Kanwą do dyskusji była nowa książka prof. Wiktora Osiatyńskiego „Prawa człowieka i ich granice”,(czytaj także: Order dla prof. Osiatyńskiego ) której autor komentował też wypowiedzi poszczególnych panelistów.
Jak mówił, by zrozumieć np. problem dyskryminacji osób o innej orientacji seksualnej, trzeba wyobrazić sobie, na nam ktoś zabroniłby być sobą. - A przecież tożsamość seksualna jest bardzo ważnym elementem osobowości człowieka - podkreślał profesor. Jego zdaniem, w tym kontekście należy też rozpatrywać problem praw kobiet, osób niepełnosprawnych, a nawet spożywających narkotyki. Z poszanowaniem praw tych ostatnich jest w Polsce największy problem - twierdzi profesor Osiatyński.
O prawach kobiet i związanych z tym prawach reprodukcyjnych mówiła podczas konferencji Wanda Nowicka, prezes Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jej zdaniem standardy w tej dziedzinie są już dobrze rozbudowane, ale w Polsce jeszcze nie całkiem ustabilizowane. Kontrowersje budzi jeszcze wciąż np. prawo do przerywania ciąży. - Owszem, pod wpływem instytucji międzynarodowych poprawiane jest prawo, ale nadal nie jest ono doskonałe - mówi Nowicka. Jako przykład takiej sytuacji podaje ustawę o prawach pacjenta, do której po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicji Tysiąc wprowadzono procedurę odwoławczą dla kobiet, którym lekarze odmawiają wykonania zabiegu, mimo że byłby on zgodny z prawem. Procedura ta jest jednak tak skomplikowana i długotrwała, że w ciągu ponad dwóch lat obowiązywania tego przepisu nikt z niego nie skorzystał. - Dlatego sygnalizujemy Radzie Europy, że problem ten w Polsce nie został jeszcze w pełni rozwiązany - mówi Wanda Nowicka.
Z kolei dr hab. Jacek Kochanowski z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW odniósł się w dyskusji do sytuacji osób nieheteroseksualnych w Polsce. Wedłuprzedstawionych przez niego informacji, w ciągu ostatnich dwudziestu lat systematycznie rośnie społeczna akceptacja i uznanie praw gejów i lesbijek. - To skutek m.in. tego, ze coraz więcej mówi się o tym publicznie, ale także coraz częstszych okazji do bezpośrednich spotkań osób deklarujących odmienne orientacje seksualne w codziennym życiu, w pracy, w sąsiedztwie. To jest najlepsza podstawa do budowy tolerancyjnych zachowań - mówi Kochanowski. Jednak, jego zdaniem, postęp w tej dziedzinie nie ma przełożenia na sferę instytucjonalną. - Tu jest wręcz regres - podkreśla. I przypomina, że tak głośna obecnie sprawa zgłoszonego przez SLD projektu ustawy o związkach partnerskich nie jest niczym nowym. Taki sam projekt został przygotowany przez organizacje pozarządowe w 2002 roku, gdy rządziła koalicja kierowana właśnie przez SLD. - Wtedy projektu nawet nie dopuszczono do prac sejmowych, więc zgłaszanie go teraz, gdy wiadomo, że nie ma szans na uchwalenie takiego prawa przed wyborami, jest zwykłą hipokryzją i cynizmem tej partii - twierdzi dr Kochanowski.
Z opinią, że jest to polityczny cynizm, zgodziła się prof. Ewa Łętowska, która jednak jest zdania, że zgłoszenie tego projektu w tych warunkach ma pewne zalety, bo po raz kolejny zmusza polityków do dyskusji na ten drażliwy temat, a społeczeństwu przypomina o problemie.
Złudzeń co do dobrych intencji w tej dziedzinie polityków nie ma też prof. Wiktor Osiatyński. Jego zdaniem obie dominujące partie, czyli Platforma Obywatelska i PiS nie są dobrze nastawione do praw człowieka. Jest to jednak - według profesora - nie tylko problem osobistych poglądów i uprzedzeń polityków tych partii, ale także skutek obowiązujących obecnie reguł w polityce, które bardziej opierają się na grze haseł i symboli, niż na dyskusji o rzeczywistych problemach. Do tego, zdaniem prof. Osiatyńskiego i wielu innych uczestników konferencji, dyskusja publiczna w Polsce została obecnie zdominowana przez ugrupowania i środowiska prawicowe, dla których prawa kobiet czy osób homoseksualnych są czymś podejrzanym i niebezpiecznym.
Środowiska te - jak przypomniał prof. Mirosław Wyrzykowski, kierownik Zakładu Praw Człowieka WPiA UW - często powołują się na zapisy konstytucyjne dotyczące rodziny, jako ograniczenie dla ewentualnej regulacji dotyczącej związków partnerskich. - Tymczasem nie tylko nie zabraniają one stworzenia przepisów, które regulowałyby uprawnienia osób tej samej bądź różnej płci nie będące małżeństwami, ale nawet zobowiązują do uregulowania związanych z tym stosunków - twierdzi profesor Wyrzykowski.
Jednak uczestnicy konferencji nie byli optymistami co do możliwości uchwalenia takiej ustawy w najbliższym czasie. - Najlepszym dowodem na to, jakie poglądy i nastroje panują wśród rządzących nami polityków, jest wniesiona przed kilkoma dniami przez senatorów (przegłosowana przez PO i PiS - przyp. autora) poprawka do ustawy o pieczy zastępczej, która miałaby zabraniać osobom nieheteroseksualnym prowadzenia rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka - stwierdziła prof. Monika Płatek z Instytutu Prawa Karnego WPiA UW. Opinii uczestników konferencji na ten temat nie zmieniła podana przed dr Adama Bodnara "gorąca" informacja, że sejmowe komisje właśnie zarekomendowały Sejmowi odrzucenie tej poprawki Senatu.
