Mirosław G. w 1997 roku dostał się na studia na Politechnikę Radomską. Warunkiem przyjęcia była zdana matura. Mirosław G. został studentem, zdawał kolejne egzaminy i wreszcie otrzymał tytuł inżyniera, a następnie - magistra.
Jednakże w 2009 roku okazało się, że inżynier sfałszował świadectwo maturalne. Potwierdził to prawomocny wyrok karny Sądu Okręgowego z 4 listopada 2009 r. Rektor podjął decyzji, że nadanie w 2001 roku tytułu zawodowego inżyniera Politechniki Radomskiej ( obecnie Uniwersytet Techniczno-Humanistyczny w Radomiu) było nieważne, gdyż nastąpiło z naruszeniem prawa, a studia odbywane były nielegalnie. Rektor stwierdził jednak, że uchylenie decyzji nie może nastąpić z uwagi na upływ dziesięciu lat od jej ogłoszenia.
Rektor miał rację
Od tej decyzji Mirosław G. odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Pełnomocnik skarżącego podniósł, że art. 10 par. 1 kpa wymaga, aby organ administracji publicznej zapewnił stronie postępowania czynny udział w każdym jego stadium, a przed wydaniem decyzji umożliwił jej wypowiedzenie się co do zebranych dowodów i materiałów. W zaskarżonym postępowaniu organ pierwszej instancji dyspozycji tej normy nie wypełnił - decyzja została wydana bez zawiadomienia strony o zamiarze jej wydania i wyznaczenia terminu na zaznajomienie się z zebranymi materiałami. Autor skargi wskazał, że rektor opierając rozstrzygnięcie decyzji nie wziął pod uwagę, że owych "fałszywych" dowodów nie byłoby w sprawie, gdyby doszło do kasacji wyroku Sądu Okręgowego w Kielcach.
Sąd oddalił tę skargę. Zdaniem WSA rektor działał pod wpływem błędu, w który to błąd wprowadził go sam skarżący, nadał mu jednak status studenta, do którego to statusu skarżący nie miał przecież prawa. Status studenta został więc przez skarżącego wyłudzony. W takiej sytuacji zasadne było wznowienie postępowania w sprawie nadania skarżącemu tytułu zawodowego inżyniera i wydania dyplomu inżyniera Politechniki Radomskiej. Skoro bowiem świadectwo dojrzałości przedstawione przez skarżącego przy ubieganiu się o studia było fałszywe, to powstała konieczność wznowienia postępowania celem ustalenia, czy miała ona wpływ na decyzję Komisji Egzaminacyjnej Wydziału. przyznającej skarżącemu tytuł zawodowy inżyniera. A w konsekwencji - wydanie dyplomu inżyniera. W wyniku zaś wznowionego postępowania trafnie organ uznał, że nie jest możliwe uchylenie tej decyzji, a jedynie stwierdzenie jej wydania z naruszeniem prawa.
Natomiast prośba wniesienia kasacji przez Rzecznika Praw Obywatelskich na którą to powołuje się skarżący dotyczyć zaś tylko może przedawnienia karalności, a nie popełnienia przez skarżącego samego czynu. Nadto, w przypadku ewentualnego uwzględnienia tej kasacji przez Sąd Najwyższy skarżący będzie mógł powoływać się na ten fakt przy wznowieniu postępowania w tej sprawie.
NSA oddala skargę
Z tym wyrokiem nie zgodził się Mirosław G. i wniósł skargę kasacyjną do NSA. Powołał się na naruszenia procedury i żądał uchylenia wyroku. Jednym z argumentów była okoliczność, że skarżący zdał maturę, po tym jak uzyskał tytuł inżyniera. NSA oddalił te skargę jako bezzasadną.
- Nie ma wątpliwości, że sądy powszechne ustaliły, iż skarżący posłużył się sfałszowanym dokumentem, zdał maturę w 2007 roku, ale na studia został przyjęty w 1997 roku, dyplom uzyskał w 2001 r. - wyjaśniała wyrok sędzia Joanna Runge-Lissowska. - Sąd I instancji zatem wydał wyrok prawidłowy, gdyż po 10 latach żadne decyzje nie mogą być uchylone z powodu przedawnienia. Skarżący miał wiec dużo szczęścia - dodała.
Decyzja o nadaniu statusu studenta i o przyznaniu stopnia zawodowego była niezgodna z prawem, ale nie można jej zmienić - stwierdził NSA.
Sygnatura akt I OSK 1810/13, wyrok z 15 października 2013 r.
NSA: otrzymał dyplom inżyniera bez matury, ale nie straci tytułu
Inżynier G. najpierw ukończył politechnikę, a potem zdał egzamin maturalny. Ta kolejność wynikała z błędu komisji egzaminacyjnej, która uznała jego fałszywe świadectwo maturalne. Jednak tytułu nie stracił, gdyż sprawa się przedawniła.