Ojciec dwójki dzieci Mirosław P. zaskarżył do sądu decyzję Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który potwierdził istnienie konfliktu w szkole podstawowej między częścią rodziców a dyrekcją i nauczycielami. Dzieci Mirosława P. wywoływały bójki i nieporozumienia wśród uczniów. Reakcją na takie zachowanie było nękanie psychiczne i fizyczne rodzeństwa P.
Ojciec postanowił przenieść dzieci do innej szkoły. Jednak na dwóch zebraniach w styczniu 2013 r. - rady rodziców i zarządu stowarzyszenia, które szkołę założyło odczytano notatki wychowawczyni przedszkola i nauczycieli, a także opinię psychologa. Chodziło o wyjaśnienie podłoża konfliktu. 

Nie wiadomo, czy dane usunięto
Mirosław P. wystąpił do generalnego inspektora ochrony danych osobowych o wydanie nakazu usunięcia udostępnionych danych osobowych jego dzieci. GIODO ustalił, że dyrektor szkoły odpowiedział, że wszystkie działania miały służyć wyeliminowaniu podobnych  zdarzeń w przyszłości. Dyrektor stwierdził, że od dnia wykreślenia dzieci z listy uczniów wszystkie notatki i kserokopie zostały usunięte i zniszczone. Natomiast rodzice powiedzieli, że nie byli świadkami niszczenia dokumentów.
GIODO stwierdził, że postępowanie dyrektora szkoły było zgodne z prawem, a zwłaszcza z ustawą o systemie oświaty, która wyposaża dyrektora i radę rodziców w uprawnienia nadzorcze na bezpieczeństwem wychowanków.  Na przetwarzanie danych osobowych pozwala także - zdaniem inspektora - art. 23 ust. 1 pkt 2 ustawy o ochronie danych osobowych. Według tego przepisu przetwarzanie danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla zrealizowania uprawnienia lub spełnienia obowiązku wynikającego z przepisu prawa.
Jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję GIODO, gdyż uznał, że sprawa nie została dobrze wyjaśniona. Niejasny był choćby fakt, dlaczego inspektor dał wiarę zeznaniom dyrektora a nie rodziców w sprawie zniszczenia spornych dokumentów na temat rodziny P. Jak również - czy ujawnione dokumenty naruszyć mogły prywatną sferę skarżacego.

Uchylenie decyzji GIODO
W skardze kasacyjnej GIODO podkreślał, że istniały prawne podstawy zalegalizowania działań szkoły. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 2 kwietnia br. oddalił skargę inspektora jako niezasadną. NSA podkreślił, że słusznie przyczyną uchylenia decyzji przez WSA po pierwsze - brak materiału dowodowego, a po drugie - chodziło o ujawnienie i przetwarzanie danych wrażliwych, czyli opinii psychologicznej na temat dzieci.
– Dane osób małoletnich i ich procesy wychowawcze muszą być szczególnie chronione - stwierdziła sędzia sprawozdawca Małgorzata Jaśkowska. W tej sprawie ma znaczenie, czy  te dane zniszczono czy nadal krążą – dodała sędzia NSA .
Sąd przypomniał, że ustawa o systemie oświaty nie daje tak szerokich uprawnień wychowawczych, jak uznał to GIODO. Rodzice nie mają kwalifikacji pedagogicznych i rozpatrywanie indywidualnych spraw uczniów nie powinno być przedmiotem rady rodziców. Można mówić o agresji wśród dzieci, ale nie wolno ujawniać nazwisk - podsumował sąd.

Sygnatura akt  I OSK 1814/13, wyrok z 2 kwietnia 2015 r.