- 'Makao i po makale! Andrzej Duda może się nauczyć, że jak się sika przy wietrznej pogodzie, to nie na nawietrzną' – taki wpis, przed świętami, został opublikowany z konta Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na platformie X (dawny Twitter), jako odpowiedź na komunikat Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dotyczący postawienia w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A. Dyskusję wśród prawników, w tym prokuratorów, wywołał z kolei m.in. wpis prokurator Ewy Wrzosek, również na platformie X, który brzmiał: "Nie zdał egzaminu prokuratorskiego, ale został Prokuratorem Generalnym. Nie zdał egzaminu na aplikację adwokacką, ale został prezydentem. Pierwszego już nie ma, drugi jeszcze 17 miesięcy." Był retweetowany z różnymi komentarzami, począwszy od tych przyznających prokurator rację i chwalących za postawę, po krytyczne, że to prokuratorowi to uchodzi.
Granice wolności słowa - politycy powinni mieć grubszą skórę>>
Kontrowersyjny przepis
Osobie prywatnej łatwiej jest dochodzić swoich praw, niż celebrycie lub politykowi. W konflikcie między wartościami konwencji - ochroną dobrego imienia urzędnika publicznego a ochroną wolności słowa, wolności prasy i interesem publicznym w dostępie do istotnych informacji - Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zwykle wybiera argumenty na korzyść swobody wypowiedzi, wynikającej z artykułu 10 Konwencji. W wyroku Oberschlick przeciwko Austrii (1997 r.) uznał choćby, że polityka można nazwać „idiotą” i w określonych sytuacjach ukaranie osoby krytykującej polityka za takie słowa stanowi „nieproporcjonalną ingerencję w wolność wypowiedzi”. Trybunał uznał, że „temperatura” wypowiedzi może być adekwatna do kwestii, których dotyczy dyskusja.
Jednak Prezydent RP ma wyjątkowy status - Kodeks karny w art. 135 par.2 za publiczne znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności. Granicę pomiędzy konstruktywną krytyką a znieważeniem każdorazowo ocenia sąd - z orzecznictwa wynika np., że niedopuszczalne jest łamanie standardów przez dziennikarza pod pretekstem swobody wypowiedzi i prawa społeczeństwa do informacji. Posługiwanie się inwektywami nie ma bowiem nic wspólnego z rzetelną informacją o poglądach prezentowanych przez liderów politycznych, o funkcjonowaniu instytucji państwa czy też o innych kwestiach budzących społeczne zainteresowanie oraz z ich oceną przedstawioną na łamach prasy, która – nawet negatywna – jest jak najbardziej społecznie pożądana, oczywiście jeśli przybiera formę krytyki ad rem (wyrok SA w Lublinie z 6.06.2011 r., II AKa 91/11). Przepis ten od lat jest krytykowany, jako nazbyt wkraczający w swobodę wypowiedzi.
ETPCz: Kara za znieważenie głowy państwa wywołuje efekt mrożący
Takie wątpliwości pojawiały się wielokrotnie - zagadnienie dotyczące zgodności art. 135 par. 2 z Konstytucją i z Konwencją Praw Człowieka w 2011 r. rozstrzygał Trybunał Konstytucyjny (wyrok z dnia 6 lipca 2011 r. P 12/09), uznał on wtedy, że przepis nie narusza tych aktów prawnych. - Celem wyodrębnienia przestępstwa publicznego znieważenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest ochrona godności osobistej i autorytetu tego organu (por. sygn. P 3/06), a w konsekwencji - ochrona państwa polskiego, którego Prezydent Rzeczypospolitej jest uosobieniem - wskazał TK. Większe wątpliwości można by powziąć, jeżeli weźmie się pod uwagę orzecznictwo ETPCz - w 2021 r. Trybunał uznał, że skazanie na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu za dwa posty na Facebooku znieważające prezydenta Turcji jednak narusza prawo do wolności wyrażania opinii. Czyli uznał za niezgodny z konwencją turecki przepis analogiczny wobec art. 135 par. 2 polskiego Kodeksu karnego.
