Projekt nowego kodeksu postępowania został w czwartek jednomyślnie przyjęty przez przewodniczących grup politycznych. Teraz trafi do komisji spraw konstytucyjnych, która na jego podstawie opracuje ostateczny dokument. Inicjatorem kodeksu był przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek (PO), w reakcji na doniesienia brytyjskiego tygodnika "Sunday Times", który w marcu udowodnił korupcję kilku europosłom - byli gotowi "sprzedać" poprawki do nowych przepisów UE za kwoty nawet do 100 tys. euro.
"Bez Buzka nie doszlibyśmy do tego rezultatu. Udało mu się przekonać przede wszystkim własną chadecką frakcję" - powiedział PAP deputowany Zielonych Claude Turmes, który był członkiem powołanej przez Buzka grupy roboczej. Buzek osobiście stanął na jej czele i sformułował osiem wyjściowych propozycji. "Dla przewodniczącego Buzka nowy kodeks jest niezwykle ważny: chce go zostawić jako coś pozytywnego po swoim przewodnictwie w PE" - dodał Turmes. Przyznał, że przyjęty dokument ma słabości i nie idzie tak daleko jak chcieli Zieloni, ale "poparliśmy go, bo jest dobrym początkiem do dalszych zmian" w przyszłości.
I tak zdaniem Turmesa największą słabością jest to, że z powodu sprzeciwu chadeckiej frakcji nie ma proponowanego przez Buzka obowiązku, by sprawozdawcy legislacyjni publikowali pełną listę "osób i organizacji, z którymi się konsultowali lub od których otrzymywali porady w przygotowaniu raportów".
Ponadto dokument nie ustanawia organu kontrolnego, który miałby weryfikować, czy kodeks jest przestrzegany. Podczas prac nad kodeksem upadł też pomysł Buzka, by powołać niezależną komisję, która decydowałaby o sankcjach dla europosłów łamiących przepisy. Kodeks przewiduje w zamian powołanie komitetu doradczego. Ma składać się z kwestorów oraz koordynatorów komisji ds. konstytucyjnych i sprawiedliwości.
I tak, według dokumentu, posłowie podczas pełnienia swoich funkcji "nie mogą czerpać lub starać się uzyskać żadnego pośredniego lub bezpośredniego zysku finansowego” za głosowanie lub nawet "wpływanie" na unijną legislację czy rezolucje.
Kodeks nie zakazuje eurodeputowanym wykonywania drugiej pracy, w tym - co budzi najwięcej kontrowersji - zasiadania w radach nadzorczych wielkich firm, co jest praktyka stosowaną przez niektórych europosłów niemieckich (np. Elmar Brok zasiada w Bertelsmanie).
Ale przewiduje procedurę unikania konfliktu interesów, który - jak definiuje - "ma miejsce, kiedy poseł ma osobisty interes, który mógłby niewłaściwie wpływać na jego zachowanie w ramach obowiązków członka PE". "Jeśli poseł nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać konfliktu interesów, powinien o tym donieść pisemnie przewodniczącemu PE, w razie dwuznaczności, europoseł może zasięgnąć porady w komitecie doradczym" - przewiduje dokument.
Posłowie, przewiduje dokument, muszą składać przewodniczącemu PE deklarację finansową najpóźniej miesiąc po przyjściu do PE i regularnie informować o wszystkich zmianach. W deklaracji muszą znaleźć się informacje o zatrudnieniu w ciągu trzech lat przed wyborem do PE, przynależności do organizacji lub zarządów firm czy jakiejkolwiek działalności płatnej. Deklaracja nakazuje posłom wskazanie zarobków odpowiedniej kategorii (począwszy od 500 euro wzwyż). Posłowie muszą też deklarować każdą działalność okazyjną (wykłady, odczyty itp.), jeśli dochód z niej przekracza 5 tys. euro rocznie.
Eurodeputowani "powinni się także wstrzymać" od przyjmowania prezentów i upominków o wartości większej niż 150 euro.
W przypadku niewypełnienia deklaracji europosłom grożą sankcje: zakaz udziału w delegacjach poselskich, zakaz mianowania sprawozdawcą lub przewodniczącym jakiegokolwiek gremium parlamentarnego.
W przypadku złamania zasad kodeksu, przewidziane są sankcje od reprymendy aż po pozbawienie raportu. Ponadto poseł może być tymczasowo (od 2 do 10 dni) pozbawiony diety lub prawa udziału w posiedzeniach komisji i delegacji (bez uszczerbku dla prawa głosu). O karze ma decydować "jeśli jest podstawa do myślenia, że poseł złamał kod postępowania" przewodniczący PE, po konsultacji z komitetem doradczym.
Z tekstu wypadła propozycja Zielonych, zakazująca europosłom, którym skończył się mandat, podejmowania działalności lobbingowej w sprawach europejskich.
Przewodniczący Buzek jest zadowolony z wyniku, pochwalonego jako dobry początek także przez organizację Transparency International.
"Grupa robocza pod moim przewodnictwem przedstawiła dobrą, mocną propozycję dotyczącą kodeksu dobrych praktyk. Budujemy tarczę, która będzie chronić przed zachowaniami naruszającymi etyką zawodową" - powiedział PAP Buzek. Jak podkreślił, w dokumencie znalazły się ostro sformułowane propozycje reguł, które mają zapobiec jakiejkolwiek korupcji i konfliktowi interesów.
"Traktat Lizboński daje PE nowe uprawnienia, więc i my musimy więcej od siebie wymagać" - dodał.
Inga Czerny i Agata Byczewska (PAP)