Jak mówił, by zrozumieć np. problem dyskryminacji osób o innej orientacji seksualnej, trzeba wyobrazić sobie, na nam ktoś zabroniłby być sobą. - A przecież tożsamość seksualna jest bardzo ważnym elementem osobowości człowieka - podkreślał profesor. Jego zdaniem, w tym kontekście należy też rozpatrywać problem praw kobiet, osób niepełnosprawnych, a nawet spożywających narkotyki. Z poszanowaniem praw tych ostatnich jest w Polsce największy problem - twierdzi profesor Osiatyński.
O prawach kobiet i związanych z tym prawach reprodukcyjnych mówiła podczas konferencji Wanda Nowicka, prezes Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jej zdaniem standardy w tej dziedzinie są już dobrze rozbudowane, ale w Polsce jeszcze nie całkiem ustabilizowane. Kontrowersje budzi jeszcze wciąż np. prawo do przerywania ciąży. - Owszem, pod wpływem instytucji międzynarodowych poprawiane jest prawo, ale nadal nie jest ono doskonałe - mówi Nowicka. Jako przykład takiej sytuacji podaje ustawę o prawach pacjenta, do której po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicji Tysiąc wprowadzono procedurę odwoławczą dla kobiet, którym lekarze odmawiają wykonania zabiegu, mimo że byłby on zgodny z prawem. Procedura ta jest jednak tak skomplikowana i długotrwała, że w ciągu ponad dwóch lat obowiązywania tego przepisu nikt z niego nie skorzystał. - Dlatego sygnalizujemy Radzie Europy, że problem ten w Polsce nie został jeszcze w pełni rozwiązany - mówi Wanda Nowicka.
Z kolei dr hab. Jacek Kochanowski z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW odniósł się w dyskusji do sytuacji osób nieheteroseksualnych w Polsce. Wedłuprzedstawionych przez niego informacji, w ciągu ostatnich dwudziestu lat systematycznie rośnie społeczna akceptacja i uznanie praw gejów i lesbijek. - To skutek m.in. tego, ze coraz więcej mówi się o tym publicznie, ale także coraz częstszych okazji do bezpośrednich spotkań osób deklarujących odmienne orientacje seksualne w codziennym życiu, w pracy, w sąsiedztwie. To jest najlepsza podstawa do budowy tolerancyjnych zachowań - mówi Kochanowski. Jednak, jego zdaniem, postęp w tej dziedzinie nie ma przełożenia na sferę instytucjonalną. - Tu jest wręcz regres - podkreśla. I przypomina, że tak głośna obecnie sprawa zgłoszonego przez SLD projektu ustawy o związkach partnerskich nie jest niczym nowym. Taki sam projekt został przygotowany przez organizacje pozarządowe w 2002 roku, gdy rządziła koalicja kierowana właśnie przez SLD. - Wtedy projektu nawet nie dopuszczono do prac sejmowych, więc zgłaszanie go teraz, gdy wiadomo, że nie ma szans na uchwalenie takiego prawa przed wyborami, jest zwykłą hipokryzją i cynizmem tej partii - twierdzi dr Kochanowski.
Z opinią, że jest to polityczny cynizm, zgodziła się prof. Ewa Łętowska, która jednak jest zdania, że zgłoszenie tego projektu w tych warunkach ma pewne zalety, bo po raz kolejny zmusza polityków do dyskusji na ten drażliwy temat, a społeczeństwu przypomina o problemie.
Złudzeń co do dobrych intencji w tej dziedzinie polityków nie ma też prof. Wiktor Osiatyński. Jego zdaniem obie dominujące partie, czyli Platforma Obywatelska i PiS nie są dobrze nastawione do praw człowieka. Jest to jednak - według profesora - nie tylko problem osobistych poglądów i uprzedzeń polityków tych partii, ale także skutek obowiązujących obecnie reguł w polityce, które bardziej opierają się na grze haseł i symboli, niż na dyskusji o rzeczywistych problemach. Do tego, zdaniem prof. Osiatyńskiego i wielu innych uczestników konferencji, dyskusja publiczna w Polsce została obecnie zdominowana przez ugrupowania i środowiska prawicowe, dla których prawa kobiet czy osób homoseksualnych są czymś podejrzanym i niebezpiecznym.
Środowiska te - jak przypomniał prof. Mirosław Wyrzykowski, kierownik Zakładu Praw Człowieka WPiA UW - często powołują się na zapisy konstytucyjne dotyczące rodziny, jako ograniczenie dla ewentualnej regulacji dotyczącej związków partnerskich. - Tymczasem nie tylko nie zabraniają one stworzenia przepisów, które regulowałyby uprawnienia osób tej samej bądź różnej płci nie będące małżeństwami, ale nawet zobowiązują do uregulowania związanych z tym stosunków - twierdzi profesor Wyrzykowski.
Jednak uczestnicy konferencji nie byli optymistami co do możliwości uchwalenia takiej ustawy w najbliższym czasie. - Najlepszym dowodem na to, jakie poglądy i nastroje panują wśród rządzących nami polityków, jest wniesiona przed kilkoma dniami przez senatorów (przegłosowana przez PO i PiS - przyp. autora) poprawka do ustawy o pieczy zastępczej, która miałaby zabraniać osobom nieheteroseksualnym prowadzenia rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka - stwierdziła prof. Monika Płatek z Instytutu Prawa Karnego WPiA UW. Opinii uczestników konferencji na ten temat nie zmieniła podana przed dr Adama Bodnara "gorąca" informacja, że sejmowe komisje właśnie zarekomendowały Sejmowi odrzucenie tej poprawki Senatu.