Rozmowa z Maciejem Syską

Krzysztof Sobczak: Co jest przedmiotem pana pracy magisterskiej?

Maciej Syska: Praca dotyczy problemu oświadczeń pro futuro, czyli życzeń pacjenta, albo przyszłego pacjenta, który chciałby zadysponować czy dać jakieś wytyczne co do postępowania z nim w momencie, gdy nie będzie w stanie sam tego zrobić. Czyli gdy utraci świadomość, utraci przytomność, czy zdolność do zdroworozsądkowego myślenia i oceny sytuacji. Powstaje pytanie: co wtedy z takim pacjentem? Czy może on wcześniej złożyć zgodę. albo odmowę zgody na zabieg, zdecydować w jaki sposób i co się będzie z nim działo, w jaki sposób lekarz będzie z nim postępował. Czy wreszcie będzie to ważne i respektowane.

 

Czy w polskim systemie pranym jest to możliwe?

Nie ma w Polsce żadnej regulacji w tej dziedzinie. Nie ma żadnego prawa stanowionego, jest tylko jedno orzeczenie Sądu Najwyższego, które pozytywnie odnosi się do takich deklaracji stwierdzając, że są wiążące. Nie jest to jednak ugruntowane stanowisko. Do tego orzeczenie to rodzi szereg problemów, bowiem problem jest w nim dość wąsko potraktowany, nie ma omówionych przesłanek, które powodowałyby, że takie oświadczenia są wiążące, w jakim czasie mają obowiązywać. A z drugiej strony, gdybyśmy odwołali się do praw pacjenta, czy to wynikających z konstytucji, czy z prawa międzynarodowego, to są podstawy do wywodzenia podstaw do wprowadzenia w naszym kraju takich regulacji.

 

A jak ten problem jest rozwiązany na świecie?

W wielu krajach możemy obserwować znakomite przykłady rozwiązań regulujących te sprawy. Np. we Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii takie przepisy są. One są dosyć kompleksowe, bardzo szeroko regulujące zarówno dyrektywy antycypowane, czyli takie pisemne oświadczenia, jak i instytucje osób zaufania czy pełnomocników do spraw zdrowotnych lub medycznych, czyli osób którym pacjent powierza decydowanie o własnych sprawach, na wypadek gdyby takiej zdolności samodzielnie nie miał. Są te regulacje i one funkcjonują, a więc jest na czym się wzorować.

 

W Polsce toczyła się już debata publiczna na ten temat, ale do uchwalenia odpowiedniej ustawy nie doszło.

Tak, były też próby legislacyjne. Podejmowane one jednak były w oderwaniu zarówno od standardów międzynarodowych jak i doświadczeń innych państw europejskich. W moim przekonaniu dlatego te próby nie były skuteczne, a powstające projekty były dalece niedoskonałe. Nie gwarantowały one poszanowania autonomii i praw pacjenta, ale także nie gwarantowały bezpieczeństwa lekarzom, którzy muszą jednoznacznie wiedzieć, co im wolno, a czego nie, także za co mogą odpowiadać karnie.

 

Co w tej problematyce jest takiego, że nasi prawodawcy nie potrafią sobie z nią poradzić?

Ta debata została dość mocno zideologizowana. Weszła w tematy eutanazji, zapłodnień in vitro, które mogą, ale nie muszą być związane z tymi oświadczeniami.

 

Z obawy przed wejściem na te "wrażliwe" pola nie podejmuje się decyzji w tej mało chyba kontrowersyjnej sprawie?

Tak, w obawie o wywołanie tych ideologicznych sporów nie załatwia się tej tak istotnej dla pacjentów i lekarzy regulacji. A jest ona bardzo potrzebna.