- Trybunał potwierdził zastrzeżenia, jakie od lat zgłaszała Fundacja Panoptykon i inne organizacje broniące praw człowieka: prewencyjne gromadzenie danych o wszystkich połączeniach telekomunikacyjnych i ich udostępnianie organom ścigania bez kontroli sądu stanowi nieproporcjonalne naruszenie praw i wolności obywatelskich - czytamy w opinii Funadacji.
Więcej: Trybunał UE uchylił dyrektywę w sprawie przechowywania danych osobowych>>>
– Wprowadzając obowiązek gromadzenia i udostępniania danych telekomunikacyjnych na potrzeby walki z przestępczością, Unia Europejska stworzyła mechanizm korzystny dla organów ścigania, ale nieprzewidujący żadnej ochrony dla obywateli. Dobudowanie odpowiednich gwarancji prawnych pozostawiono państwom członkowskim. Sęk w tym, że nie wszystkie państwa o to zadbały. Na przykład polskie prawo nie przewiduje żadnej kontroli nad dostępem do billingów. Wyrok Trybunału pokazuje, że tworzenie tak jednostronnych regulacji prawnych jest niedopuszczalne – komentuje Katarzyna Szymielewicz, prezeska Fundacji Panoptykon.
Ekspertka podkreśla, że Trybunał uznał, iż zatrzymywanie danych i udostępnianie ich służbom ingeruje w prawa podstawowe: do poszanowania życia prywatnego i do ochrony danych osobowych. I przypomina, że obowiązek retencji danych krytykował wcześniej m.in. Peter Hustinx, Europejski Inspektor Ochrony Danych Osobowych, który uznał dyrektywę retencyjną za „najbardziej ingerujące w prywatność prawo kiedykolwiek przyjęte w Unii Europejskiej”. Krytycznie ocenił ją też Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który stwierdził, że dyrektywa wykracza poza zasadę niezbędności ograniczania praw w imię interesu ogólnego.
– Polskie przepisy dotyczące retencji danych na potrzeby organów ścigania należą do najostrzejszych w Europie: obowiązujący w Polsce maksymalny okres przechowywania danych dopiero w 2013 r. został skrócony do roku, ale służby wciąż mają bardzo szerokie uprawnienia dostępu do nich. Decyzja Trybunału Sprawiedliwości stanowi ważny argument dla Trybunału Konstytucyjnego, który obecnie rozpatruje skargi na te regulacje – komentuje Wojciech Klicki, ekspert Fundacji Panoptykon.
Eksperci Fundacji Panoptykon przypominają, że dyrektywa retencyjna została przyjęta w 2006 r. na fali niepokojów wywołanych serią zamachów terrorystycznych w europejskich stolicach. W debacie zdominowanej przez głosy zwolenników zwiększania możliwości organów ścigania nie przebiły się głosy krytyczne, wskazujące, że proponowane rozwiązania stanowią poważne zagrożenie dla praw i wolności obywatelskich. Po 8 latach obowiązywania dyrektywy nadal nie ma dowodów na skuteczność wprowadzonego przez nią mechanizmu prewencyjnego gromadzenia danych w zwalczaniu poważnej przestępczości i terroryzmu, natomiast zostały udokumentowane liczne przypadki nadużyć (np. głośne w Polsce sprawy „billingowania” dziennikarzy przez służby specjalne).