W sprawach dotyczących finansów bardzo ważna jest przejrzystość i wiarygodność. Konieczna jest również odpowiednia ostrożność i konserwatyzm w planowaniu budżetowym. Łączne spełnienie tych warunków decyduje o reakcji rynku na podejmowane decyzje. W przypadku obecnej nowelizacji jest szansa, że wzrost deficytu o 9 mld zł zostanie dobrze przyjęty przez rynek. Za pozytywny sygnał należy również uznać zapowiedź, że w tym roku nie dojdzie do podwyżki podatków ani składki rentowej.
Analizując projekt nowelizacji budżetu państwa na 2009 r. należy zwrócić uwagę na kilka spraw. Po pierwsze – wybór momentu nowelizacji trzeba uznać za właściwy. Gdyby zwiększyć deficyt tak, jak proponowano na początku roku, dzisiaj bylibyśmy w sytuacji o wiele trudniejszej, z bliską perspektywą deficytu sektora na poziomie 8 proc. PKB. Po drugie – nowela spełnia wymogi ostrożności i konserwatyzmu w planowaniu budżetowym. Po trzecie – błędne byłoby zwiększenie wydatków na wzór zachodnioeuropejski (znaczny wzrost deficytu) wobec niskiej efektywności naszych finansów publicznych. Po czwarte – projekcja dochodów wydaje się realistyczna, o ile nie doświadczymy żadnych dodatkowych szoków zewnętrznych. Wystąpienie tych ostatnich mogłoby niestety oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji jeszcze w tym roku. I wreszcie, po piąte – na nowelizację trzeba spojrzeć przez pryzmat nałożonej ostatnio na Polskę przez KE procedury nadmiernego deficytu. Projekt nowelizacji wydaje się tego faktu nie dostrzegać.
Rząd utrzymuje, że dodatkowe oszczędności (3 mld zł w budżetach resortów) oraz zwiększone wpływy z dywidend spółek SP (5,3 mld zł) wystarczą (łącznie ze zwiększonym o 9 mld zł deficytem) na pokrycie niedoborów dochodów podatkowych, szacowanych obecnie na 46,6 mld zł. Ale to zbilansowanie ma miejsce w wyniku kilku bardzo daleko idących zabiegów. W szczególności niepokoi proponowane zmniejszenie dotacji do FUS, pomimo tego, że w pierwszym półroczu br. wydatki ZUS wzrosły o blisko 10 pp. szybciej niż dochody. Także niepokojąca jest propozycja (vide program wieloletni nr 17) drastycznego zmniejszenia finansowania z budżetu państwa w 2009 r. programu budowy dróg krajowych o 23,5 mld zł, do poziomu 7,8 mld zł. Nowelizacja zakłada zmniejszenie kosztów obsługi długu publicznego w porównaniu z ubiegłym rokiem, pomimo tego, że w pierwszych 5-ciu miesiącach br. miał miejsce duży wzrost wydatków na ten cel. Wreszcie wątpliwości budzi potraktowanie przyrostu środków z UE z racji zmian kursowych jako dochodów budżetu państwa.
W sumie te zabiegi oznaczają ograniczenie przyrostu deficytu budżetu państwa kosztem wyniku pozostałych części sektora. W tej sytuacji istotną informacją o stanie finansów publicznych byłby planowany deficyt całego sektora finansów publicznych liczony według kryteriów UE. Tej informacji oczekujemy od premiera i ministra finansów.
Prof. Stanisław Gomułka
Analizując projekt nowelizacji budżetu państwa na 2009 r. należy zwrócić uwagę na kilka spraw. Po pierwsze – wybór momentu nowelizacji trzeba uznać za właściwy. Gdyby zwiększyć deficyt tak, jak proponowano na początku roku, dzisiaj bylibyśmy w sytuacji o wiele trudniejszej, z bliską perspektywą deficytu sektora na poziomie 8 proc. PKB. Po drugie – nowela spełnia wymogi ostrożności i konserwatyzmu w planowaniu budżetowym. Po trzecie – błędne byłoby zwiększenie wydatków na wzór zachodnioeuropejski (znaczny wzrost deficytu) wobec niskiej efektywności naszych finansów publicznych. Po czwarte – projekcja dochodów wydaje się realistyczna, o ile nie doświadczymy żadnych dodatkowych szoków zewnętrznych. Wystąpienie tych ostatnich mogłoby niestety oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji jeszcze w tym roku. I wreszcie, po piąte – na nowelizację trzeba spojrzeć przez pryzmat nałożonej ostatnio na Polskę przez KE procedury nadmiernego deficytu. Projekt nowelizacji wydaje się tego faktu nie dostrzegać.
Rząd utrzymuje, że dodatkowe oszczędności (3 mld zł w budżetach resortów) oraz zwiększone wpływy z dywidend spółek SP (5,3 mld zł) wystarczą (łącznie ze zwiększonym o 9 mld zł deficytem) na pokrycie niedoborów dochodów podatkowych, szacowanych obecnie na 46,6 mld zł. Ale to zbilansowanie ma miejsce w wyniku kilku bardzo daleko idących zabiegów. W szczególności niepokoi proponowane zmniejszenie dotacji do FUS, pomimo tego, że w pierwszym półroczu br. wydatki ZUS wzrosły o blisko 10 pp. szybciej niż dochody. Także niepokojąca jest propozycja (vide program wieloletni nr 17) drastycznego zmniejszenia finansowania z budżetu państwa w 2009 r. programu budowy dróg krajowych o 23,5 mld zł, do poziomu 7,8 mld zł. Nowelizacja zakłada zmniejszenie kosztów obsługi długu publicznego w porównaniu z ubiegłym rokiem, pomimo tego, że w pierwszych 5-ciu miesiącach br. miał miejsce duży wzrost wydatków na ten cel. Wreszcie wątpliwości budzi potraktowanie przyrostu środków z UE z racji zmian kursowych jako dochodów budżetu państwa.
W sumie te zabiegi oznaczają ograniczenie przyrostu deficytu budżetu państwa kosztem wyniku pozostałych części sektora. W tej sytuacji istotną informacją o stanie finansów publicznych byłby planowany deficyt całego sektora finansów publicznych liczony według kryteriów UE. Tej informacji oczekujemy od premiera i ministra finansów.
Prof. Stanisław Gomułka