Jak podaje „Gazeta Wyborcza” opinie biegłych, które po latach wyjaśnić mają okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika kosztowały już pół miliona złotych. Za opinie wydane w aferze Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego podatnicy zapłacili 1,2 mln zł. Powołano ośmiu biegłych, a ekspertyzy przedstawione sądowi niewiele wyjaśniały.
Inny przykład jakości pracy biegłych to proces byłego prezesa PZU Życie. W tym procesie sędzia Krzysztof Petryna ośmieszył biegłą od rachunkowości, która liczyła straty skarbu państwa rzekomo spowodowane działalnością prezesa PZU Życie. Na początku sędzia wymyślił nie istniejąca metodę McKenziego, a biegła to kupiła.
Wynagrodzenia biegłych jednak są wyjątkowo niskie. Ekspertyza wykonana przez biegłego sądowego - profesora kosztuje 69 zł 33 gr za godzinę, natomiast magistra –biegłego 30 zł. Prywatne opinie biegłych jednak nie mieszczą się w oficjalnym cenniku, więc ich wynagrodzenia nie mają ograniczeń.
Z biegłymi – zwłaszcza w dziedzinach związanych z finansami jest kłopot – przyznaje prokurator generalny Andrzej Seremet. Ekspertyzy nie są pełne i często pisane z błędami. Trzeba na nie czekać kilka miesięcy. Jednak apel prok. Seremeta o powołanie profesjonalnego Instytutu Ekspertyz Ekonomicznych spotkał się z obojętnością posłów i rządu.
Opinie biegłych - to często zmarnowane pieniądze podatników
W 2011 roku prokuratura wydała na opinie biegłych 153 mln. zł. Natomiast budżet Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych wynosi zaledwie 15 tys. zł.