W Sejmie rozpoczęły się niedawno prace nad projektem ustawy, która miałaby wprowadzić pewne ograniczenia w stosowaniu instytucji tymczasowego aresztowania. W Warszawie posłowie dyskutują o warunkach, jakie powinny być spełnione, by podejrzanego można było zamknąć w areszcie, a tymczasem w Suwałkach prokurator chce aresztować przedsiębiorcę, który nie zapłacił za pobyt swych klientów w hotelu.
Z tej inicjatywy ustawodawczej niewiele zapewne wyjdzie, bo to projekt poselski i opozycyjny, ale sam fakt, że sprawa stała się przedmiotem publicznej dyskusji, to już coś. Problem jest, bo tymczasowe aresztowanie jest w Polsce nadużywane, na co wielokrotnie zwracały już uwagę organizacje obrony praw człowieka, interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, wiele niekorzystnych wyroków przeciwko Polsce wydał też Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
O tymczasowym aresztowaniu osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa decyduje sąd na wniosek prokuratora. Zarówno prokuratorzy jak i sędziowie twierdzą oczywiście, że wnioskują o ten najbardziej surowy środek zapobiegawczy i akceptują go tylko w naprawdę uzasadnionych przypadkach. Teza bardzo dyskusyjna, na co doskonałym przykładem jest wspomniany przypadek z Suwałk.
Zbigniew M. właściciel biura turystycznego został zatrzymany w niedzielę po południu, ponieważ w sobotę nie doszła do skutku zaplanowana wycieczka do Petersburga. Wyjazdu odmówił pilot, któremu biuro jest winne pieniądze, co spowodowało, że ponad 50 osób okupowało siedzibę suwalskiego biura podróży. Pilot poinformował wycieczkowiczów, że już wcześniej będąc w Petersburgu były problemy z płatnościami za hotel. Podobnie teraz okazało się, że wycieczka, na którą mieli jechać turyści z całej Polski, nie została opłacona. Turyści po kilkugodzinnej okupacji biura i spotkaniu z właścicielem musieli wrócić do domów. Do prokuratury wpłynęło także zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez właściciela biura w stosunku do kilku mieszkanek Gdyni, którym biuro miało zorganizować wycieczkę. Jednak do wycieczki nigdy nie doszło, a przedsiębiorca nie zwrócił kobietom pieniędzy.
Rzeczywiście, to ohydne przestępstwo. Wziął od ludzi pieniądze, zobowiązał się do wykonania określonej usługi i nie wywiązał się. Pieniądze wydał zapewne na coś innego, pokrył jakieś wcześniejsze długi, może środki te zajął komornik. To nie zmienia jednak faktu, że z zobowiązań należy się wywiązywać, ze nie należy przyjmować kolejnych zleceń, gdy nie jesteśmy w stanie ich zrealizować. Prokurator prawidłowo ocenił ten postępek – to oszustwo. Jego sprawca powinien ponieść odpowiednią karę. Nie ma jednak pewności, czy najbardziej odpowiednią sankcją będzie dla niego pozbawienie wolności.
Polski kodeks karny zawiera wiele kar, spośród których są może wybrać tę najbardziej właściwą dla sprawcy określonego przestępstwa. Zgoda - zabójcę, gwałciciela., brutalnego chuligana trzeba izolować. W przypadku takich brutalnych przestępstw, gdy sprawca jest niebezpieczny dla otoczenia, uzasadnione jest też tymczasowe aresztowanie. Taki zabójca może przecież, czekając na wyrok, zabić kogoś następnego.
Czy jednak te wszystkie szykany niezbędne są w przypadku aferzysty z Suwałk. Czy rzeczywiście na odpowiedni do przewinienia wyrok musi on czekać w areszcie? Czy w tym czasie on komuś zagraża? Oczywiście, lepiej żeby nie naciągał następnych klientów, ale po to nie trzeba go aż zamykać za kratami. Wystarczy uniemożliwić mu prowadzenia działalności gospodarczej, zaplombować biuro, ogłosić publicznie, że to nie jest najlepsza firma do zagranicznych podróży. Prokurator z Suwałk nie zna takich możliwości?
Prokurator podejrzewa, że oskarżony będzie mataczył. Być może, jak każdy, kto próbuje się bronić. Ale przecież wystarczy zabezpieczyć dokumenty, zebrać oświadczenia od poszkodowanych, przesłuchać szybko pilota, który jest w tej sprawie głównym świadkiem. Jeśli prokurator to wszystko zrobi, to jak podejrzany może jeszcze mataczyć? Na wszelki wypadek można mu też zabrać paszport, zablokować konta i zabezpieczyć prywatny majątek. Bo zdrowy rozsądek tu mówi, że karą za zarzucane właścicielowi biura turystycznego czyny powinna być wysoka grzywna, odpowiednie odszkodowania dla oszukanych turystów, może też zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Ale wsadzanie tego człowieka do więzienia to chyba przesada. Zarówno po wyroku, jak i teraz, w oczekiwaniu na proces.
W zakładach karnych brakuje miejsc dla kryminalistów naprawdę groźnych dla otoczenia. Ten człowiek też jest w pewien sposób niebezpieczny, ale przed skutkami jego działalności jesteśmy w stanie się chronić. Na wiele sposobów, z których więzienie wcale nie jest najlepszym.
W każdym razie to kolejny przypadek pokazujący, że są powody, by stosowaniu instytucji tymczasowego aresztowania poważnie się przyjrzeć.