Notariusz nie ma dziś pełnej swobody dokonywania czynności notarialnych poza kancelarią. Wręcz przeciwnie. Zasadą jest podpisywanie aktów u notariusza. Czynności wyjazdowe to wyjątek. Tyle zasady. Praktyka jest coraz częściej inna. Wielu rejentów w pogoni za klientem dokonuje czynności w siedzibie dewelopera, inwestora, w gminie lub spółdzielni, choć nie ma ku temu żadnego uzasadnienia. Kilku notariuszy już zostało ukaranych za takie praktyki. Wielu jednak ryzykuje i liczy, że nie zostaną na tym złapani.
Część notariuszy nieoficjalnie postuluje wprowadzenie większej swobody i dopuszczenie możliwości dokonywania czynności poza kancelarią według ich uznania. Wskazują, że dzisiejsze zasady, które im tego zakazują, są anachroniczne i utrudniają wykonywanie ich zawodu. Niektórzy mówią wprost – jeśli nie wyjadą do klienta, aby np. zawrzeć umowę sprzedaży nieruchomości, to znajdzie się inny notariusz, który tego dokona, a oni stracą klienta
– Notariusz prowadzi również działalność gospodarczą i musi się dostosowywać do wymagań rynku i walczyć o klientów. Wielu już dziś nagina zasady, po to aby utrzymać dużych klientów, np. deweloperów – wskazuje jeden z notariuszy.
Także część przedstawicieli doktryny przyznaje, że należy rozważyć ten kierunek zmian. – Jestem za wprowadzeniem szerszej możliwości dokonywania czynności poza kancelarią. Oczywiście wymagałoby to kompleksowej zmiany ustawy – Prawo o notariacie – ocenia Rafał Wrzecionek, specjalista z zakresu prawa o notariacie. Wielu notariuszy jest jednak temu przeciwna. Twierdzą, że rejent wyjeżdżający do klienta przestaje być bezstronny. Jest ryzyko, że będzie bardziej dbał o interesy tej strony umowy, która zapłaciła mu za przyjazd.
– Liberalizacja zasad dokonywania czynności poza kancelarią rodziłaby możliwość dokonywania różnych nadużyć. Dzisiejsze przepisy są wystarczające – wskazuje notariusz Anna Ewa Dańko-Roesler, prezes Stowarzyszenia Notariuszy RP.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna