Ustawa o funduszu sołeckim weszła życie w 2009 roku. Jej główne założenie, to wyodrębnienie w budżecie gminy środków, o których przeznaczeniu samodzielnie decydują mieszkańcy sołectw na zebraniach wiejskich.
Danie niezależności mieszkańcom wsi, pozostawienie decyzji w ich rękach i zabezpieczenie jej przez ingerencją władz, mogłoby doprowadzić do oczekiwanej od ponad dwudziestu lat zmiany postaw obywatelskich. Mieszkańcy wsi zobaczyliby, że warto znać swoje prawa, rozumieć rzeczywistość w której żyją i to, co robią wybrane przez nich władze. Sprzyjałoby to budowaniu silnego i świadomego społeczeństwa.
Osiągnięcie tego stanu to praca na wiele lat, a Ustawa o funduszu sołeckim stała się do tego świetnym narzędziem – pisze Katarzyna Batko-Tołub. - Jej rozwiązania zabezpieczały uczenie odpowiedzialności – raz podjętej przez mieszkańców decyzji nie można było zmienić. Pokazywały ile co kosztuje w gminie czy we wsi – jasne stawało się, że budżet nie jest z gumy, że trzeba dokonywać wyborów i ufać innym mieszkańcom – jedni mieli zyskać w danym roku, a inni w kolejnym. Tworzyły ramy, w których mieszkańcy łatwo mogli zobaczyć powód, aby się zebrać i nauczyć rozmawiać uwzględniając zróżnicowane potrzeby.
Reakcja władz
Chociaż rząd nie podjął prawie żadnych działań wzmacniających wdrażanie ustawy, już w pierwszym roku zaczęła ona funkcjonować. Wprawdzie brakowało źródła informacji co wolno, a czego nie wolno finansować i nie było jasne kto kontroluje wdrażanie konkretnych rozwiązań – wojewodowie czy regionalne izby obrachunkowe – działania w sołectwach szły swoim trybem. Już w pierwszym roku według danych MSWiA uchwałę o wyodrębnieniu funduszu sołeckiego przyjęło 47,54 % uprawnionych gmin, a 74,54% zachowało się zgodnie z prawem, czyli w ogóle przedyskutowało tę sprawę na sesji rady i podjęło w tej sprawie jakąkolwiek uchwałę – czasem negatywną. Warto porównać tę liczbę z danymi z pierwszego roku obowiązywania Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. „Na ogólną liczbę 2478 istniejących gmin program współpracy z organizacjami pozarządowymi uchwaliło 1096 [44%]”. A do wspierania tamtej ustawy powołany został specjalny Departament w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.
Brak kontroli
W przypadku funduszu sołeckiego, poza danymi o liczbie gmin, które podjęły uchwałę – w dużej mierze zaniżonych – żadna z instytucji publicznych nie monitorowało co się dzieje. Rząd promował ustawę w bardzo ograniczonym stopniu – wydano jedną broszurę informacyjną i rozesłano do gmin. Wielu wójtów i burmistrzów otwarcie wyrażało swoje niezadowolenie - bo pieniędzy jest mało, gmina ma inne potrzeby, mieszkańcy nie wydadzą tych pieniędzy na nic istotnego, bo nie wiedzą co im potrzebne. W wielu gminach mieszkańcy rzeczywiście po raz pierwszy mogli zdecydować o tym, co chcą sfinansować w swoim sołectwie. Nie wiedzieli ile co kosztuje, jak to sprawdzić i zaplanować. W wielu wsiach, nie mieli też potrzeby przychodzenia na zebrania wiejskie. Trzeba ich było dopiero do tego przekonać. Mimo tych problemów działania ruszyły. Często były nieporadne, ale żadna zmiana społeczna nie dokonuje się w ciągu roku czy dwóch. Dobrze natomiast, jeśli ma do tego stworzone warunki – należą do nich regularność działań oraz stabilność i prostota prawa.
Nowe propozycje zmian
Zaskakujące jest zatem, że już po dwóch latach posłowie dyskutują możliwość wprowadzania zmian we wnioskach do funduszu sołeckiego w roku, w którym realizowany jest projekt. - Art. 4a „1. W trakcie roku budżetowego, nie wcześniej niż po uchwaleniu budżetu gminy na dany rok, sołectwo może przedłożyć wniosek o zmianę przedsięwzięć przewidzianych do realizacji w ramach funduszu sołeckiego.”
Pomysł podoba się politykom, wójtom, sołtysom i pewnie spodobałby się wielu mieszkańcom. Nie będzie trzeba ponosić odpowiedzialności za podejmowane decyzje i system będzie bardziej elastyczny. W praktyce jednak takie rozwiązanie uzależnia decyzję mieszkańców od „dogadania się z władzami”, ponieważ nie przewidziano procedury wprowadzania zmian: „Trzeba zaznaczyć, że samo przyjęcie wniosku przez wójta (przy odpowiednim zastosowaniu art. 4 ust. 5 – 7 ustawy o funduszu sołeckim) nie może oznaczać powstania podstawy do jego realizacji. Zmiana przedsięwzięć wymaga bowiem zmiany uchwały budżetowej, a tego wójt sam z siebie uczynić nie może. Projekt nie określa jednak ani terminu, ani trybu wprowadzania takich zmian”.
Skutki nowelizacji
Tak więc wartości jakimi są samodzielność, władztwo nad swoimi sprawami i niezależność oceny tego, co potrzebne jest w sołectwie, zamienione zostają na uzależnienie realizacji pomysłów mieszkańców od decyzji władzy, co powoduje, że zasadniczo zmieni się cel ustawy. Co więcej, w skrajnych wypadkach może nastąpić nadwyrężenie zaufania społecznego. Nie ma przecież żadnej gwarancji, że decyzja podjęta przez stu mieszkańców danej wsi, nie zostanie następnie zmieniona przez kilka osób, które będą skłonne się porozumieć z władzami i zmienić wcześniejszą decyzję. Tego już ustawa nie reguluje, kwestię reguluje statut sołectwa.