W praktyce polskie sądy łagodniej podchodzą do oskarżonych o popełnienie przestępstwa - w dwóch, chyba najgłośniejszych sprawach, w których postawiono taki zarzut - uznały, że szkodliwość czynu sprawcy była znikoma. W 2013 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi umorzył z tego powodu postępowanie przeciwko twórcy portalu antykomor.pl. Na stronie publikowane były materiały ośmieszające ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, w tym gry polegające na strzelaniu do jego wizerunku. W ocenie sądu, zdjęcia przekroczyły granicę "satyry niesmacznej" i miały cechy znieważające, ale jednocześnie sąd stwierdził m.in., że oskarżony miał prawo przypuszczać, że takie działania są prawnie dopuszczalne. Na wyroku zaważył też fakt, że sam prezydent Komorowski nie wydawał się szczególnie dotknięty działalnością oskarżonego. Z powodu znikomej szkodliwości społecznej umorzono również sprawę Jakuba Żulczyka, który określił obecnego prezydenta mianem debila, komentując jego reakcję na wyniki wyborów prezydenckich w USA. Sprawę ostatecznie umorzył Sąd Najwyższy, do którego trafiła skarga kasacyjna. – Sąd Najwyższy nie popiera użycia takich słów, podobnie jak sądy niższych instancji. A skoro tak, to sąd kasacyjny nie widzi rażącego naruszenia prawa materialnego przez niższe instancje. Sądy miały prawo tak orzec, chociaż – może gdyby SN był I instancją, mógłby orzec inaczej – uzasadniał rozstrzygnięcie sąd.
Czytaj też w LEX: Grudecki Michał, O występku znieważenia Prezydenta RP >
Cena promocyjna: 72.27 zł
|Cena regularna: 99 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 99 zł
Anachronizm z wieków ciemnych?
- Dla mnie jest oczywiste, że umieszczenie znieważenia prezydenta w Kodeksie karnym jest niezasadne - mówi dr Witold Zontek z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - To jakieś dawne myślenie, że prawem represyjnym będziemy chronić majestat króla. Absolutnie nie powinno tego być w Kodeksie karnym. Co więcej, trudno mi też wyobrazić sobie, że prezydent, korzystając z przepisów prawa cywilnego, będzie - kolokwialnie mówiąc - ciągał obywateli po sądach za to, że coś o nim nieprzyjemnego powiedzieli. Jeśli ktoś staje się prezydentem, przyjmuje taką funkcję, to musi mieć grubą skórę. Możemy nawet bardzo ostro krytykować władze. To sens demokratycznej swobody wypowiedzi i prawa do krytyki państwa. - Inną sprawą są kwestie dyscyplinarne. Tu rzeczywiście widziałbym jakieś rozwiązanie. Urzędnicy państwowi - moim zdaniem - powinni ostrożniej się wypowiadać, sami reprezentują przecież państwo, więc nie powinni kwestionować jego autorytetu, niewybrednie krytykując inny organ tegoż państwa - zaznacza.
Nieco inne zdanie na ten temat ma Andrzej Zorski, adwokat w Kancelarii Pilawska Zorski. - Uważam, że w dyskursie publicznym nie należy przekraczać granic merytorycznej krytyki. Co ostrzejsze określenia należałoby zachować dla siebie, zwłaszcza gdy samemu wykonuje się zawód zaufania publicznego - wskazuje i podkreśla, że nie jego zdaniem przepis powinien pozostać w kodeksie karnym.
Czytaj też w LEX: Grudecki Michał, Znieważenie Prezydenta RP – czyn pierwotnie legalny. Glosa do wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 13.12.2021 r., II AKa 171/21 >
Prawnik musi zachować umiar
Dr Michał Gabriel-Węglowski, prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku podkreśla, że wszyscy prawnicy, w tym prokuratorzy i sędziowie, tak jak każdy obywatel, mają konstytucyjne prawo swobody wypowiedzi.
