Oskarżony nigdy nie spotkał się z żadną ze swoich ofiar. Za pośrednictwem internetu nawiązywał z nimi kontakty i - manipulując emocjami - skłaniał je do przekazywania mu pieniędzy, niekiedy znacznych kwot.
Broniący Marka Ł. z urzędu adwokat Jacek Sobusiak powiedział, że jego klient uzgodnił wyrok łączny pięciu lat pozbawienia wolności, zarówno z prokuraturą, jak i z pełnomocnikiem pokrzywdzonych. Sąd przychylił się do tej propozycji i we wtorek skazał Marka Ł., uznając go za winnego. Wyrok łączny obejmuje zarówno zarzuty związane z oszustwami na szkodę kobiet, jak i ten dotyczący niepowrotu do zakładu karnego po udzielonej mu przerwie w odbywaniu kary. O przedterminowe zwolnienie oskarżony będzie mógł ubiegać się po czterech latach.
Ponadto Ł. musi naprawić wyrządzoną szkodę, czyli oddać oszukanym kobietom łącznie ponad 900 tys. zł. Z uwagi na dobro pokrzywdzonych, proces w tej sprawie toczył się z wyłączeniem jawności.
"Istnieje możliwość odwołania, z tym że w przypadku dobrowolnego poddania się karze tego rodzaju możliwości odwołania są ograniczone. Można się odwołać, ale trzeba się liczyć z tym, że nie ma zakazu pogarszania sytuacji osoby oskarżonej. (...) Na obecną chwilę zachodzi duże prawdopodobieństwo, że tej apelacji wywodził (oskarżony - PAP) nie będzie" – dodał Sobusiak.
Schemat działania Marka Ł. nie był wyszukany. Na portalach internetowych zakładał fikcyjne profile, podszywając się pod inną osobę. Zdjęcia, na których się przedstawiał, również były fałszywe. W ten sposób nawiązywał kontakty z kobietami z różnych części Polski. Na początku takiej znajomości wzbudzał zaufanie u poznanych kobiet, pytając o zainteresowania, rodzinę czy oczekiwania wobec przyszłego ewentualnego związku. Po jakimś czasie pojawiały się prośby o pieniądze motywowane kłopotami osobistymi.
Był na tyle wiarygodny, że jedna z pokrzywdzonych przekazała mu łącznie ponad 600 tys. zł. Za każdym razem oskarżony obiecywał zwrot pieniędzy, czego oczywiście nie robił.
Mężczyzna przez wiele lat skutecznie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Policja zatrzymała go we wrześniu zeszłego roku.
Marcin Rynkiewicz
Dowiedz się więcej z książki | |
Kodeks postępowania karnego. Komentarz. Tom I i II
|