Gdy rozpoczął się ponowny proces czterech żołnierzy 9 stycznia, Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że między złożonymi w śledztwie wyjaśnieniami oskarżonych Osieckiego i plut. Tomasza Borysiewicza jest sprzeczność: Borysiewicz mówił, że to Osiecki wydał rozkaz strzelania z moździerza do afgańskich wiosek; Osiecki zaprzeczał, by takie polecenie wydawał.
SO uznał, że konsekwencją tej sprzeczności jest konieczność zmiany obrońcy chor. Osieckiego, którego reprezentują obecnie adwokaci Andrzej Reichelt, Piotr Dewiński i Jacek Gutowski. W poprzednim procesie byli oni także obrońcami plut. Borysiewicza, który dopiero od 9 stycznia ma nowego adwokata.
Jak uzasadniał przewodniczący rozprawie sędzia ppłk Rafał Korkus, Reichelt, Dewiński i Gutowski nie mogą już obiektywnie bronić Osieckiego, jako że wcześniej byli obrońcami oskarżonych, których "procesowe interesy pozostają w sprzeczności".
Na postanowienie to zażalenie złożył Piotr Dewiński. Argumentował, że choć kolizja interesów między oskarżonymi faktycznie istnieje, to nie ma jej między obrońcami, a to dlatego, że w międzyczasie oskarżony wypowiedział pełnomocnictwo dwóm obrońcom i ustanowił trzeciego.
W czwartek Sąd Najwyższy uchylił postanowienie WSO. "Naszym zdaniem ma rację obrońca, że o ile w przeszłości, czego żaden skład orzekający na poprzednich rozprawach nie dostrzegł, była sprzeczność interesów między poszczególnymi obrońcami, to po uchyleniu wyroku do ponownego rozpoznania i wypowiedzeniu pełnomocnictwa przez Borysiewicza adwokatom Reicheltowi i Gutowskiem, ustanowił on trzeciego adwokata i aktualnie na dzień dzisiejszy żadnej sprzeczności między tymi obrońcami nie ma" – uzasadnił sędzia Edward Matwijów.
Kolejna rozprawa w sprawie Nangar Khel ma odbyć się 7 marca. Na poprzedniej rozprawie prokurator płk Jakub Mytych odczytał ponownie akt oskarżenia z zarzutami zbrodni wojennej - zabójstwa ludności cywilnej oraz ataku na niebroniony cywilny obiekt. Sąd przesłuchał też Osieckiego i Borysiewicza. Obaj, podobnie jak poprzednio, nie przyznali się do winy. Odmówili też składania wyjaśnień. Sąd odczytał więc ich słowa zaprotokołowane w śledztwie i w czasie poprzedniego procesu.
Sprawa Nangar Khel wróciła do WSO po wyroku Izby Wojskowej Sądu Najwyższego, który część orzeczenia (uniewinnienie kapitana i dwóch starszych szeregowych) utrzymał w mocy, a uchylił do ponownego rozpoznania sprawy ppor. Łukasza Bywalca, chor. Andrzeja Osieckiego, plut. rezerwy Tomasza Borysiewicza i st. szer. rezerwy Damiana Ligockiego (zgadzają się na podawanie nazwisk).
Oni także byli uniewinnieni, ale SN uznał, że ich sprawy należy ponownie przebadać. Trzem pierwszym za zbrodnię zabójstwa cywilów na wojnie grozi dożywocie; Ligockiemu - do 15 lat więzienia. On jako jedyny nie ma zarzutu zabójstwa, lecz "ostrzelania niebronionego obiektu". Żaden nie przyznaje się do winy.
16 sierpnia 2007 r. w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza wioski Nangar Khel na miejscu zginęło sześć osób: dwie kobiety i mężczyzna - pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej oraz troje dzieci; dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu. We wrześniu 2007 r. dowództwo zawarło porozumienie ze starszyzną wioski. Poszkodowanej rodzinie wypłacono odszkodowania, a ranne kobiety trafiły na leczenie do Polski.
W listopadzie 2007 r. prokuratura wojskowa wystąpiła o areszt wobec siedmiu podejrzanych. Proces zaczął się przed wojskowym sądem okręgowym w lutym 2009 r. Z braku dowodów w czerwcu 2011 r. WSO uniewinnił wszystkich oskarżonych. Prokuratura skierowała do SN apelację, w której wnosiła o uchylenie wyroku WSO i o zwrot całej sprawy do ponownego rozpoznania. Obrona chciała oddalenia apelacji i utrzymania wyroku WSO. Wyrok WSO zmienił Sąd Najwyższy w marcu 2012 r. Utrzymał uniewinnienie trzech oskarżonych (kapitana oraz dwóch szeregowych), a wyroki uniewinniające pozostałą czwórkę uchylił i nakazał ponowne rozpatrzenie ich sprawy.