Najbardziej pokrzywdzeni są adwokaci z Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, gdyż muszą służyć pomocą prawną z urzędu.
- Nie mam już adwokatów, którzy nie prowadziliby spraw Radosława J., albo nie byliby związani z kancelarią w tym okręgu, która z nim miała kontakt – mówi dziekan Jerzy Glanc. – Zdaniem skarżącego sędziowie i adwokaci są stronniczy, działają na jego szkodę, naruszają dobra osobiste.
Człowiek znany też jest Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, która występuje w imieniu pozwanych instytucji państwowych. Jedna ze starszych radczyń mówi, że skazany zna świetnie procedurę karną i cywilną. A więc jeden proces rodzi następny. Wystarczy, że Radosław J. pojawi się na sali sądowej, powstaje konflikt. Sędzia spyta, czy podtrzymuje pozew. W odpowiedzi Radosław J. prosi o odczytanie akt, bo nie pamięta. Sąd odmawia. Jest następny proces o ochronę dóbr osobistych przeciwko przewodniczącemu składu. Problemem jest tu nie tylko pieniactwo, ale także blokowanie dostępu do sądu innym osobom oraz coraz wyższe koszty procesów. A opłaca je oczywiście podatnik. Sędziowie nie odmawiają zwrotu kosztów, zawsze wyznaczają adwokata. Co nie zdarza się zbyt często wypadku mniej męczących podsądnych.
Czy można zaradzić takiej sytuacji?
- Według konstytucji każdy ma prawo do sądu oraz do rzetelnego i sprawiedliwego procesu – wyjaśnia adwokat Paweł Osik, współpracujący z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. – W omawianej sprawie, nie widzę możliwości postawienia tamy roszczeniom i oskarżeniom. – Każde ograniczenie prawa do sądu wiązać się może z zaskarżeniem Polski do Trybunału Praw Człowieka. Stale nasz kraj przegrywa przed Trybunałem i wypłacamy odszkodowania za naruszenie art.45 Konstytucji i art.6 ust. 1 Konwencji Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
Prawo do sądu łączy się z konstytucyjnym zakazem zamykania drogi sądowej. Zakaz ten wyrażony został w art. 77 ust. 2 Konstytucji, stanowiącym, że „Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności i praw”.