Podległa Zbigniewowi Ziobro prokuratura nie wyjaśni obiektywnie okoliczności tzw. afery gruntowej ani kulisów innych zdarzeń z nią związanych - dowiedzieliśmy się od byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji i jeszcze bardziej byłego prokuratora krajowego.
Pal diabli całą tę politykę, ale w świecie prawniczym to bez wątpienia hit roku. A przecież nie jest to rok nudny.
Jeśli były minister i były prokurator, najbliższy współpracownik prokuratora generalnego mówi takie rzeczy i dodaje, że nie spotkał się z czyś takim w swojej dwudziestoletniej karierze zawodowej, to albo wie co mówi, albo zwariował. Oczywiście, można zakładać to drugie, ale tego, że przez te dwa lata pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości i MSWiA Janusz Kaczmarek coś widział i coś słyszał, też nie można wykluczyć.
Że był blisko źródła władzy i decyzji, widzieliśmy wielokrotnie. Te wszystkie konferencje prasowe, brifingi, wizyty w studiach radiowych i telewizyjnych. Nie będzie w stanie Zbigniew Ziobro nam udowodnić, że Kaczmarek nic nie widział, że bredzi i fantazjuje. Tak, jak Kaczmarek nie może powiedzieć, że nie brał w tym udziału, że tylko Ziobro nakazywał, wywierał naciski, pokrzykiwał na sędziów i prokuratorów.
A co wtedy robił prokurator krajowy? Protestował, mówił, że tak nie można, że w państwie prawa nie uchodzi? Przypominał szefowi, że jest coś takiego jak sędziowska niezawisłość i prokuratorska niezależność w prowadzeniu postępowań? Jeśli tak, to chyba nikt tego nie słyszał. A może Krzysztof Parulski, przewodniczący Stowarzyszenia Prokuratorów RP, coś wie na ten temat? Może my nie wiemy, że Janusz Kaczmarek stanął w obronie kolegów – prokuratorów, szykanowanych za protest przeciwko naruszaniu standardów ich zawodu?
Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że przez wiele miesięcy wiernie współpracował ze Zbigniewem Ziobro, a także to, że nie robił tego z pozycji niewolnika. Wiemy, że na stanowisko prokuratora krajowego trafił dobrowolnie, a niektórzy nawet twierdzą, że bardzo o to zabiegał. A teraz mówi, ze Ziobro naruszał normy demokratycznego, praworządnego państwa.
No pięknie. Czy coś jeszcze można tu dodać? Chyba to, że straszna zemsta spotka Kaczmarka. Już z kręgów zbliżonych do ministra sprawiedliwości wyszła zapowiedź, że o powrocie do prokuratury, w której tyle lat pracował, to Kaczmarek nie ma co marzyć. Brakuje mu „nieskazitelnego charakteru”, czy coś takiego. Może rzeczywiście po tym, co robił u boku Zbigniewa Ziobro, jego charakter nieco ucierpiał. Ale co tu powiedzieć o charakterze tego, który teraz tak surowo Kaczmarka ocenia?
Uff, gdzie my żyjemy?