawnej.
Cały artykuł opublokowany został w miesięczniku "Radca Prawny" 3/2011