- Niestety, w ostatnich latach niektórych z nas za to ścigano i to w sytuacjach, które absolutnie były dopuszczalną krytyką działań władzy publicznej. Prezydent RP podlega krytyce jak każdy polityk, jak każda osoba pełniąca funkcję publiczną lub udzielająca się publicznie i do tej krytyki mają też prawo prokuratorzy. Chodzi tylko o to, by zachować jej odpowiednią treść, ponieważ niezależnie od tego, jak oceniamy osobę pełniącą dany urząd publiczny, a w szczególności prezydencki, to mówimy tu o głowie naszego Państwa i z tego tytułu, niejako urzędowo, należy się jej elementarny szacunek. Przy czym można kogoś ostro skrytykować, zachowując szacunek dla jego godności - mówi. Podkreśla, że ryzykowne jest krytykowanie czyichś zachowań, czy zdarzeń związanych z życiem prywatnym.
- Zwłaszcza sprzed wielu lat, gdy nie znamy szczegółów, albo gdy sytuacje takie nie mają bezpośredniego, jasnego, związku z dzisiejszym postępowaniem danej osoby, które samo w sobie możemy oceniać negatywnie – uważa dr Gabriel-Węglowski. - Są wypowiedzi, które można ocenić bezspornie jako znieważenie oraz takie, które są absolutnie dozwoloną krytyką. Jest jednak jeszcze spora „szara strefa”. Jestem więc dość sceptyczny co do zasadności obowiązywania w polskim kodeksie karnym zarówno przestępstwa znieważenia Prezydenta RP (art. 135 par. 2), jak i przestępstwa zniesławienia (art. 212). Pojawiały się nieraz głosy, że zwłaszcza art. 212 powinien być zlikwidowany i ja bym się ku temu skłaniał, albo przynajmniej istotnie go przemodelował (np. wykluczył w ogóle ściganie z urzędu). Wolność słowa jest wielką wartością, a jednocześnie wyznaczenie jej granic na płaszczyźnie karnej jest bardzo trudne, łatwo można kogoś skrzywdzić - podkreśla. Uważa, że główny kierunek odpowiedzialności za zniesławienie, pomówienia itp. winny stanowić pozwy cywilne, a w odniesieniu do konkretnych zawodów, np. prawniczych, także postępowania dyscyplinarne. - W naszych ustawach pragmatycznych dotyczących zawodów prawniczych, czy kodeksach etyki są przecież zapisy, że w wypowiedziach publicznych adwokaci, prokuratorzy muszą zachowywać umiar, czy chronić godność swojej profesji.
Czytaj też w LEX: Zawodowy pełnomocnik w social media - aspekty praktyczne >
Adwokatem jest się zawsze
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie jest zdania, że art. 135 par. 2 należy zachować. - Jako społeczeństwo posiadamy bardzo płytkie doświadczenia demokratyczne - nie wychowuje się obywateli w głębokim poszanowaniu prawa i zasad wynikających z przyjętych reguł życia społecznego - niekoniecznie prawno-karnych. Niestety, dla niektórych osób tylko represja karna stanowi realne zagrożenie i jest to jedyny sposób by do nich dotrzeć - wskazuje. Zaznacza również, że prawnicy, podobnie jak obywatele, mają prawo do wypowiadania się na różne tematy, także w portalach społecznościowych, ale wypowiedzi osób, które powołują się na fakt, że są adwokatami, powinny być poddane reżimowi wynikającymi ze Zbioru Zasad Etyki i Godności Zawodu.
- Oczywiście funkcjonuje w naszym środowisku bardzo głęboko zakorzeniony pogląd, że niezależnie od tego czy powołuje się na bycie adwokatem czy nie, to w każdej sytuacji się nim jest. Więc i każda wypowiedź, która wchodzi do sfery publicznej, powinna być poddana ocenie według tych zasad deontologicznych. Innymi słowy, adwokatem się jest, a nie bywa. Znam wiele sytuacji, w których koledzy w ramach dyskursu politycznego poddani byli ocenie organów samorządu zawodowego - wskazuje.
Czytaj również w LEX:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.