Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła w czwartek informację na temat wyników kontroli dotyczącej ochrony gruntów rolnych skarbu państwa przed nieuprawnionym wykorzystywaniem.
NIK wyliczyła, że tylko na terenie 19 skontrolowanych jednostek (siedem oddziałów terenowych Agencji Nieruchomości Rolnych, cztery Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej, osiem Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych) w latach 2009 -2012 do kasy państwa nie wpłynęło 30 mln zł opłat za korzystanie z gruntów państwowych.
"W skali całego kraju zjawisko to może dotyczyć co najmniej 12 proc. terenów należących do skarbu państwa. Proceder ten jest dochodowy dzięki możliwości otrzymania dopłat unijnych. Na terenach należących do kontrolowanych jednostek tylko w latach 2009 – 2012 bezprawni użytkownicy otrzymali prawie 76 mln zł dopłat" - wyjaśniono w komunikacie.
NIK zwróciła uwagę, że zgodnie z ustawą o płatnościach bezpośrednich, aby uzyskać dopłaty, nie trzeba być właścicielem ani dzierżawcą ziemi, lecz jedynie wykazać jej użytkowanie.
Wskazano, że prawo pozwala na zawieranie legalnych umów na dzierżawę ziemi z bezprawnymi użytkownikami. Nielegalne działanie nie jest bowiem przeszkodą w późniejszym zawarciu legalnej umowy. Z kontroli NIK wynika, że samowolnymi użytkownikami gruntów są najczęściej byli dzierżawcy, którym wygasła umowa lub osoby, które zajęły aktualnie niewykorzystane grunty.
"Powszechnym zjawiskiem stało się też bezprawne zajmowanie gruntów dzięki wiedzy pozyskanej z ogłoszeń o przetargach. Proceder ten przybrał też charakter zorganizowany, gdyż grunty na terenie całego kraju zajmowane są przez spółki o podobnej nazwie, mające te same władze i siedzibę" - napisano.
Według Izby prawo nie pomaga instytucjom publicznym, które chcą odzyskać ziemię lub należności; cywilne postępowania sądowe trwają po kilka lat, a ostatecznie do przejęcia gruntu dochodzi dzięki egzekucji komorniczej. Próby zawiadamiania organów ścigania o samowolnym korzystaniu z gruntów są także nieskuteczne z powodu braku odpowiednio dolegliwych sankcji prawnych. Kodeks karny przewiduje kary jedynie za wkroczenie na tereny ogrodzone, a w kodeksie wykroczeń przewidziano grzywnę do 500 zł lub naganę.
Kontrola wykazała, że bezprawnemu przejmowaniu gruntów sprzyjały także kontrolowane jednostki publiczne. NIK zarzuciła im: nadmierną wyrozumiałość, brak wiedzy o bezumownych użytkownikach na swoim terenie (na 19 jednostek w 17 grunty użytkowano samowolnie, ale wiedzę o tym posiadało tylko 9 jednostek), utrudnianie wnioskodawcom chcącym legalnie wydzierżawić ziemię.
Według NIK powszechną praktyką stało się nie podawanie do wiadomości publicznej informacji o terenach przeznaczonych do odpłatnego korzystania.
"Oddawano je na podstawie niejasnych zasad, nierówno traktując wnioskodawców, a często nawet w sposób lekceważący. Wnioski o legalną dzierżawę nieraz czekały na rozpatrzenie nawet dwa lata. Jednocześnie prawie wszystkie skontrolowane RZGW stawiały swoich pracowników na uprzywilejowanej pozycji. Wydzierżawiały im swoje grunty, a w dwóch przypadkach nawet z 50 proc. zniżką (Warszawa, Gdańsk) „ - napisano. Według NIK brak odpowiednich procedur w tym zakresie sprzyja korupcji.
NIK w trakcie kontroli wykryła przypadki bezprawnego korzystania z gruntów przez pracowników jednostek kontrolowanych (ANR Olsztyn, ZMiUW Elbląg, RZGW Gdańsk). Zwróciła też uwagę na problem nieuregulowanego stanu prawnego gruntów należących do skarbu państwa.
Izba wystąpiła do ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz resortu środowiska o wzmocnienie nadzoru nad działaniami podległych sobie jednostek. ANR powinna zabezpieczyć grunty przed nieuprawnionym wykorzystywaniem i zaktualizować dane o stanie mienia. Oddziały terenowe ANR powinny "jak najszybciej" podjąć działania zmierzające do odzyskania nieruchomości oraz zaległych opłat.
NIK zaleciła też uporządkowanie stanu prawnego gruntów rolnych związanych z gospodarką wodną oraz zapewnienie równych zasad traktowania osób zainteresowanych ich dzierżawą.
Ponadto według Izby należy zmienić ustawę o płatnościach bezpośrednich w taki sposób, aby osoba niebędąca właścicielem musiała wskazać inny tytuł prawny, na podstawie którego użytkuje ziemie i w związku z tym ubiega się o dopłaty unijne. Zmiany wymaga też ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi skarbu państwa. Chodzi o to, aby wykluczyć z przetargów użytkowników zajmujących ziemię bez umowy. (PAP)